[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wiesz co? Podaj mi jeszcze trochę tejróżowej. Wygląda jak dzieło pięciolatka Vanessa krytycz-nie oceniła wygląd drzewa. To wyraz mojego artyzmu powiedział Brady,udając oburzenie.Vanessa wymamrotała pod nosem, co sądzi o jegodobrym smaku i rozejrzała się wokoło.Jack balansowałna krawędzi dachu i pieczołowicie przywiązywał rządbalonów do gzymsu.Lara, w towarzystwie Konga, sie-działa na kocyku i z bezzębnym uśmiechem na pucoło-watej buzi budowała piramidę z pustych pudełek.Joanieprzywiązywała ostatnie dzwoneczki do winorośli.Efektich połączonych wysiłków nie miał nic wspólnego z ele-gancją, gustem ani artyzmem.Jednak mimo wszystkorobił wrażenie. Powariowaliście powiedziała Vanessa z przekona-niem, gdy Brady lekko zeskoczył z drzewa i stanął obokniej. Co dalej? Klaun i zaklinacz węży? W sklepie nie było stroju klauna powiedziałz żalem Brady, sięgnął do pudła i wygrzebał kilkarolek białej i różowej krepiny. Ale mamy jeszczetrochę tego! Daj mi to zażądała Vanessa z tajemniczymuśmiechem. No chodz, musisz wziąć mnie na barana. Co takiego? Muszę znalezć się wyżej wyjaśniła, stanęła za nimi już po chwili siedziała na jego ramionach. Spróbuj staćbez ruchu poprosiła, a Brady zaczął się pocić na myśl, żejej szczupłe uda są oddzielone od jego skóry jedynieEcho przeszłości 145cienką warstwą materiału. A teraz podaj mi obie rolki powiedziała, nieświadoma jego myśli.Przez chwilę żonglowali krepiną i taśmą klejącą,starając się nie upuścić ich z powrotem na ziemię. Masz ładne kolana oznajmił nagle Brady i skubnąłzębami jedno z nich. Wyobraz sobie, że jesteś drabiną poradziła mui przykleiła końce krepiny do okapu. A teraz idz powolido tyłu, a ja będę przeplatać kolory. Dokąd mam iść? Na tyły ogródka, do tamtego koszmaru, któryniegdyś był drzewem powiedziała i wskazała głowądzieło Brady ego.Powoli zaczął się cofać, ostrożnie balansując ciężaremna ramionach.Z trudem odwracał głowę, by upewnić się,że nie potknie się o krecią norę, nieuważnego psa lubo własną siostrzenicę. Co robisz? spytał ciekawie i spróbował zadrzećgłowę do góry. Dekoruję odparła Vanessa, przeplatając białei różowe pasma krepiny. Nie wpadnij na drzewo poradziła zagapionemu na jej piersi mężczyznie. Mu-szę dosięgnąć tej gałęzi sapnęła z wysiłkiem, gdy dotarlina miejsce i niebezpiecznie odchyliła się do tyłu. Mam! Co dalej? Teraz idziemy od tego drzewa do rogu domu.Utrzymuj równowagę upomniała go. To się nazywaprawdziwa sztuka.Kiedy skończyli i ostatnia rolka krepiny została zuży-ta, Vanessa oparła ręce na biodrach i w skupieniuobejrzała rezultat ich wysiłków. Niezle zdecydowała. Zupełnie niezle.Oprócztego biednego drzewka.146 Nora Roberts To jest dzieło sztuki upierał się Brady. Sym-boliczna zagadka. Wygląda jak wierzba pana Taggerta w Halloween wtrąciła Joanie i posadziła sobie Larę na biodrze. Jedenrzut oka i od razu zorientuje się, kto co roku ubierał jegowierzbę papierem toaletowym powiedziała i uśmiechnęłasię na widok Vanessy na ramionach brata. Musimy jużwracać.Za dwie godziny wszystko się zacznie wyjaśniłai wyciągnęła palec w kierunku Brady ego. A ty, mój drogi,jesteś w tym czasie odpowiedzialny za pilnowanie ojca. Tata nigdzie się nie wybiera. Nie o to się martwię.Jest tak zdenerwowany, żemógłby przypadkiem związać sobie razem sznurówki. Albo całkiem zapomnieć o butach powiedziałJack, wziął żonę pod ramię i skierował ją w stronęsamochodu. Mógłby też, na przykład, włożyć buty,zapominając o spodniach, a wszystko dlatego, że stoisznad nim i trzęsiesz się jak kwoka nad pisklęciem.Przezto nie zdążysz do domu, żeby się przebrać. Wcale się nad nim nie trzęsę odparła ze śmiechem. Ach, Brady, i nie zapomnij odebrać ciasta od pani Leary.I jeszcze. reszta jej słów zamieniła się w niezrozumiałebełkotanie, gdy mąż wreszcie zasłonił jej usta dłonią. A ja musiałem zasłaniać uszy dłońmi westchnąłBrady i spojrzał na Vanessę. Odstawić cię do domu? Jasne.Z Vanessą na ramionach ruszył na skróty przezogródki sąsiadów. Przytyłaś? spytał, widząc, że dżinsy przyjemnieopinają jej kształtne uda. Zalecenie lekarza parsknęła i pociągnęła go zawłosy. Patrz pod nogi.Echo przeszłości 147 To zawodowe zainteresowanie.Może zbadam cięprzy okazji? zaproponował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]