[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Psycholog widziwyraznie, że zakochanie kończy się zwykle klęską i że miłość małżeńska może się skończyćjeszcze większą katastrofą.Dysponując jedynie naturalnymi narzędziami, nie każe on nampostawić wszystkiego na miłość lub powierzyć swego losu przypadkowi (tak jak chrześcijaniepowinni powierzyć swój los Duchowi Zwiętemu).Jednak przyjmując tak ostrożnestanowisko, jest on równocześnie zmuszony kazać nam odstawić na bok prawdę naszegodoświadczenia.CZEGO UCZY NAS ROMANTYCZNA MIAOZ?Na przykład, jedną z prawd, których doświadczamy, będąc zakochani zwłaszczanieszczęśliwie jest to, że sami w sobie jesteśmy niekompletni.Jak to ujął Lewis, jesteśmy jedną wielką potrzebą".Intuicja podpowiada nam wówczas, że dopóki się nie zakochaliśmy,żyliśmy tylko połowicznie.Zdajemy sobie wówczas sprawę, jak bardzo nasza pełniauzależniona jest od kogoś innego.Bez miłości czujemy się prawie niczym.Jak wielka pustkaw nas tkwi, kiedy jesteśmy zupełnie sami.Otóż chrześcijaństwo głosi, że w tym odmiennym stanie możemy dostrzec prawdziwąnaturę rzeczy naszą pustkę bez Boga i to, że nasze spełnienie się jest całkowicieuzależnione od Niego.Natomiast psychologia może nam jedynie powiedzieć, że myliliśmysię, sądząc, iż jesteśmy niekompletni; ludzie mogą i powinni osiągać samospełnienie.Błędembyło zdanie się na kogoś innego.To bardzo niezdrowe.Jeśli sięgniemy głęboko do środka",odnajdziemy pełnię, której potrzebujemy.Jednak bycie samowystarczalnym nie oznacza braku miłości.Psychologia dodaje nam wtej sprawie otuchy.Aatwiej będziemy mogli dawać miłość i ją otrzymywać.Wszystko toprzyjdzie w naturalny sposób, w wyniku naszego samodoskonalenia, tak, jak ładna pogodanastępuje po wzroście ciśnienia atmosferycznego.Kiedy nie będziemy potrzebowali miłości,będziemy ją mieli.MIAOZ-B I MIAOZ-DPostawa taka tłumaczy, skąd w niektórych środowiskach psychologicznych bierze się tylepogardy (objęła ona także środowiska feministyczne) dla miłości zrodzonej z potrzeby.Odkąd Abraham Maslow dokonał rozróżnienia pomiędzy miłością-B" (płynącą z pełninaszego jestestwa i nie potrzebującą niczego w zamian) a miłością-D" (potrzebą miłościwynikającą z pewnego wewnętrznego braku), psychologowie opowiedzieli się za miłością-B.Na przykład Fritz Perls sądził, że zakochani nie powinni od siebie niczego oczekiwać.ErichFromm uważał, że dojrzałą miłość charakteryzuje bezinteresowne uznanie.Niczym Bógszóstego dnia, odnotowujemy po prostu, że istnieją inni ludzie i mówimy, że jest to dobre.Innymi słowy, miłość oznacza utwierdzenie innych w ich istnieniu; podstawowym sposobemuczynienia tego jest pozwolić im być sobą.Również my sami możemy od czasu do czasupotrzebować takiego utwierdzenia, jednak nie oznacza to, że czegokolwiek nam brakuje.Nadal jesteśmy kompletni.Potrzebujemy tylko potwierdzenia tego faktu.Prawdopodobnie pojakimś czasie nie będzie nam potrzebne nawet i to.Wiem, że brzmi to trochę po chrześcijańsku.Mało tego, niektórzy z psychologów, októrych wspominałem, przedstawiają Chrystusa, wraz z Buddą i innymi, jako dobry przykładmiłości-B.Jezus dobrze opanował sztukę odnajdywania w sobie pełni, umiał też wszystkodocenić.W tej wersji Ewangelii Chrystus (proszę wybaczyć analogię) to ktoś w rodzajuByczka Fernando, który sobie siedział i wąchał kwiatki i, z jakiegoś niewyjaśnionegopowodu, został zaciągnięty na arenę.Pominąwszy walkę byków, która była poważnymbłędem, powinniśmy naśladować sposób, w jaki kochał Chrystus.Innymi słowy, powinniśmynauczyć się po prostu być sobą i dawać innym wolność i przestrzeń, aby mogli być sobą.