[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alpy i Ren winne były stać sięnaturalnymi granicami Francji, niedobrze, że Verdun i Metz należą doCesarstwa.Co się stanie z jutrzejszą Francją? Jakże się ją jeszcze okroi?Poniektórzy rozważają, że może za lat dziesięć czy dwadzieścia Francja wogóle przestanie istnieć.Ludzie ci widzą pokazną część jako angielską, odmorza do morza państwo Nawarry zespolone z całą Langwedocją orazwskrzeszone królestwo Arles w gestii Cesarstwa, z dołożoną Burgundią nadodatek.Każdy marzy o rozbiorze słabnącego królestwa.Zwierzę ci się z mego odczucia: póki żyję ja i ludzie do mnie podobni,wcale nie jestem pewien, czy Kościół dopuści do takiego rozćwiartowania.A następnie lud już zbyt przywykł do Francji jednolitej i potężnej.Zbytdobrze zachował ją w pamięci.Francuzi szybko dostrzegą, że są niczym,jeśli nie są zespoleni w ramach jednego państwa.Lecz trudne czekają nasprzeprawy.Może staniesz w obliczu trudnego wyboru.Kieruj się zawsze,Archibaldzie, dobrem królestwa, jeśli nawet nim rządzi zły król.bo złykról może umrzeć, zostać strącony z tronu albo popaść w niewolę, alekrólestwo trwa.Majestat Francji ujawnił się w wieczór bitwy pod Poitiers we względach,jakich nie szczędził zwyciężonemu zwycięzca olśniony swym szczęściemniemal nie do wiary.Osobliwi biesiadnicy zasiedli po bitwie za stołemmiędzy ścianami z czerwonego sukna w lasku prowincji Poitou.Nahonorowych miejscach oświetlonych świecami: król Francji, syn jego Filip,Dostojny Pan Jakub de Bourbon, obecnie diuk, bo ojciec jego tegoż dniapoległ, hrabia Jan d Artois, hrabiowie de Tancarville, d Etampes, deDammartin, a także panowie de Joinville i de Parthenay, a potrawypodawano im na srebrnych półmiskach, przy pozostałych zaś stołach wśródangielskich i gaskońskich rycerzy inni najmożniejsi i najbogatsi jeńcy.Książę Walii raczył wstawać, by osobiście obsłużyć króla Francji iobficie nalewał mu wino.- Jedzcie, drogi Panie, proszę was.Nie żałujcie sobie jadła.Bo choć Bógnie spełnił waszego życzenia i choć zwycięstwo nie przechyliło się nawaszą stronę, jednakowoż waszym bohaterstwem zdobyliście wielkirozgłos i wasze godne czyny przewyższyły najświetniejsze.Na pewnoDostojny Pan, mój ojciec, okaże wam należną cześć i ugodzi się z wami,tak rozumnie, iż pozostaniecie dobrymi przyjaciółmi.Zaprawdę każdy tutajwysoko szacuje wasze męstwo, bo przewyższyliście nim wszystkich.Nadał ton.Król Jan odprężył się.Z podsinionym okiem, z cięciem naniskim czole odpowiadał na uprzejme słowa swego gospodarza.Królem-rycerzem, takim chciał się w klęsce okazać.Przy innych stołach głosyrozbrzmiewały coraz donośniej.Po srogim starciu mieczem czy toporempanowie obu armii prześcigali się obecnie w komplementach.Głośno komentowano zmienne losy bitwy.Nie zbrakło pochwał dlaodwagi młodziutkiego księcia Filipa, ów zaś ociężały od jadła, powyczerpującym dniu, kiwał się na stołku i zasypiał.Przystąpiono do obrachunków.Prócz możnych panów, diuków, hrabiówi wicehrabiów, a tych było z dwudziestu, już można było naliczyć przeszłosześćdziesięciu baronów i chorążych; nie dało się obliczyć zwykłychrycerzy, starszych i młodszych giermków.Na pewno ponad dwa tysiące;dokładna liczba będzie wiadoma dopiero nazajutrz.Polegli? Chyba było ich tyluż.Książę rozkazał, aby zebrane już zwłokizaniesiono nazajutrz o świcie do klasztoru braci mniejszych w Poitiers; naprzodzie zwłoki diuka Aten, diuka de Bourbon, hrabiego-biskupa Chalons,aby zostali pochowani uroczyście i z honorami, na jakie zasłużyli.Co zaprocesja! Oko ludzkie nigdy nie widziało przybywających w tym samymdniu tylu dostojnych i bogatych mężów.Jakaż fortuna w darach i opłatachmszalnych spłynie na braci franciszkanów! I tyleż samo na dominikanów.Powiem ci, że trzeba było wyjąć płyty posadzkowe w nawie kościelnej iw klauzurze obu klasztorów, aby złożyć w dwóch rzędach, jeden naddrugim, Galfrydów de Charny, Rochechouartów, Eustachych de Ribemont,Dancjuszów de Melon, Janów de Montmorillon, Segwinów de Cloux,panów de la Fayette, La Rochedragon, La Rochefoucault, La Roche Pierrede Bras, Oliwierów de Saint-Georges, Imbertów de Saint-Saturnin, imógłbym tuzinami ich jeszcze wymieniać.