[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gratulacje dlabudowniczego domu.Te drzwi są naprawdę bardzo solidne. Cenię sobie prywatność! odkrzyknąłem. Czy koroner żyje? Wiem z doświadczenia, że to dość.niejednoznaczne określenie, ale narazie ma się całkiem niezle.Nogi ugięły mi się z ulgi.Dobrze.Skoro Buttersowi na razie nic się niestało, musiałem zagadać Grevane a.Od rozpoczęcia szturmu minęło zaledwiepięć minut.Nawet jeśli napastnicy poprzecinali wszystkie kable telefonicznew pensjonacie, jego mieszkańcy z pewnością słyszeli hałasy i widzieli pokazfajerwerków przy próbie sforsowania moich osłon.Ktoś na pewno wezwałpolicję.Jeżeli uda mi się dostatecznie długo odwracać uwagę Grevane a,zjawią się policjanci, a wtedy założę się, że nekromanta będzie wolał uciecniż ryzykować pojmanie zwłaszcza gdy znalazł się tak blisko celu. Ty go masz powiedziałem. Ja go chcę. Ja również go chcę.Domyślam się, że znalazł jakieś informacje wzwłokach przemytnika. Owszem. Informacje, które dotarły również do ciebie. Tak.Grevane chrząknął w zadumie; musiał stać bardzo blisko okna, chociaż gonie widziałem. To dla mnie kłopotliwe powiedział. Nie zamierzam dzielić sięSłowem.Obawiam się, że będę musiał cię uciszyć. Jestem twoim najmniejszym zmartwieniem.Dziś po południu AowcaCiał i Li Xian odebrali mi te informacje.Ciszę, która zapadła po tych słowach, mąciło wyłącznie powolne,rytmiczne dudnienie w drzwi. Gdyby rzeczywiście tak się stało, nie przeżyłbyś, żeby mi o tymopowiedzieć odparł Grevane. Miałem szczęście.Udało mi się uciec.Ale Aowca Ciał strasznie sięnapalił, kiedy opowiadał o waszych planach związanych z Darkhallow.Dobiegł mnie odgłos gniewnego splunięcia. Jeżeli mówisz prawdę, pozostawienie przy życiu ciebie i koronera nic minie da. To tylko jeden z możliwych punktów widzenia.Równie dobrzemógłbyś stwierdzić, że pozostawienie nas przy życiu nic cię nie będziekosztowało.Wczoraj miałeś dla mnie propozycję, chciałeś dobić targu.Nadal jesteś skłonny rozmawiać? W jakim celu?Usłyszałem rozdzierający zgrzyt stali pękającej pod naporem siły i górnynarożnik drzwi wgiął się do środka, wpuszczając chłodne nocne powietrze. Pośpiesz się! mruknął Thomas. Musimy coś wymyślić. Oddaj mi Buttersa powiedziałem do Grevane a a ja przekażę ciinformacje, które odkryłem. To nędzna oferta.Mam już koronera, mogę sam wyciągnąć z niegoinformacje. Mógłbyś, gdyby je posiadał.Ale nie posiada.Nekromanta burknął coś w nieznanym mi języku.Usłyszałem szuraniestóp, odgłos siarczystego policzka i okrzyk zaskoczonego Buttersa. To prawda? spytał Grevane. Masz informacje dotyczące Słowa? Nie wiem, co to jest wymamrotał Butters. Znalezliśmy pendrive.Cyfry.Ciąg cyfr. Co to za cyfry? warknął Grevane. Nie wiem, dużo ich było.Nie pamiętam wszystkich.Harry je ma. Kłamca!Usłyszeliśmy odgłos kolejnego uderzenia i krzyk Buttersa. Nie znam ich! zawołał Butters. Było ich dużo, a ja widziałem jetylko przez seku.Kolejny cios zabrzmiał tępo, ciężko, jak uderzenie pięścią.Zacisnąłem zęby.Rozpierała mnie wściekłość. Nie pamiętam.Nie pamiętam.Nie pamiętam. Butters chyba sięrozpłakał. Spójrz na mnie polecił mu Grevane. Spójrz na mnie!Zamknąłem oczy i odwróciłem się lekko bokiem do okna.Wyobraziłemsobie tę scenę: Butters, prawdopodobnie na klęczkach, podtrzymywany zboków przez dwa zombie, i Grevane w trenczu, stojący nad koronerem,trzymający go kciukiem i palcem wskazującym za podbródek.Oczamiwyobrazni widziałem, jak zmusza Buttersa do kontaktu wzrokowego iinicjuje spojrzenie w duszę.Chciał mu zajrzeć do głowy, by szybko i bezskrupułów ocenić, czy mówi prawdę.Butters miał się zetknąć osobiście z ohydą duszy splugawionej czarnąmagią i nieprzerwanym pasmem morderstw.Cichy, piskliwy głos narastał gwałtownie i przybierał na sile, aż przeszedłw zawodzenie przytłoczonego zgrozą szaleńca.Nie było w nim ani odrobinygodności, ani cienia samokontroli; gdybym nie wiedział, że Butters tam jest,nigdy bym nie powiedział, że to może być jego głos ale to był on.Krzyczał i krzyczał, bez nabierania tchu, aż krzyk przeszedł w gardłowycharkot i w końcu ucichł. I co? zabrzmiał głos, którego nie rozpoznałem.Był zachrypnięty, jakby jego właściciel przez całe życie żłopał taniąszkocką i ćmił jeszcze tańsze cygara. Nic nie wie odparł półgłosem zdegustowany Grevane. Jesteś pewien? Znowu tamten głos.Przesunąłem się w bok, stanąłem na palcach i udało mi się wyjrzeć przezokno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]