[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A jeśli nie mogli wywiezć wszystkiego, bo zabrakło im wielbłądów i osłów? Przecież tu był potop,ginęli ludzie i zwierzęta.Może nie mieli środków transportu, a potem już nie zdołali powrócić w testrony.- Może w tym coś być.Pewnie Shariff wie, co robi, ale miejsce, w którym kopie, jest co najmniejdziwne.Chyba że zamierza przekopać cały dziedziniec, stąd ten pośpiech i szaleństwo w oczach.Trze-ba o tym powiadomić Morrisona.A tablica, którą teraz z taką pasją studiuje, to oczywiście nagrobekjakiegoś króla.Skoro jest tablica, można się spodziewać grobowca, a w nim.- Może władców chowano gdzie indziej, a tu stawiano tylko pamiątkowe tablice?- To znaczy dokładnie tyle, że nic na ten temat nie wiemy.Shariff zresztą wie niewiele więcej od nas.Obserwowałem, jak się zabierał do pracy.Morrison to prawdziwy profesjonalista, a ten zachowuje sięjak amator.Zobacz, co on wyprawia z tą płytą.Puka dłutem w miejsca, gdzie są wyryte litery.Przecieżmoże je uszkodzić.Najpierw Rita powinna to sfotografować.A właśnie, jak ci się pracuje z nasząlwicą salonową?Krzysztof zrobił głupią minę i widać było, że jest nieco zażenowany.- To znaczy, że nadzwyczaj dobrze.Masz na nią ochotę, przyznaj się bracie, widzę to po twoichoczach.Nie obraz się, ale jesteś fenomenalnym głupcem.Masz dziewczynę, za którą można skoczyćw ogień, a miękniesz na widok rozwydrzonej nimfomanki.- Czy ty nie za bardzo przejmujesz się losem Anny? Przyznaj, od razu wpadła ci w oko, ale milczałeśjak głaz.Mike popchnął lekko Krzysztofa i spojrzał mu prosto w oczy.- Jeśli ty zamierzasz uganiać się za tym dziwadłem, to chyba nie będziesz miał nic przeciwko temu,żebym ja spróbował, jeśli mi się uda oczywiście, zabiegać o względy Anny.Widocznie tak już musibyć, że jedni wolą perły, a innym wystarczają przydrożnekamyki, które w każdej chwili można bez żalu kopnąć czubkiem buta i pójść dalej, nie oglądając się zasiebie.Krzysztof zacisnął pięści, szykując się do bójki z przyjacielem.- Gram w otwarte karty - mówi! Mike, robiąc krok do tyłu.- Chcesz zagarnąć wszystko? To nie jest wporządku.Dziewczyna wyjątkowo ładna i czysta jak górski kryształ, dom, majątek w Stanach i jeszczebaby na boku.Wybieraj i zostaw coś dla mnie.-Zmiał się przy tym prowokacyjnie i Krzysztof nie byłpewien, czy przyjaciel mówi serio, czy tylko z niego żartuje.- Doniosę Annie, jak się tu prowadzisz.Zasłużyłeś sobie na to.Przestań.Już dobrze.Jestem o ciebie zazdrosny.Zawsze miałeś większe po-wodzenie u dziewczyn niż ja.A mnie zżerała zawiść, chociaż nigdy ci o tym nie mówiłem.Terazrobisz głupio, bo łatwa zdobycz może się okazać pułapką i przegrasz wszystko.- Przecież Rita wróci do Stanów i Anna nigdy sięo niej nie dowie - tłumaczył gorączkowo Krzysztof.- Czuję przez skórę, że wystarczy tylko gest,i wszystko będzie możliwe.Czy można nie skorzystać z takiej okazji? No, sam powiedz?