[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobrzechociaż, że dołączył kopię portretu wysłanego Ludwikowi.Cóż za przesądny głupiec z tegoLongueville a! Doprawdy żaden pożytek z tej jego zakutej głowy.Ani słowa onajważniejszym: jakie dają wiano, jakie stawiają warunki.Muszę wiedzieć, czy ta kobietazasiądzie na tronie Francji.- Spójrz na miniaturę, matko! - z podnieceniem wykrzyknęła Małgorzata, którazdążyła tymczasem otworzyć szkatułkę.- To dzieło godne Fouqueta! Tak świetna robota, żenie widać żadnych śladów pędzla!Ludwika oddała list córce, wzięła do ręki kasetkę i.mimo woli wstrzymała oddech.Złociste francuskie słońce nasyciło kolory nowym, jeszcze cieplejszym tonem.Perły i inneklejnoty zdobiące suknię księżniczki promieniowały blaskiem, rudozłote włosy lśniłymiękkim połyskiem jedwabiu.W czujną zgorzkniałą twarz madame patrzyły błyszczące oczyzuchwałe odwagą młodości.Dość było widoku tych roziskrzonych oczu i rudych, schludnieuczesanych włosów, by pozbyć się wszelkich złudzeń.- Tak, to ona - szepnęła Ludwika Sabaudzka.- Zostanie królową.Ludwik się jej nieoprze.Zatem traktat z Anglią można uznać za podpisany.Król będzie się łudził, że onaprzywróci mu młodość.Mój Boże, jakimż przekleństwem starych mężczyzn jest owafałszywa nadzieja, iż zdolni są jeszcze do płodzenia synów! A te jej oczy.Spójrz,Małgorzato, co ci one mówią?Anula + Polgaraouslandasc- %7łe to kokietka, matko, i że bardzo jest rozpieszczona.Tej księżniczce nigdy nieodmówiono spełnienia żadnej zachcianki.Musisz dobrze uważać, by z pomocą któregoś zdworskich zalotników nie obdarowała nas bękartem.- Masz rację, córko.O tym nie pomyślałam.Wyobrażałam sobie dotąd, że zechcąpodsunąć królowi coś stosownego dla starca.Potulną, nabożną cieliczkę.Lecz ta.Ta miwygląda na bystrą, o wiele za bystrą i upartą.Nie zapominajmy, kim był jej ojciec, tenbezwzględny uzurpator! Tudorowie mają to we krwi.- Wez pod uwagę, że jej ojciec był też bardzo chytry.Dożył póznej starości i umarł włóżku.- Tym gorzej.Szczęściem jest młoda i jeszcze nie opierzona.Aatwiej ją będzieprzyłapać.- Co zamierzasz uczynić?- Zacznę od rozpuszczania pogłosek, iż miała w Anglii kochanka.W królu wzbudzi tozazdrość, będzie jej więc pilnował.Zyskamy przynajmniej tyle, że ktoś jurniejszy od niegonie spłodzi fałszywego następcy tronu.- Napisz do Longueville a.Zapytaj, czy są mężczyzni, których darzy ona łaskami.możesz szepnąć o tym królowi.- O to się nie martw.Sam wyśle tam swoich szpiegów.A gdy zlęknie się rogów,otoczy ją murem ze stali.Małgorzata głośno się roześmiała.Wiadomo, jak dalej potoczą się sprawy: słysząc teplotki, zazdrosny starzec będzie desperacko się starał sprostać wymaganiom żony.udowodnić jej, że jest młody.- Matko! - wykrzyknęła - ależ on się przy niej wykończy!- Otóż to - odrzekła z wąskim uśmieszkiem madame.- Ta angielska księżniczka jestzbyt rozpieszczona i zmienna, by skutecznie przeprowadzić plany uknute przez jej rodaków.Na to, by zostać regentką, stanowczo brak jej siły woli.Małgorzata przeniosła spojrzenie z miniaturowego portretu na zawziętą twarz matki.Kotka i lwica, pomyślała.Nie ma co porównywać.- No proszę, pani Zuzanna! Słyszałem, że wciąż podróżujesz! Cóż to się stało, żeczynisz zaszczyt tym niskim progom, skoro już frunęłaś tak wysoko? - Kępki białych włosówsterczące z uszu mistrza Ailwina zrobiły się chyba dłuższe, niż były ostatnim razem, a on samjeszcze bardziej zdziwaczał - o ile w jego wypadku było to w ogóle możliwe.Nucąc podnosem, krzątał się po sklepie bez widocznego celu.