[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz, jak rzadkie są ciała, raz jeszcze chcę ci wspomnieć,Choćżem już w pierwszej księdze wyłożył to dość jasno.Bo jeśli w wielu sprawach ważna jest owa ich własność,To szczególnie w tej sprawie przypomnieć ją wypadnie,O której mówię teraz: Więc nie ma rzeczy żadnejOprócz próżni i ciałek, zmieszanych wśród natury.Oto w jaskiniach skały wilgotnieją u góry,Kroplami na dół ciekąc rzęsiście.I z człowiekaCzęsto pot kropelkami z całego ciała ścieka,A zarost rośnie gęsto po członkach i po stawach.Rozchodzi się po żyłach karmiąca ciało strawa,Aż ku kończynom, paznokciom, żywi je i powiększa.%7łar i mróz spiż przechodzi, dostając się do wnętrzaMetali w dłoń ujęte pełne puchary złoteCzy srebrne, nieomylne dadzą świadectwo o tem.A głos poprzez kamienne mury przelata na wskroś;Równie zapach, mróz równie i ognia żar, co dziarskoNawet siłę żelaza przenikać może niezłomną.Wreszcie, w każde miejsce pod niebios powałą ogromnąRazem moc zarazliwa z zewnątrz się przedostanie.Burze zaś, z ziemi i z nieba wiodące swoje powstanie.www.zrodla.historyczne.prv.plKiedy ucichną, znowu je ziemia lub niebo wchłonie Wszelkie bo ciało w naturze jest próżnią rozrzedzone.Dodaj, że różne ciałka, jakie dokoła biegaZ różnych rzeczy, nie dają skutku jednakowegoI nie na wszystkie rzeczy jednako działać muszą.Oto słońce, co ziemię gorącą ściąga suszą,Umie lody rozpuszczać, a na gór stromych zboczachZnieg od jego promieni w wodę się zmienia w oczach.Równie i wosk topnieje pod słońca ciepłem tchnieniem.Ogień, co spiż i złoto roztapia nieodmiennie,Zciąga skórę i mięso, że kurczą się od razu.Woda znów hart powraca rozpalonemu żelazu,A zmiękcza skórę, mięso, co w ogniu się skurczyły.Kozom brodatym dzikiej oliwki smak jest miły,Jakby nektar z ambrozją z rośliny owej kapał Ludziom zaś jakże wstrętny i smak ten, i ten zapach!Wieprze znów unikają majerankowych liściI ziół wonnych to dla nich trucizna oczywiście,A ludzi czasem nawet uzdrawia, jakby cudem.Nam znów wstrętna gnojówka cuchnąca podłym brudemA dla świń czysta rozkosz gnojówka, byle duża,Gdzie mogą się bez przerwy w błocie i łajnie nurzać.To jeszcze pozostaje powiedzieć, co wypadaPrzyznać, nim sedno sprawy zaczniemy wreszcie badać:Skoro mnóstwo otworów wszelakie rzeczy mają,Różny kształt jest właściwy rozlicznym ich rodzajom,Różną mają naturę, inne do wnętrza drogi.Wiele zmysłów ma rzesza zwierząt i istot dwunogich,www.zrodla.historyczne.prv.plA każdy zmysł inaczej, inne urażenia chwyta.Jednym przenika dzwięków obfitość rozmaita,Inny smak czuje, inny wszelakie wonie łowi.Przez kamień i przez drzewo nie przejdzie jednakowyPłyn, a przez złoto ciężkie ta znów ciecz nie przepłynie.Go przez szkło i przez srebro może się sączyć zwinnie.Tu się przeciśnie obraz, tam znów ciepło przepływa,Tam, chociaż różne przejdą, szybkość ich różna bywa.Dzieje się tak napewno stąd, że otwory mogąW różnych rzeczach mieć wielką kształtów i miary mnogość.Różną bo rzeczy mają naturę i różną przędzę.Teraz cel osiągniemy dokładniej już i prędzej.Bo skoro wszystkie dane sprawdzone i gotowe,Z ich pomocą prawdziwie poznamy siły owe,Dzięki którym kamień żelazo do siebie przyzywa.Naprzód musi z kamienia dużo ziaren wypływać.Istny prąd, co roztrąca swem mocnem uderzeniemWarstwę powietrza między żelazem i kamieniem.Gdy się opróżni przestrzeń i w środku miejsca sporo,Zaraz ziarna żelaza wyskoczą, wnet się zbiorąPróżnię wypełnić, zaczem zbliża się i ogniwo,Całem swem ciałem dążąc ku kamieniowi co żywo.A przecie żadne ciało nie ma tak powikłanych,Giasno zbitych zarodków przez różnych form odmiany,Jak żelazo, z natury zimne i krzepko twarde.Ta słuszność mych wywodów okaże się tem bardziej,%7łe dzięki takim ziarnom nie może wyskakiwaćNadmiar ich bez ściągnięcia całego też ogniwa.Więc też ciągnie żelazo za niemi, aż powoliwww.zrodla.historyczne.prv.plMocą niewidnych więzów z kamieniem się zespoli.Tak się dzieje wszędzie, z boku, z góry i z doki.W każdą stronę, gdzie zrzednie powietrze, zaraz po społuPędzą zarodki żelaza tam, gdzie się próżnia otwiera.Same przez się rzecz jasna, nie mogłyby pędu nabierać,W górę się wzbijać, lecz siła z zewnątrz pcha je tym szlakiem.Tu jeszcze ma znaczenie, i to nie byle jakie.Ruch pomocny przynosząc, a dawny przyspieszając,%7łe gdy się przed ogniwem powietrza fale stająRzadsze, a miejsca przez to pustsze i gościnniejsze,Zaraz powietrze z tyłu prze ziarna w owo miejsce.Naprzód goniąc materię.Bo już to sprawa prosta,%7łe ciągle wszystkie rzeczy zewsząd powietrze chłosta.A tu żelazo pędzi ku kamieniowi, dziękiPróżni w środku, chłoszczącej tak wiele ziarn maleńkich.Ono też, jak powtarzam, poprzez otwory w żelazieWnika do jego cząstek, rozsadza je, gdy wlezie,I pcha tak, jak żagłowy okręt po morskiej toni.A powietrza w krąg pełno w przedmiotach niezliczonych.Mających ciało rzadkie, powietrze w krąg materięOpływa i przywiera do każdej rzeczy wiernie.Ono także, w żelazie wewnątrz głęboko skryte.Podrywa je od środka, a ruch nadaje przytemNie byle jaki.chłoszcząc ogniwa tak w ich środkach,Aż żelazo tam skoczy, gdzie już się musi spotkaćZ kamieniem, rozpęd wziąwszy ku próżni na wprost głazu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]