[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jaki jest Simon? Och, to życzliwy człowiek. Nie, jak wygląda?Pytanie wypadło zbyt nachalnie i Jackowi wydawało się, że Emma się przestraszyła, ale po chwili się otrząsnęła.Uniosła wzrok nasufit, przechyliła głowę. Wysoki, szczupły, po trzydziestce.Aadnie się uśmiecha. Co to znaczy ładnie ? Hm, uśmiecha się oczami i lekko przechyla głowę na bok.Tak jak ty, pomyślał Jack.Podziękował Emmie za poświęcony mu czas i się pożegnał.Musi zadzwonić.Ale najpierw gdzieś pójdzie.Rozdział 54Laura i Joe podjeżdżali do domu Davida Hoyle a.Laura odegnała kłucie zawiści, które czuła za każdym razem, gdywidziała, jak mieszkają adwokaci, bo to zawsze wyglądało tak, jakby oni zbierali zyski, a ludzie tacy jak ona odwalali całą brudnąi niebezpieczną robotę.Ale gdzieś w głębi, mimo zmęczenia po nadgodzinach i ciężkiej harówce, była dumna z tego co robi.Zastanawiałasię, czy David Hoyle myśli to samo o sobie.Wysiedli z samochodu, spojrzała na dom.Trzy małe budynki dawniej przytułki połączone w jeden, z widokiem na wzgórza, któreoddzielały bawełniane pola Lancashire od bardziej kosmopolitycznych obszarów Wielkiego Manchesteru.Kamienne schodki prowadziłydo solidnych drewnianych drzwi.Wgłębienia i nierówności w drewnie wyglądały sztucznie, jak próba wyeksponowania wieku domu.Mocno zastukała do drzwi.Minęła dłuższa chwila, zanim ktoś zareagował.Potem usłyszała grzechot kluczy i przez szparę wyjrzała czyjaśtwarz. Jesteśmy z policji powiedziała. Chodzi o intruza z ubiegłego wieczoru.Kilka nerwowych mrugnięć i wreszcie: Macie identyfikatory?Laura uniosła legitymację policyjną.Joe zrobił to samo.Znowu przerwa, ale potem drzwi się zamknęły i rozległ się cichy brzęk zdejmowanego łańcucha.Za progiem stała szczupładziewczyna, bosa, w obcisłych leginsach i długim kremowym sweterku.Miała wspaniałe ciemne włosy.Twarz bladą i zmęczoną, jakbynie spała. Pani jest Angel?Skinęła głową.Laura i Joe wymienili szybkie spojrzenie. Chcielibyśmy porozmawiać o tym, co wydarzyło się wczoraj.Moment ciszy. Nie mam nic do powiedzenia. Wiemy, że do pani domu wczoraj wieczorem wtargnął jakiś mężczyzna ciągnęła mimo to Laura.Angel nerwowo zerkała na bokii mocniej ścisnęła framugę drzwi. David powiedział, że to klient, że chciał się jakoś zemścić, bo sprawa poszła zle odparła.Laura powoli pokręciła głową. Ten mężczyzna jest mordercą.Zabijał ludzi.Dziewczyna szeroko otworzyła oczy. Jeśli go nie złapiemy, kogoś jeszcze zabije dodała Laura. Pani może pomóc to powstrzymać.Angel nie ruszała się, rękę trzymała na drzwiach.Wreszcie odsunęła się i wpuściła ich do środka.Poprowadziła do obszernego salonu z widokiem na trawnik na tyłach; jej ciche stąpanie bosych stóp po twardym drewnie podłogiostro kontrastowało z głośnym stukotem obcasów Laury.Przed oknem stały sztalugi z przypiętą spłowiałą akwarelą na papierze.Kiedyszli za nią, Laura zapytała: Naprawdę ma pani na imię Angel? Było Angela odpowiedziała przez ramię. Mój wydawca doszedł do wniosku, że Angel lepiej się sprzeda. Zauważyłaspojrzenie Laury i wyjaśniła. Robię ilustracje do książek dla dzieci.Dlatego tak mi się tu podoba.Zwiatło jest fantastyczne.Oknowychodzi na zachód, więc przez większość dnia jest cień, głęboki i napawający lękiem, ale jednocześnie pola i wzgórza są oblanejaskrawym blaskiem słońca albo odzwierciedlają odcień chmur.Pózniej światło chwyta kurz i pyłki.Te drobinki wyglądają jak tańczącewróżki. Zawstydzona spuściła wzrok. Przepraszam, ja tu mówię o świetle słońca, a tam ktoś morduje ludzi.Laura uśmiechnęła się uprzejmie i czekała na ciąg dalszy. Więc kogo ten człowiek zabił? zapytała dziewczyna. I skąd wiecie, że to ten sam, co przyszedł tu wczoraj wieczorem? Nie mogę powiedzieć, skąd wiemy, ale jest pani ważnym świadkiem.Może pani uratować komuś życie.Przytaknęła słabo, twarz miała bladą. Opowiedzcie mi o nim.I Laura opowiedziała.Kiedy wymieniła nazwisko Jane, zobaczyła, że Angel szeroko otwiera oczy. Znała ją pani?Pokręciła głową. David coś wspominał o Donie i że jego córka została zamordowana. Co konkretnie mówił? Nie powinnam powtarzać.To dotyczyło spraw zawodowych.Poufnych.Laura nie naciskała, bo podobną umowę miała z Jackiem.Mogła jęczeć i narzekać na pracę, ale wiedziała, że to nie wyjdzie pozadom.Ale naprawdę ważne informacje musiała zachować dla siebie.Wszystko inne to była legalna gadka do poduszki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]