- Chyba za wielka już jesteś, by kupowaćAnula + Polgaraouslandascaurypigment w mojej ubogiej aptece.Poślij kuriera do Francji, do Italii! Tak, tak, pamiętamczasy, kiedy to byłaś mi wdzięczna, płacąc coś ekstra na boku.Obawiam się, że w tej chwilinie będę miał dla ciebie czasu - oświadczył, biorąc się za odważanie szaroniebieskiegobarwnika.Po chwili, jakby zapomniał, co robi, przerwał tę czynność w pół gestu.- Mistrzu Ailwinie, to, że pojechałam do Richmond, aby namalować portret, nieoznaczało przecież, że tam zostanę.Wróciłam i nadal potrzebne mi są barwniki.Wszystko, comiałam, zużyłam na lady Guildford! Tak jej się spodobała miniatura, że zapragnęła miećportret do zawieszenia na ścianie.Czy to moja wina, że mam taki talent do schlebianiapodstarzałym damom? Zmęczył mnie tylko ten pobyt, zwłaszcza że i jedzenie było tam dosyćkiepskie.Wierz mi, przebywanie wśród możnych to nic przyjemnego.Wszyscy oni traktująmnie całkiem jak skrzynię, co zajmuje nazbyt dużo miejsca. Ach, umieśćcie tam tę malarkę!Nie, raczej tutaj! Tak to wygląda, gdy jest się jedynie ich sługą, a nie wielką damą.Poczytuję sobie za szczęście, jeśli wydzielą mi w miarę przyzwoity kącik, gdzie Nan nie musipilnować, żeby te niemądre damy nie grzebały wciąż w moich rzeczach.Wtykają te swojezatłuszczone paluchy w moje róże, a potem farba nie chce się trzymać.- Ho, ho, a więc zarzucają cię kwiatami! Może też i wieńce laurowe wieszają ci już naszyi! Niezle rozpieściły cię te magnatki.- Mistrzu, powiedziała róże nie o kwiatach, tylko o kawałkach pergaminuzagruntowanych na różowo - wtrącił się Tom, który od dobrej chwili przysłuchiwał się naszejrozmowie.- Wiem! - warknął mistrz Ailwin.- Pozwól, mistrzu, by pani Dallet poszła ze mną na zaplecze.Odważę jej wszystko,czego potrzebuje, tobie zaś oszczędzę fatygi.- Chcesz mi oszczędzić fatygi? Więc czemu nie sprzątasz, nicponiu? Wiesz, żewieczorem zbiera się tu nasze stowarzyszenie, a wszędzie taki bałagan, że brak tylko dziada ibaby! Nawet ławy nie ma, żeby usiąść!- Zaraz wezmę się za to i migiem uprzątnę - potulnie zapewnił go Tom, zachęcającmnie gestem do pójścia za sobą.Mistrz zaczął coś przestawiać na półkach, wyrzekając przytym na zuchwałych młodzików, na godny ubolewania brak szacunku dla starszych i ogólnezepsucie obyczajów.- Musisz mu wybaczyć, znowu ma ten swój napad - usprawiedliwiał go Tom.%7łal misię zrobiło biednego chłopaka.Poczciwiec.%7łe też tak troskliwie opiekuje się starym zrzędą.Dostarczając mi zamówienia, wciąż robił do mnie cielęce oczy, lecz i to skłonna mu byłamdarować.Anula + Polgaraouslandasc- Oczywiście, że się nie gniewam, nie pojmuję tylko, jakim cudem potrafisz tutaj cośznalezć - wyraziłam zdziwienie, rozglądając się po kuchni mistrza Ailwina.- Wiem, że niczego, co wezmie do ręki, nie odłoży na miejsce, więc chodzę za nim ipoprawiam, choć niektórych rzeczy już i ja nie mogę odnalezć.Ma być zieleń kobaltowa?Zaraz jej poszukam.- Och, powiedz mi, co to za rzeczy? - Na stole pośród zakurzonych retort i na wpółopróżnionych pojemników z niewiadomą zawartością dostrzegłam kilka starych pergaminów.Widniały na nich jakieś dziwne figury i znaki.Obok leżała otwarta księga z diagramami orazkilka antycznych monet.- Ciekawe, nieprawdaż? Są bardzo stare - odrzekł Tom, biorąc do ręki medalion zwizerunkiem cudzoziemskiego władcy.- Mamy stałego klienta, kolekcjonera starożytnychmonet.Jeśli trafi nam się jakaś rzadkość, on ogląda ją jako pierwszy.Taką mamy umowę.- Czy to taki wysoki, potężny jegomość z brodą przyciętą w kwadrat i siwymikosmykami w tym miejscu? - spytałam, przykładając palce do czoła.Już sama myśl o tymczłowieku była mi przykra.- O, mówisz, pani, o sir Septimusie Crouchu! Nie, to nie on
[ Pobierz całość w formacie PDF ]