[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To kapitan Korolew, nasz nowy sąsiad, o którym wamopowiadałam Walentyna Nikołajewna uniosła się z wyściełanegokrzesła, na którym siedziała.Dekolt koktajlowej sukienki był na tyle głęboki, że odsłaniał jejwyrzezbione obojczyki oraz alabastrową biel skóry.Uśmiechnęła się doniego: nie był to może przyjacielski uśmiech, ale i nie wrogi.Babelwyprostował nogi i, podobnie jak reszta gości, wstał, by się z nimprzywitać.Jego uśmiech był, dla odmiany, promienny jak słońce.Gestem dłoni przywołał kapitana, by zajął puste krzesło. Witajcie, towarzyszu.Znacie już Walentynę i Szurę.To jest mojażona Antonina Nikołajewna, Tonia, a to jest Osip EmiliewiczMandelsztam z żoną Nadieżdą Jakowlewną.Szura, przynieśtowarzyszowi Korolewowi szklankę.Wolicie wino czy wódkę,towarzyszu? Jak widzicie, mamy i jedno, i drugie roześmiał się,odsłaniając białe równe zęby. Napiłbym się wina, jeśli można odezwał się Korolew. Pozwólcie, że zgadnę, kapitanie.Wróciliście pózno do domu,zmęczeni po całym dniu walki ze złem, usłyszeliście odgłosy naszegoskromnego przyjęcia i postanowiliście dołączyć.I dzięki Bogu, żeście sięna to zdecydowali, biednemu Mandelsztamowi zaczynała doskwieraćnuda.Niski mężczyzna o czujnych oczach i siwej brodzie opędził się odostatniej uwagi jak od natrętnej muchy, z na wpół poirytowanymuśmiechem, nie spuszczając oczu z Korolewa.Wyglądał naprzygotowanego do ucieczki, lecz była to reakcja, do której kapitanprzywykł przez lata pracy w terenie.Kiedyś sygnalizowało to, że danaosoba miała coś do ukrycia, w obecnej sytuacji wcale nie musiało.Trudno było jednak nie zauważyć bladości i ogólnego osłabieniaMandelsztama, które mogły wskazywać na jego niedawny pobyt wwięzieniu. Przepraszam za najście, towarzyszu, ale miałem nadzieję, że sięmnie spodziewacie.Pułkownik Gregorin zasugerował, żebym wasodwiedził. Ach tak, Gregorin odparł Babel. Jego zdaniem, będziecie mogli mi pomóc w śledztwie, którewłaśnie prowadzę.Dotyczy ono morderstwa. Morderstwa? powtórzył Babel, unosząc brwi. Słyszałaś, Szuro?Wiem, że tak.Szura lubi porządne zbrodnie, im bardziej przerażające,tym lepiej.A i moja piękna Tonia nie ma wstrętu do zabójstw. Babelpołożył władczym gestem dłoń na kolanie atrakcyjnej brunetki ołabędziej szyi, która uśmiechnęła się zażenowana i natychmiastodsunęła jego rękę, jednocześnie rzucając pisarzowi pełne uczuciaspojrzenie. Jedliście już? kontynuował Babel. Mam dla niego pierogi z serem, a jakże Szura odezwała sięzrzędliwie, wchodząc do pokoju z talerzem i pustą szklanką w dłoni. Mówiłem wam, że podsłuchuje szepnął Babel.Szura, słysząc to,pochyliła się w jego stronę i wymierzyła mu kuksańca. Nie bądz taka,Szuro, usiądz z nami, zobaczymy, jakie sekrety uda nam się wyciągnąćz kapitana Korolewa.Babel napełnił jego szklankę winem, po czym ponownie skrzyżowałnogi. Obawiam się, że nie mogę zdradzić szczegółów tej sprawy powiedział Korolew, czując się niezręcznie. Nie przejmujcie się, kapitanie, ja tylko żartowałem.Zjedzcie,napijcie się, porozmawiamy, jak odpoczniecie.Osip opowiadał namwłaśnie o Armenii.Korolew pociągnął łyk czerwonego wina, rozkoszując się jegorozgrzewającym smakiem i uczuciem rozluznienia, które na niegospłynęło, gdy tymczasem mężczyzna, przypominający wyglądem ptaka,rozpoczął swoją opowieść.Widok Walentyny Nikołajewny poraził gowyrazistością jej profilu i sposobem, w jaki przysłuchiwała sięMandelsztamowi.Jej spojrzenie było dobrotliwe, nawet matczyne,zupełnie jakby chciała ochronić go przed czasami, w jakich przyszło imżyć.Jego żona Nadieżda patrzyła na niego z podobną czułością.Zakażdym razem, gdy przenosiła wzrok na Korolewa, jej twarz stawała sięnapięta i czujna.Kiedy Mandelsztam skończył opowiadać o słońcu przypiekającymarmeńskie wzgórza, rozmowa zeszła na najprzeróżniejsze tematy,począwszy od anegdotek o Paryżu, który Babel odwiedził latem, pobudowę metra, przy której jego żona Tonia pracowała jako inżynier.Niewiedząc nawet, jak do tego doszło, Korolew opowiedział im ogwałcicielu Woroszyłowie łańcuchu poszlak i uldze w oczachmłodego mężczyzny, gdy wreszcie go ujęto.Chociaż Szura zachowałakamienny wyraz twarzy, nie mógł nie zauważyć sposobu, w jaki naniego patrzyła.I to nie w oczy, lecz na usta, tak by nie uronić anijednego słowa.To jednak Babel był osobą zadającą najwięcej pytań: w cobył ubrany gwałciciel, w jaki sposób udało mu się wejść w posiadaniepary tak znakomitych butów, jakie wykłady znajdowały się na liście,która doprowadziła do jego schwytania, i tym podobnych. Co się stało z tym bydlęciem? odezwała się Szura, gdy skończyłopowieść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]