[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skinął przyjaznie, ale zaraz dodał ciszej: Jeśli skrzywdzisz mojego brata, sam cięwłasnoręcznie powieszę.Z jakiejś przyczyny grozba znacznie pomogłajej poczuć się swobodnie.Książę cofnął się o krok i skinął na Marka. Chodz, musimy zamienić słowow gabinecie. Nie próbuj dystansować Jessiki.Jej todotyczy tak samo& Odpuść, Marku. Ash przewrócił oczami.Wczoraj wróciła Margaret, nie słuchałeśmnie? Chce porozmawiać z Jessicą.Chodzio jakieś babskie sprawy.Mamy się wynieśći zostawić je same. Skoro tak& Mark się rozchmurzył.Polubisz Margaret.A ona ciebie.Jestem jejulubionym szwagrem.Jessica miała wrażenie, że księżne nie zabardzo lubią kobiety, które czyhają na cześćich szwagrów, a już szczególnie ulubionych. Od razu mi lżej odparła z przekąsem.Ale Mark był już prawie za drzwiami.Po jego wyjściu salon wydał się jej bardziejponury i mniejszy.Kiedy się poznali, Markmieszkał w odosobnionym wiejskim domucałkiem sam, a kilkoro służby odwiedzało gotylko czasami.Wtedy miała wrażenie, że jestzaledwie niebogatym ziemianinem, żyjącym zamarne kilkaset funtów rocznie.A nawet wtedydystans między nimi wydawał się jej ogromny.A teraz przyglądała się kandelabromz rżniętego kryształu.Ciemne drewno boazeriiodcinało się od złota, beżu i purpury.Uniosławzrok i popatrzyła na sufit obrębionywykwintną sztukaterią jak błękitnozłotymkrajobrazem.Czuła się jak w królewskichkomnatach ubrana w worek.Wyciągnęłapalec, żeby dotknąć nieprawdopodobniedelikatnej wazy, aby się tylko przekonać, czyto możliwe.Wydawała się jej z innego świata,podobnie jak cała reszta wystroju.Naraz usłyszała za sobą kroki i obróciła sięw jednej chwili, splatając ręce za plecami.Czuła się jak złodziejka przyłapana nawypychaniu kieszeni klejnotami.Ale to nie księżna Parford zajrzała do salonu,o ile książę nie był jeszcze bardziej liberalnyod Marka. Panno Farleigh rzekł mężczyzna,szczuplejszy i wyższy od Marka.Był ubrany nagranatowo i miał krucze włosy i niebieskieoczy.Jego twarz zdradzała pewnepodobieństwo do Marka ale nie miał jegoczystości wejrzenia. Pan musi być Sm& panem Turnerem poprawiła się. Słyszę, że mój brat wyjawił pani mojeodpychające imię. Nie uśmiechnął się wcale,a Jessica poczuła się niezręcznie.Przez długąchwilę wpatrywali się w siebie nawzajem jakobce kocury, niepewne, co ze spotkaniawyniknie.Jessica bała się, że jak odwróciwzrok, to ten drugi rzuci się drzeć z niej pasy. Nie gryzę wyznał w końcu i podszedłbliżej. Pan jest sędzią pokoju, prawda?Usiadł przy niej. Nieczyste sumienie? Bez obaw.Mojajurysdykcja nie rozciąga się na Londyn.Jessica odwróciła przestraszona wzrok. To miał być żart rzekł tytułemwyjaśnienia. Chyba zle to rozegrałem.Podrapał się po karku. Witam w rodzinie rzekł po chwilinamysłu.Jessica podejrzewała zasadzkę. Chyba pan nie chce mieć ze mną cokolwiekwspólnego? Czy Mark w ogóle pani o mnie mówił? Smite wzruszył ramionami. Mieszkam samw Bristolu i doprowadzam miejscoweszlachciury do szału, bo czasem zwolnięjakiegoś szubrawca tylko dlatego, że jestw moim przekonaniu niewinny zarzucanej muzbrodni. Och. Wołają mnie: Panie Sądzie dodał.Zwykle bym się oburzał, ale to i tak dużolepsze od Smite a. Zatem pan na równi z Markiem wsławił sięw towarzystwie. To prości ludzie tak mnie nazywają.Ciągle się nie uśmiechał, ale Jessicadostrzegła podejrzany błysk w oku. A szlachta? Wasza miłość odparł, poprawiając sięw krześle, po czym puścił do niej oko. Tooczywiście prosto w twarz.Za plecamitymczasem&Roześmiała się, a on wreszcie się do niejuśmiechnął. Tylko to ma znaczenie oznajmiłuroczyście. Niech sobie za plecami gadają,co chcą.Najważniejsze to być na tyle silnym,żeby nie potrafili ci tego cisnąć w twarz.Jessica odetchnęła głębiej. Co zatem powinnam zrobić, Panie Sądzie? zapytała nieśmiało. Dla pani dobra lepiej, żeby wyszła pani zamojego brata. Chyba pan nie mówi poważnie!A skandal& ? Będzie wielki odparł spokojnie. Ale niedoprowadzi go do żadnej ruiny.Mógłbymwymieniać zalety mojego brata, ale jeśli ichpani nie zna, to nie zasługuje pani na niego.Wydaje się pani osobą inteligentną, ale jakdotąd pani decyzje świadczą o charakterzegodnym jaszczurki. Jaszczurki! Proszę mnie zle nie zrozumieć.Jaszczurkinie są głupie.Ale na pierwszą oznakęniebezpieczeństwa zawijają się i dają drapaka. To takie zabawne odparła. Markpowiedział mi kiedyś, że przypominam mupana! Doprawdy? Popatrzył na nią z krzywymuśmiechem. To chyba nie najlepiej świadczyo nas obojgu. Pan wcale nie jest okrutnym, surowymsędzią, o jakim mi mówiono rzekła Jessica,grożąc mu palcem. Oszukano mnie! Powiem to tylko jeden raz rzekł bardzocicho inaczej nie zrozumiesz, bo Mark zdajesię tego nie dostrzegać.Bardzo chcemy ciępolubić.Gdybym to ja miał odpychającą żonę,nie zrobiłoby to większej różnicy.Ale Mark&Gdyby jego żona mnie nie znosiła, toby byłakatorga dla nas wszystkich.Widzisz, to on nastrzyma ze sobą tak blisko.Popatrzył jej w oczy i odwrócił wzrok.Jessica nie wiedziała, co na to rzec, aledoskonale go rozumiała.Przypomniała sobie,jak jej kiedyś z uśmiechem powiedział, że lubisiebie.Teraz nie widziała w tym już nicdziwnego.Wszyscy wokoło też go lubili. Poza tym dodał nieco głośniej to mnieuczynił powiernikiem twojego funduszu.A jakmiałbym pełnić rolę powiernika, jeśliby ci byłotrudno mi zawierzyć? To taki plan, żebyśpoczuła się trochę bezpieczniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]