[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mnie odsunęła na bok. Idz do diabła. Nie, synu, to prawda. Kogo? W kim się zakochała moja matka? Nie wiesz? Nie, nie wiem. To byłeś ty.Nie musimy ze sobą walczyć, ty już jesteś zwycięzcą.Kochała cię tak bardzo,że dla mnie nie starczyło jej miłości.Ona cię kochała, chłopcze. Nie musisz mi tego mówić. Oczywiście, że nie muszę.To też nas łączy.Obaj kochaliśmy twoją matkę i obaj byliśmyprzez nią kochani.Ale to ty zwyciężyłeś. A ty wróciłeś do żony. Tak, przyjęła mnie z powrotem.Nasze relacje były trudne, ale dawaliśmy sobie to, cotrzeba.Dlatego ona odłożyła gniew na bok i przyjęła mnie z powrotem.Postawiła jednakwarunki.Dlatego trudno było mi się wyrwać, żeby cię odwiedzić. Cały czas brakowało mi ciebie wyrwało się Kyle owi mimo woli, jakby wciąż tkwił wnim gdzieś głęboko dwunastoletni chłopiec. Wiem odparł Liam Byrne. Mnie też nie było łatwo trzymać się od ciebie z daleka,trudniej, niż możesz to sobie wyobrazić.Rozumiem, że wciąż jeszcze czujesz żal do staregoczłowieka.Porzuciłem cię nie raz, ale dwa razy.Jednak jestem twoim ojcem, a ty jesteś wpotrzebie i dlatego wróciłem.Raz już cię uratowałem, dzisiaj rano.Dalej będziemy działaćrazem.To chyba coś znaczy, nie sądzisz?Kyle wpatrywał się w ojca i zastanawiał się, dlaczego wszystkie ich rozmowy kończą się tak,że on skamle, a ojciec się tłumaczy.Wpadli w niekończący się cykl, któremu ton nadawałatęsknota i poczucie zawodu Kyle a.Może czas jednak skończyć z walką, wątpliwościami iprzepraszaniem.Może czas przyjąć do wiadomości, że ojciec jest teraz tutaj i zobaczyć, coprzyniesie im obojgu przyszłość.Przebaczenie? Pokutę? Odkupienie? Miłość? Wszystko byłomożliwe, póki ojciec siedział naprzeciwko niego w tym barze. Chyba tak odparł Kyle. To dobrze.Czy teraz możemy już zająć się na dobre tą najważniejszą sprawą, zanim jednaalbo druga strona utnie nam głowy? Pewnie. O tym, jak postąpić z senatorem, porozmawiamy pózniej.Mam plan.Bardzo dobry plan.Ale nie chcę, żeby przydarzyło się jeszcze raz to samo co dzisiaj rano.Wcale mi się to niepodobało.Nie zamierzam zostawiać cię na pastwę tego włoskiego degenerata Sorrentina.Senatormoże zaczekać do jutra.Teraz musimy się zająć moim byłym wspólnikiem. Może po prostu oddamy mu teczkę? Przecież zależy mu na niej.Odczepi się ode mnie, ajednocześnie załatwi Truscotta. Nie, ponieważ jest najgorszym z łajdaków odparł Liam. Wcale nie będziezainteresowany wsadzeniem za kratki przestępcy.Przehandluje teczkę i jeszcze wciągnie ciebiew cały ten bajzel.Nigdy nie będziesz bezpieczny.Nie mogę na to pozwolić.Musimy się gopozbyć raz na zawsze. Jak? Oto jest pytanie.Faktycznie, jak? Jedno jest pewne, musimy coś zrobić.Nie wolno namczekać na jego ruch.Pamiętaj, inicjatywa musi być zawsze po twojej stronie.Zawsze musiszwyprzedzać przeciwnika o krok.Prawo nauczyło mnie jednej rzeczy: jeśli będę czekał na ruchdrugiej strony przegram.Nagle Liam Byrne zamarł, rozpoznając kogoś wchodzącego do restauracji.Szybko odwróciłgłowę.Ich stolik minął zgarbiony, utykający na jedną nogę starszy mężczyzna w swetrze.Wpewnej chwili mężczyzna zatrzymał się i obejrzał.Twarz miał wymizerowaną, ale wzrok bystry iczujny, kiedy utkwił wzrok w tyle głowy Liama Byrne a. Liam? odezwał się. Przykro mi, nie odparł Liam Byrne, nie odwracając się w stronę mężczyzny. Mam naimię Marvin. A może ma pan brata o imieniu Liam? Albo kuzyna? Nie. Przepraszam, że pana niepokoję, ale jest pan podobny jak dwie krople wody do kogoś,kogo znałem.Liam obrócił głowę i uśmiechnął się do mężczyzny ciepło, bez śladu zakłopotania. Musi być przystojny powiedział z wyraznym akcentem ze