- Czy wiadomo, co stało się z Arcykapłanem? - spytał król.Ranny Arcykapłan jest w niewoli u angielskiego rycerza.Co wartArcykapłan? Czy ma duży zamek, wiele ziemi? dopytywał się bez wstydujego zwycięzca.Nie.Zameczek w Velines.Ale król go wymienił, a topodbijało cenę.- Wykupię go - rzekł Jan II, nie wiedząc jeszcze, ile będzie osobiściekosztował Francję, ale już począł odgrywać hojnego.Wówczas odpowiedział mu książę Edward:- W imię miłości do was, Panie Kuzynie, sam wykupię tego Arcykapłanai zwrócę mu wolność, jeśli tego sobie życzycie.Wokół stołów było coraz gwarniej.Wino i żarłocznie zajadane mięsiwauderzały do głowy tym zmęczonym wojownikom, którzy od rana nieprzełknęli ani kęsa.Zgromadzenie przypominało dworskie biesiady powielkich turniejach, a zarazem targ na bydło.Morbecque i Bernard de Troy nie zaprzestali jeszcze się swarzyć opojmanie króla.- Powiadam wam, że ja go wziąłem!- O nie, byłem tuż przy nim, wyście mnie odsunęli!- A komu on oddał rękawicę?W każdym razie nie im przypadnie okup, na pewno olbrzymi okup, alekrólowi Anglii.Król jeniec należy do króla.Spierali się, aby wiedzieć,który z nich dostanie rentę, jaką król Edward nie omieszka przyznać.Pytanie, czy więcej by nie zyskali biorąc do niewoli bogatego barona idzieląc się okupem.Bo okupem Anglicy się dzielili, jeśli dwóch albotrzech pojmało tego samego jeńca, czy też wymieniali.- Oddajcie mi pana de la Tour; znam go, to krewniak mojej zacnejmałżonki.Oddam wam Mauvineta, którego pojmałem.Wygracie na tym,jest seneszalem Turenii.Nagle król Jan uderzył na płask dłonią w stół.- Moi panowie, szlachetni panowie, słyszę o wszystkim, co załatwiacie zrycerzami, którzy was wzięli do niewoli zgodnie z honorem i rycerskimobyczajem.Bóg zapragnął, abyśmy doznali porażki, ale spójrzcie nawzględy, jakimi nas się otacza.Musimy dochować cnót rycerskich.Niechnikt się nie waży uciekać czy złamać dane słowo, bo go pohańbię.Rzekłbyś, że ten pokonany rozkazuje, stroi się w majestat, aby skłonićswych baronów, by w niewoli przystojnie się zachowywali.Podziękował mu za to książę Walii, który właśnie nalewał mu winoSaint-Emilion.Król Jan uważał, że ten młodzieniec jest nader miły.Jakijest uprzejmy, jakie ma dworne maniery.Król Jan chciałby, aby jegosynowie byli doń podobni! Na skutek napojów i zmęczenia nie oparł się ispytał:- Czy nie znaliście Pana z Hiszpanii?- Nie, drogi Panie; starłem się z nim tylko na morzu.Dworny był młody książę, mógłby powiedzieć: Zwyciężyłem go.- Był to mój dobry przyjaciel.Przypominacie mi go obliczem ipostawą.- Po czym nagle dodał ze złością w głosie: - Lecz nie prościemnie, żebym zwrócił wolność memu zięciowi z Nawarry, nawet za cenężycia tego nie uczynię.Króla Jana II przez chwilę otaczał prawdziwy majestat; przez bardzokrótką chwilę, wnet po wzięciu go do niewoli.Otaczał go majestatdruzgocącej klęski.A oto znów powracały jego nawyki: sposób byciaodpowiadający przesadnemu wyobrażeniu o własnej osobie, powracałysłaby osąd, błahe troski, gorszące namiętności, głupie porywy i zaciętanienawiść.Niewola w pewien sposób nie była dlań przykra, rozumie się, niewolaozłocona, królewska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]