[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Muszę spróbować. Mam nadzieję, że ci się uda.Być może omamił mnie urok Eldrenów.Nie sądzę jednak, żeby tak było.Pragnąłemprzynieść pokój zniszczonemu Mernadinowi, aczkolwiek mogło to znaczyć, że nigdy już nieujrzę moich Eldreńskich przyjaciół nawet Ermizhad.Postanowiłem o tym nie myśleć.Dopokoju wszedł służący.Pod murami Loos Ptokai pojawił się mój herold w towarzystwiehrabiego Roldera i kilku marszałków.Podejrzewali, że zostałem zamordowany przezEldrenów.93 Uwierzą tylko, gdy cię zobaczą mruknął Arjavh. Masz rację. Wyszedłem z pokoju.Zbliżając się do murów miasta usłyszałem herolda.Wołał: Obawiamy się, że dopuściliście się wielkiej zdrady.Pozwólcie nam ujrzeć naszego pana,albo jego ciało przerwał wtedy będziemy wiedzieli, co robić.Wdrapaliśmy się z Arjavhem na mury.Dostrzegłem ulgę w oczach herolda, gdy przekonałsię, że nic mi się nie stało. Prowadziłem rozmowy z księciem Arjavhem powiedziałem rozważałem wszystkieokoliczności.Nasi ludzie są zmęczeni ponad siły.Pozostało już niewielu Eldrenów.Tylko tomiasto jest jeszcze w ich posiadaniu.Moglibyśmy zdobyć Loos Ptokai, uważam jednak, żejest to całkiem bezsensowne działanie.Bądzmy wielkoduszni, panowie.Zawrzyjmy rozejm. Rozejm, Erekose? Roldero otworzył szeroko oczy. Czy chcesz nas obradować znaszego największego zwycięstwa? Stanąć na przeszkodzie naszemu ostatecznemu,wspaniałemu celowi? Zawrzeć pokój? Tak odpowiedziałem pokój.Wracajcie teraz.Powiedzcie wojownikom, że nic i niegrozi. Możemy zdobyć to miasto z łatwością, Erekose krzyknął Roldero nie ma potrzebyzawierać pokój.Możemy wytępić Eldrenów raz na zawsze.Czy znowu uległeś ichpiekielnym sztuczkom? Czy omamili cię gładkim słowami? Nie odpowiedziałem to ja zaproponowałem im pokój.Roldero zawrócił swego konia w pogardliwym geście. Pokój splunął i odjechał ze swymi towarzyszami do obozu. Nasz wódz zwariował.Arjavh przejechał palcem po wargach. Widzę, że już masz kłopoty. Boją się mnie odpowiedziałem posłuchają mnie, przynajmniej na chwilę. Oby tak było odrzekł Arjavh.Rozdział 24 ROZSTANIETym razem w Necranalu nie przywitały mnie wiwatujące tłumy.Wieści o moichzamiarach dotarły tu przede mną.Ludzie nie mogli w nie uwierzyć.Ci, co uwierzyli byliniezadowoleni.Uważali, że okazałem słabość.Ujrzałem Iolindę po raz pierwszy odkąd została królową.Wyglądała wyniośle krocząc dosali tronowej, w której miała mnie przyjąć.W głębi duszy byłem ubawiony.Czułem się jakodtrącony zalotnik, który powrócił po latach, aby zobaczyć jak obiekt jego uczuć wyszedł zamąż i został starą jędzą.Była to jednak mała pociecha. Witaj, Erekose powiedziała wiem, dlaczego tu przybyłeś, dlaczego opuściłeś swąarmię, łamiąc słowo, które mi dałeś.Katorn powiedział mi wszystko.Katorn jest tutaj? Przybył, gdy tylko usłyszał o twojej przemowie z murów Loos Ptokai, gdzie stałeś zeswymi eldreńskimi przyjaciółmi.94 Iolindo powiedziałem gwałtownie Eldrenowie są zmęczeni wojną, nigdy niezamierzali atakować Dwóch Kontynentów.Pragną tylko pokoju. Będziemy mieć pokój, gdy wszyscy Eldrenowie zginę. Iolindo, jeśli mnie kochasz, posłuchaj mnie przynajmniej Jeśli ja cię kocham? A co z tobą, panie Erekose? Czy kochasz jeszcze swoją królową?Otworzyłem usta, ale nie mogłem wydobyć ani słowa.Oczy Iolindy zaszły łzami. Och, Erekose powiedziała czy to może być prawda? Nie odpowiedziałem stłumionym głosem kocham clę Iolindo.Pobierzemy się.Wiedziała, że to nie jest prawda.Przedtem tylko podejrzewała, teraz nie miała jużwątpliwości.Tym niemniej byłem gotowy udawać miłość, oszukiwać Iolindę, nawet poślubićją, jeżeli w ten sposób można było osiągnąć pokój. Wciąż chcę cię poślubić, Iolindo. Nieprawda odpowiedziała nie chcesz. Chcę powtórzyłem z uporem. jeżeli pokój z Eldrenami zostanie zawarty.Jej oczy zalśniły gniewem. Obrażasz mnie mój panie.Pod takimi warunkami, nigdy.Jesteś winien zdrady stanu.Ludzie już nazywają cię zdrajcą. Zdobyłem dla nich cały Mernadin. Oprócz Loos Ptokai, gdzie twoja eldreńska dziwka czeka na ciebie. Iolindo.To nieprawda.To była prawda. Jesteś niesprawiedliwa. zacząłem. A ty jesteś zdrajcą.Straże.Tuzin strażników królewskich wpadł do pokoju, jak gdyby byli przygotowani na to, conastąpiło.Prowadził ich Katorn.Ujrzałem w jego oczach błysk triumfu.Zrozumiałem, żezawsze mnie nienawidził, gdyż pożądał Iolindy.Pragnął zabić mnie na miejscu, niezależnieod tego czy wyciągnę swój miecz.Wyciągnąłem więc miecz Kanajana.Jego blask odbił się wczarnych oczach Katorna. Schwytaj go Katornie Iolinda wydała krzyk rozpaczy.Zdradziłem ją.Nie zapewniłem jej oparcia, którego tak rozpaczliwie potrzebowała. Schwytaj go, żywego lub umarłego.Zdradził swój własny gatunek.Chciała przez to powiedzieć, że zdradziłem ją samą.Dlatego musiałem umrzeć.Wciążjeszcze miałem nadzieję, że uda mi się coś uratować. To nieprawda zacząłem, lecz Katorn zbliżał się już na czele swoich ludzi.Cofnąłemsię pod ścianę.Stanąłem w pobliżu okna.Sala tronowa znajdowała się na pierwszym piętrzepałacu. Zastanów się Iolindo.Wycofaj swój rozkaz.Kieruje tobą zazdrość.Nie jestem zdrajcą. Zabij go, Katornie.Ale to ja zabiłem Katorna.Gdy zbliżył się ciąłem mieczem w jego wykrzywioną, pełnąnienawiści twarz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]