[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko, cooddziaływuje na władze umysłowe jest tu szczególnie silne.Gdybym ja wypił dziś wieczórtyle alkoholu co pan, byłbym chory przez kilka dni.Oto dlaczego porywacze Annie chcieli jejobecności tutaj.Tam, gdzie przebywała, jej zdolności były niemałe, tu będą o wiele większe.Jeśli naprawdę mi pan nie wierzy, nie pozostaje panu nic innego, jak uzbroić sięw cierpliwość i czekać.Dostarczę panu dowodu, i to niedługo.Znów wytarłem dłonie.- Dość - powiedziałem.- Przemawiała przeze mnie porywczość.Zgadzam się,arguendo, bo chcę wiedzieć, dokąd to wszystko nas doprowadzi.Kim są ci ludzie, którzyprzetrzymują Annie? Co chcą z nią zrobić? Na co im jej zdolności?Wstał i zrobił kilka kroków, założywszy ręce do tyłu.- Słyszał pan o znanym wynalazcy o nazwisku von Kempelen? - powiedział wreszcie.- Tak - potwierdziłem.- Oczywiście.Miał chyba coś do czynienia ze stworzeniem 20słynnego mechanicznego szachisty, którego widziałem niedawno w Charleston.- Możliwe - odpowiedział Ellison.- Czy słyszał pan o tym, że mówi się, iż bardziej niżinni zgłębił dzieła ojca alchemii, sir Izaaka Newtona?- Nie.- Dochodzą mnie słuchy, że udało mu się przemienić ołów w złoto i wyhodowaćkarły.Zaśmiałem się.- To nic innego, jak ludzka naiwność - zacząłem.Odpowiedział mi śmiechem.- Zgoda - powiedział.- Ja też wątpię w karły.Czekałem na to, że będzie mówił dalej,ale nie wypowiedział ani słowa.Spojrzałem na niego.- Co się tyczy tych przemian - rzekł w końcu - to potwierdzam, mając pewność, że takbyło.- Uhm - odpowiedziałem, nie bawiąc się w żadne uprzejmości w stosunku do megogospodarza i nie zważając na to, iż w tym miejscu mogłoby to rzeczywiście nastąpić.- Bardzoprzydatna umiejętność.Mój wzrok podążył za Ellisonem, który powoli doszedł aż do przeciwległego roguswej kabiny.Dopiero teraz spostrzegłem niską ławę, koło której przeszedł.Stały na niejróżnorakie tajemne przedmioty.Zauważywszy moje zainteresowanie, uśmiechnął sięprzyjaznie i wskazał ręką w ich kierunku.- Alembik, destylarka, piec, retorta - zakomunikował.-Tak, param się trochę tymisprawami, stąd mam zrozumienie dla osiągnięć i całej konspiracji towarzyszącej tejdziedzinie.Wziął mały błyszczący przedmiot i przytrzymał go przez chwilę.Przedmiot ten wydałwysoki pisk, ściszył ton, a następnie zupełnie zamilkł.Odłożył go i spojrzał na coś, copływało w zielonej cieczy w naczyniu o spiralnym, ślimakowatym kształcie.- Von Kempelen odkrył tajemnicę - wyjaśniał dalej -a potem uciekł do Europy, kiedyzdał sobie sprawę, że Piekielna Trójca dowiedziała się o wszystkim i że jej na tym zależy.Oniuważają, że mogą wykorzystać Annie, aby go sprowadzić i złamać jego opór.- Czy Annie byłaby w stanie to zrobić?- Jestem przekonany, że tak - odparł.- Wedle wszelkich opowieści jest grozną kobietą.- Czyich opowieści?- Pańskich oraz tych, które pojawiły się na mój rozkaz w lustrze, żeby dodatkowowesprzeć moje sądy.Jest jeszcze.Poczułem się przez chwilę oszołomiony.Przyczyną nie było jednak wypite wino, bowszystkie te mikroskopijne kieliszki razem nie dorównywały nawet pojemności normalnegopucharka, którego zwykłem do tego celu używać.- Usiłuję zrozumieć - powiedziałem.Kim są ci ludzie, którzy przetrzymują Anniei chcą jej użyć do wydarcia tajemnicy von Kempelena?- Goodfellow, Templeton i Griswold - odpowiedział.-Doktor Templeton, osobnikniemłody i tajemniczy, jest ich hipnotyzerem.Jestem przekonany, że korzystają z jego mocy,żeby ubezwłasnowolnić Annie w dążeniu do zdobycia łupu.Kolejny to stary CharleyGoodfellow - krzepki, przystojny, z wyglądu uczciwy, gotowy wsadzić nóż między żebra;wreszcie ostatni, Griswold.Jest ich hersztem, uważany za bezlitosnego przeciwnika.- i to oni są na pokładzie Evening Star ? - zapytałem.- Sądzę, że tak - odpowiedział.-.gdzie ten doktor Templeton usiłuje wprowadzić Annie w trans, żeby mogławskazać miejsce pobytu von Kempelena?- Obawiam się, że właśnie tak.- Jeśli jest tak odporna, jak pan sądzi, może mu się nie udać.- Najprawdopodobniej podadzą jej jakiś narkotyk.Ja bym tak zrobił. 21Przyjrzałem mu się, jak stał oparty plecami o stół laboratoryjny.Udzielił mi raczejwyczerpującej odpowiedzi.- Jeszcze raz bardzo dziękuję - powiedziałem po chwili.- Za uratowanie mniez opresji i za informacje o Annie.Uśmiechnął się.- Pyta pan, dlaczego? - zaznaczył.- Nie wątpię w altruizm - dodałem - ale zadał pan sobie mnóstwo trudu w imieniunieznajomych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]