[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mam czasu, by odpowiedzieć, gdyż nagle naszą uwagę zwraca szelest liści.Patrzymyw kierunku, skąd dochodzi dzwięk, i dostrzegamy Emrysa, który podnosi się z ziemi izmierza w stronę koni.Jak na człowieka, który został tak mocno pobity, porusza się dosyćszybko.Wsiada na siodło i puszcza się pędem w las - bez słowa, bez oglądania się za siebie.Nie próbujemy go zatrzymać.Nic byśmy nie zyskali, bez wątpienia nie możemy jużuważać go za swojego przewodnika.Spoglądam na Dimitriego.- Należał do Dusz?- Nie sądzę - zaprzecza Dimitri.- Gdyby tak było, okazałby się znacznie bardziejniebezpieczny.Prawdopodobnie przechwycił naszego prawdziwego przewodnika, a potemuczynił tak, jak kazały mu Dusze.Mógł mieć bardzo przyziemny cel.Aatwo namówić takiegochłopa, żeby sprowadził nas na manowce, oferując mu zapłatę.Przypominam sobie słowa mężczyzny, który przedstawił się nam jako Emrys: Robię tylkoto, co mi nakazano.Biorę głęboki oddech i rozglądam się po otaczającym nas lesie.- Czy w ogóle mamy pojęcie, gdzie jesteśmy?- Niestety nie - potwierdza moje obawy Dimitri.- Ale można z pewnością stwierdzić, żeprzez cały czas prowadził nas w złym kierunku.Załamana, odchodzę na bok, bliżej strumienia.Podnoszę medalion i ponownieprzywiązuję go do swojej prawej ręki.Nie dopuszczam do siebie myśli, że nasza podróżmogłaby się zakończyć już tutaj; że po wszystkim, co przeszliśmy, z czym już się uporaliśmy,mielibyśmy zawrócić z powodu przewodnika o słabym charakterze, którego Dusze namówiły,by działał w ich interesie.Co gorsza, wtedy nie odnalezlibyśmy brakujących stron, bo ciotkaAbigail przecież nie żyje.Tylko ona znała informacje na nich spisane.Tylko ona była wstanie ułożyć tak misterny plan podróży.Ale jej już nie ma.Dimitri staje za moimi plecami i obejmuje mnie.- Lia, wszystko będzie dobrze.Poradzimy sobie.Odwracam się twarzą do niego.Jestem kompletnie pozbawiona nadziei, tak bardzo, żebardziej nie można.- Jak sobie poradzimy, Dimitri, jak? Zgubiliśmy się, jesteśmy w środku nieznanego lasu.A jakby tego było mało.- odwracam się od niego, wybuchając śmiechem.Brzmi równiegorzko, jak smakuje w gardle.- Jakby tego było mało, nawet nie wiemy, dokąd jedziemy! Niewiemy nic, Dimitri.Nic nas nie poprowadzi, bo ja znam tylko jedno dziwaczne słowo.-Siadam na dużym kamieniu nad strumieniem.Moja złość wylewa się jak woda, zostaje mitylko rozpacz.- Jakie słowo? - pyta Dimitri.Patrzę na niego.- Słucham?Podchodzi do mnie nachyla się, tak że patrzy mi prosto w oczy.- Powiedziałaś: "Nic nas nie poprowadzi, bo ja znam tylko jedno dziwaczne słowo".Co toza słowo?Waham się, czy wyjawić to, co na łożu śmierci zdradziła mi ciotka Abigail w prywatnejrozmowie.Wygląda jednak na to, że nie mam wyboru, bo jeśli nie mogę zaufać Dimitriemu,kto mi pozostaje? Wzdycham głęboko.- Tuż przed śmiercią ciotka Abigail poprosiła mnie,abym zapamiętała słowo, które doprowadzi mnie do utraconych stron, gdybyśmy się zgubili.Ale jakie to ma teraz znaczenie? Nie mamy przewodnika, Dimitri, a nawet gdybyśmy mieli,to słowo może być wyłącznie wytworem umysłu konającej kobiety.Dimitri nadal patrzy mi w oczy.- Jakie to słowo, Lia?- Chartres - wymawiam je, chociaż nadal nie znam jego sensu, tak jak nie znałamwówczas, gdy padło z ust umierającej ciotki Abigail.Przypominam sobie również pozostałe jej słowa: U stóp Strażniczki.Nie Dziewicy, leczSiostry.Tych wskazówek jednak nie przekazuję Dimitriemu.Jeszcze nie pora.Zdaje się, żebyły przeznaczone wyłącznie dla mnie.W końcu to ja mogę zostać kolejną władczynią Altus.Dlatego wypada, aby tajemnice ciotki Abigail pozostały moimi tajemnicami.Wzrok Dimitriego odpływa gdzieś w dal, a on sam wstaje i oddala się na kilka kroków.Ja też podnoszę się z kamienia i wołam:- Dimitri! O co chodzi?Odwraca się dopiero po minucie, ale w jego wyrazie twarzy jest coś, co pozwala mi miećnadzieję.- To słowo.Chartres
[ Pobierz całość w formacie PDF ]