%7łyj ipozwól żyć innym.To właśnie jest miłość.MIAOZ CHRYSTUSOWATen wygładzony obraz miłości jest bardzo pociągający zwłaszcza dla tych, którychbardziej interesuje własna wolność niż miłość.Jego wadą jest jednak to, że ma on niewielewspólnego z Chrystusem.Miłość Chrystusa nie była liberalna i niezaborcza.Ewangeliaukazuje nam raczej człowieka targanego potężnymi namiętnościami, który potrafił płakaćprzy wszystkich i fizycznie pomiatać ludzmi.Trudno czasem uniknąć skojarzenia znamiętnym kochankiem: człowiekiem gotowym działać pochopnie, byleby tylko zdobyć swąukochaną, gotowym urządzać jej sceny na ulicy; gotowym posunąć się niemal tak daleko, byskrępować ją i wlec po ziemi.Jednocześnie jednak jest On niewątpliwie władcą.Wszystko musi się dziać zgodnie z Jegowolą.Nie ma dowodu na to, że zamierza On zaakceptować swą oblubienicę taką, jaką ona jesti taką ją pozostawić: Musisz być doskonała", mówi.Zamiast powiedzieć jej: Nie jesteś naświecie, by spełniać moje oczekiwania", daje do zrozumienia, że właśnie dlatego żyjemy natym świecie.Zdaje się być przekonany, że wie lepiej od innych ludzi, co jest dla nich dobre.Zpewnością nigdy nie słyszał o partnerskiej metodzie wychowania.Opowiada przypowieść oczłowieku, który wyprawił wielką ucztę.Kiedy zaproszeni goście nie przybywają, gospodarzwysyła.swoją służbę na ulicę i każe im przyprowadzić przechodniów: Zmuszajcie dowejścia rozkazuje.Wyliczam to wszystko nie po to, by sugerować, że Bóg w Chrystusie cierpi na miłośćwynikającą z potrzeby zdaniem teologów wcale tak nie jest lecz by pokazać, że miłość jaką On nam zaleca, dając swój przykład jest dokładnym przeciwieństwem tego doczego chcą nas namówić psychologowie.Jedyna rzecz, jaką nie może się charakteryzowaćmiłość to obojętność.Miłość może być wymagająca, może nawet być pochlebiająca, lecz niemoże być zblazowana.Z tego powodu, jak sądzę, musimy mieć się na baczności przed niektórymi rzeczami, któreobecnie uchodzą za miłość.Miłość, jeśli oznacza ona stawanie się kimś, kto jest emocjonalnieponad tym wszystkim, w rzeczywistości nie jest miłością, lecz schlebianiem sobie.I nie jestona komplementem dla osoby, którą kochamy.Kto chce być kochany w sposób całkowiciebezinteresowny? Kto chce być przedmiotem miłości, która nie chce ani nie potrzebujeniczego, co moglibyśmy dać w zamian? Chcielibyśmy czuć, że jesteśmy potrzebni, a nie tylkokorzystać z czyjegoś miłosierdzia.Podobnie też nie wyświadcza nam żadnej przysługi człowiek, który zawsze jest tkliwy iuśmiechnięty, i szczodrze obdarza wszystkich swoją miłością, lecz którego obchodzimyakurat tyle, co zeszłoroczny śnieg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]