Zrodkowego Zachodu. Byłby odrzekł mężczyzna gdyby nie to, że umarł wiele lat temu. To byłoby dopierodziwne.Mógłbym przysiąc, że pan to on. Mężczyzna przeniósł spojrzenie na Kyle a, zamrugał,jakby go poznawał, i z powrotem utkwił wzrok w Liamie. To niesamowite. Wiadomo nie od dziś powiedział Liam, odwracając głowę i mrugając do Kyle a żezdarzają się takie zbiegi okoliczności. Tak, pewnie tak odparł mężczyzna, z którego twarzy nie znikał wyraz konsternacji.Przepraszam, że przeszkodziłem w posiłku. Nic się nie stało rzekł Liam. Często jestem mylnie brany za zmarłego.Kiedy mężczyzna odszedł i usiadł przy swoim stoliku w drugim końcu sali, Liam odetchnął zulgą. Mało brakowało powiedział. Myślałem, że w New Jersey nikt mnie nie rozpozna, a tunapatoczył się ten Johnstone.Musiał przyjść akurat do tej restauracji.W przeszłości wiele razy znim współpracowałem.Miał robotę w towarzystwie ubezpieczeniowym.Typowy przykładmoralnego upadku.On rozpoznał mnie od razu, a ja jego z trudem.Postarzał się. Bywa odparł Kyle. Miał strasznie bladą twarz, zauważyłeś? powiedział Liam i zaczął się śmiać.Widziałem, jak blednie, kiedy mnie zobaczył.Jakby ujrzał ducha. Przecież ujrzał. Tak. Liam podrapał się po głowie. Faktycznie.Rozdział 41Skitch siedział z Kyle em w samochodzie Liama.Obaj wpatrywali się w pusty chodnik przedfirmą bukmacherską Małego Tony ego.Ojca Kyle a nie było z nimi w samochodzie; nie chciał,żeby ktokolwiek się dowiedział o jego powrocie.Natomiast Skitch był tutaj, ponieważ stanowiłkluczowy element planu Liama, którego celem było nakłonienie Małego Tony ego, żeby raz nazawsze odczepił się od Kyle a.Planu, który zdaniem Kyle a był samobójczy i szalony.Kylezaakceptował go tylko dlatego, że postanowił zaufać ojcu, który wyraznie go o to poprosił. Zaufaj mi powiedział, przedstawiając swój plan. Gdzie są wszyscy? zastanawiał się Skitch. Poszli odparł Kyle. Zostali odesłani do domu.Taki postawiłem warunek.Nie chciałemdawać tym zbirom kolejnej okazji do przefasonowania mi twarzy. Dobry pomysł. A skoro już o tym mowa ciągnął Kyle. Co się stało z twoją twarzą? A z twoim garniturem? Dam ci dobrą radę, bracie.Chcesz być szanowany, ubieraj się tak, żeby zasłużyć naszacunek.Skitch obrócił się w fotelu i spojrzał na Kyle a z niedowierzaniem. Co w ciebie wstąpiło? Nie uwierzyłbyś, gdybym ci opowiedział. Pewnie masz rację odrzekł Skitch. Ale nie odpowiedziałeś na pytanie, co się stało z twoją twarzą. Zaciąłem się przy goleniu. Golisz się na czole? Z takim poziomem testosteronu golę sobie nawet gałki oczne.Może zastawili na ciebiepułapkę w środku. Wątpię odparł Kyle. Mam przecież to, na czym mu zależy.Jeśli mu to dam, nie będziepotrzebował swoich bandziorów.A jeśli nie, to będą mieli dość czasu, żeby mnie znalezć. Może uważać, że potrzebna mu ochrona. Mały Tony potrafi sam się obronić przed kimś takim jak ja powiedział Kyle,przypominając sobie wielki pistolet, z którego już kiedyś mierzono w jego pierś. Co ty właściwie zamierzasz? Nic wielkiego.Mały seans spirytystyczny.Pora, żeby Mały Tony dostał ostrzeżenie zzaświatów. %7łe co? Nieważne.Jak go dobrze nastraszę, da mi spokój. A jak nie, to znowu będę cię zeskrobywał z chodnika jak poprzednim razem? Najprawdopodobniej.Na pewno sobie poradzisz? Bułka z masłem.Dwa zamki, oba tak stare, że mógłbym je otworzyć dmuchnięciem.Kłopot może być tylko z wyłączeniem odpowiedniego bezpiecznika.Nie będę się bawił iwyłączę wszystko. Na dziewięćdziesiąt sekund.Potem włącz. Mam zegarek i latarkę.Jestem przygotowany. Tylko zachowuj się cicho i zostaw otwarte tylne drzwi, żebyś mógł stamtąd uciec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]