- A nie boisz się afer z Peterem? Przecież to może sparaliżować pracę w naszej ekipie.Profesor nigdyby ci tego nie darował.Powiem więcej, może natychmiast odesłać cię do Polski.Chętnych na twojemiejsce było bardzo wielu.Jesteś tu, bo ja się przy tym upierałem.Nie możesz mnie kompromitowaćtakim trywialnym romansem.Wiesz, jest taka stara zasada obowiązująca kiedyś prawdziwychpiratów.Kiedy wyruszali na wyprawę, nie zabierali na pokład anijednej kobiety, bo to zawsze groziło buntem załogi i stratami w ludziach.My też jesteśmy takim okrę-tem na tej wyschniętej na pieprz pustyni.Wystarczy, że mamy dwóch kapitanów, a więc o jednego zadużo.Nas obowiązuje lojalność wobec Morrisona.Wprawdzie stary obstawał przy kandydaturze Rity,ale widocznie albo nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji, albo tak wysoko ceni jej umiejętności, żeto przeważyło wszystkie inne argumenty.- A może on sam ma ochotę na Ritę?- Zupełnie ci odbiło.Zaczynasz się robić podobny do Petera.Profesor mógłby być jej ojcem.Zresztąsam ma dzieci w naszym wieku.Puknij się w swój zakuty łeb.I ostrzegam cię, póki nie jest za pózno.Jeśli z powodu tych romansów ucierpi praca podczas wykopalisk, to osobiście dopilnuję, żebyś na-tychmiast wrócił do kraju.To byłoby nie tylko niestosowne i nielojalne wobec mnie i profesora, aleteż beznadziejnie głupie i nieodpowiedzialne.Nie mówiąc już o twoich relacjach z Anną, którejobiecałeś, że będzie mogła tu przyjechać.Ja nie udzielam ci w tej chwili przyjacielskich rad, ja ciebiezwyczajnie przywołuję do porządku i uczciwie ostrzegam.Bardzo wiele obiecywałem sobie po naszejwspólnej podróży, a ty zachowujesz się jak pozbawione wyobrazni zwierzę.- Tak jest, panie asystencie.- Krzysztof zasalutował, odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę Sharif-fapochylonego nad grobową płytą.Carllson tłumaczył odczytane słowa z namysłem, powoli cedząc słowa.Krzysztof, przygnębiony ostrąreprymendą przyjaciela, chciał ukryć przed nim fakt, że poczuł się jak sztubak przyłapany na gorącymuczynku.Słuchał teraz uważnie, jak Peter wymienia liczne tytuły jakiegoś władcy, którego duszępolecono opiece bogów.Shariff rozgarniał nerwowo pył w pobliżu odkrytej tablicy.Namacal jakiś przedmiot, chwyciłmiotełkę i zaczął uprzątać gruz centymetr po centymetrze.Po chwili dotarł do czegoś, coprzypominało fragment sporej rzezby z brązu.Krzysztof rzucił się do pomocy.Z jamy wyjrzała głowamężczyzny o zdecydowanych rysach twarzy i lekko falujących włosach.Prosty nos i wąsy nad górnąwargą nadawały tej postaci wyjątkowo grozny wygląd.Po chwili uczeni zorientowali się, żeprzetrwała tylko głowa posągu.Krzysztof z profesorem dzwignęli cenną zdobycz, żeby ją przenieśćna zaimprowizowany stół.Peter tylko krążył wokół nich i nawet nie próbował wziąć się do pracyfizycznej, która zapewne uwłaczała jego godności.Mike podszedł do nich w chwili, kiedy ciężka głowa wylądowała na drewnianym blacie.Razempodziwiali szlachetną, pełną wyrazu twarz, która patrzyła na nich odlanymi z brązu oczami.WreszcieShariff powiedział:- Macie tu do czynienia z wyraznymi wpływami hellenistycznymi.Albo sprowadzali sobie z Grecjiutalentowanych rzezbiarzy i odlewników, albo wysyłali swoich na praktykę do Grecji.To drugie jestznacznie mniej prawdopodobne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]