[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli chcesz wyjechaćwcześniej, to przecie\ mogę przenieść się do hotelu. Nie, to nie o to chodzi.Ten pomysł przyszedł mi do głowy dopiero, kiedy powiedziałaś, \ewracasz do domu.Niewesoło.Odpuściłam sobie subtelności. Dokąd się wybierasz? Jeszcze nie wiem.Szwajcaria, mo\e Austria& Pary\ jest teraz nie do wytrzymania.Poczułam tak wielką ulgę, \e pozwoliłam sobie na \art: Za du\o amerykańskich turystów? W ogóle za du\o turystów poprawiła mnie bez uśmiechu. Nie jestem uprzedzona doAmerykanów.Znam kilkoro bardzo sympatycznych. Paru moich najlepszych przyjaciół& Nie powiedziałam tego głośno.Jej poczucie humorunie było zbyt przesadne.Ale moją egoistyczną euforię podkopało nowe zmartwienie. A co z Pete em? zapytałam. Wszystko się załatwi.Przypuszczam, \e zapytałabym z głupia frant, co mianowicie się załatwi, ale nie dała miczasu.Nacisnęła dzwonek i powiedziała milutko: Mam nadzieję, \e nie przesadziłaś z jedzeniem w mieście.Rosa przygotowała dziś mojeulubione danie.W domu nazywaliśmy to danie zapiekanką z owoców morza, ale arcydzieło sztuki kulinarnej,polane delikatnym sosem o zapachu wina, absolutnie nie zasługiwało na tak trywialne miano.Francesca była w znakomitym humorze, wymknęło się jej nawet kilka suchych, cynicznychdowcipów.Właśnie kończyłyśmy deser jeszcze jedno boskie danie na bazie malin i bitejśmietany, kiedy nagle powiedziała: To dobrze, \e tak bardzo interesujesz się Piętrem.Masz silny instynkt macierzyński.Wolałam odwieść ją od tego toku myśli. To miłe dziecko powiedziałam oględnie. Chciałabyś się z nim spotkać w przyszłości? Tak, bardzo bym chciała. Zobaczymy, czy da się to jakoś zorganizować.Uśmiechała się tak, jakby chowała w zanadrzu jakiś sekret.Wymówiłam się wcześnie pod pozorem, \e jestem zmęczona, i przynajmniej razpowiedziałam prawdę.To był cię\ki dzień po jeszcze cię\szej nocy.A jednak zamiast udać sięprosto do swojego pokoju, powędrowałam na poddasze.Spodziewałam się, \e Pete będzie ju\spał, ale kiedy przytknęłam ucho do drzwi, usłyszałam głosy, więc zapukałam.Nieznany kobiecy głos odpowiedział mi po włosku.Wydedukowałam, \e zaprasza mnie dowejścia, co te\ uczyniłam.Była to tuttofare, zapomniałam jej imienia.Siedziała na łó\ku, obserwując Pete a, który bawiłsię zawartością tacy spoczywającej na jego kolanach.Kiedy mnie zobaczyła, szybko wstała. Hallo powitał mnie Pete z wyraznym zadowoleniem Pochorowałem się. Pocho& och, wcale mnie to nie dziwi.Te wszystkie paskudztwa i jeszcze kolejka. Wszystko poo szło! podkreślił słowa gestem. Pizza, hot dog, lody& Mniejsza o to, potrafię sobie wyobrazić.A\ za dokładnie. Więc teraz kazali mi zjeść to wykrzywił się do miseczki na tacy.Zawartość była jakąśbiaławą mazią. A ja nie chcę. Nie winiłabym cię za to.Jest takie niedobre, jak wygląda? Proszę spróbować. Podał mi kopiastą ły\kę. Dobrze, ale i ty spróbujesz.Tuttofare chichotała w kułak, kiedy na zmianę jedliśmy kleik.Nie był taki zły, właściwie wogóle nie miał smaku.Kiedy została połowa, powiedziałam: To powinno wystarczyć.Czy ona czeka na tacę?Powieki opadły. Ona zawsze czeka.śadnych no\y, \adnego szkła pokazałam dziewczynie gestem.Podniosła tacę, ruszyła dodrzwi, ale nagle odwróciła się i coś jeszcze powiedziała. Pyta, czy pani tu zostanie przetłumaczył Pete. Tak.Si.Zaczęła coś mówić, ale urwała i parsknęła nerwowym śmiechem. Przypomina, \eby pani na pewno zamknęła drzwi na klucz.To nie była jej wina.Dziewczyna tylko słuchała poleceń.Odprawiłam ją skinieniem głowy iwymuszonym uśmiechem.Pete wstał i otworzył szafę.Po chwili wyskoczył stamtąd Joe z wyprostowanym ogonkiem,ruszając z oburzeniem wąsami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]