[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ześlizgnęła się z wierzchowca,przywiązała go do pnia i wolno ruszyła przed siebie.Wtedy pojawił się Jon.Wysunął się z cienia.Uśmiechnął się, a w opalonym obliczu błysnęły białe zęby.Kristin zbliżyła się do niego, zażenowanai pełna oczekiwania zarazem.Chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie, po czym objął ją niezdarnie, lecz mocno, i znów puścił.- To najdłuższe popołudnie w moim życiu! - powiedział.- Czas stał w miejscu!Kristin śmiała się.- Ja też tak się czułam.Wziął dziewczynę za rękę i poprowadził w głąb lasu.- Jak ci się udało wyrwać? - zapytał.Kristin potrząsnęła głową i zaśmiała się zakłopotana.- Matka pomogła mi, sama o tym nie wiedząc.Zauważyła rumieńce na moich policzkach i wysłałamnie do łóżka.- A coś ci dolega?Kristin wciąż śmiała się cicho.- Powiedziałeś, że to się zdarza.Bez pomocy magii i mocnego miodu.Zatrzymał się nagle i spojrzał na dziewczynę z niedowierzaniem. - %7łartujesz sobie ze mnie? Kristin spojrzała mu prosto w oczy.- Nie żartuję, Jon - szepnęła.Znów ją objął, tym razem mocno i namiętnie.Uścisk ramion sprawił jej przyjemność, czuła ciepłojego silnego ciała.Poszukał ustami jej warg, najpierw niezdarnie, potem śmielej i pewniej.Całował ją,póki nie zabrakło im tchu.- Kristin! - jęknął.- Zdaje mi się, że zakochałem się w tobie już wtedy, kiedy miałem ledwie dziesięćlat.Nie sądziłem, że kiedyś spotka mnie takie szczęście.Już cię nie wypuszczę!- Ani ja ciebie! - szepnęła z pasją.- Przez te pięć lat myślałam jedynie o tobie.- Nie zniosę myśli, że mógłbym cię utracić.- Nie utracisz, Jon.Zawsze będę przy tobie.- To szaleństwo.- Tak.Sam powiedziałeś, że miłość jest szalona.Nie poddam się! Choćbym miała zrezygnować zewszystkiego jak Harald Pięknowłosy!Pocałował ją jeszcze raz.I znów.Z każdym pocałunkiem rosła chęć na następny.Zdawało się im, żemogliby stać tak całą wieczność.Nagle puścił ją i wytężył słuch.- Dzwony! - szepnął chrapliwie.- Już? - przeraziła się Kristin.- Ledwie co przyjechałam!Jon uśmiechnął się.- Zakochani czasu nie liczą - powiedział i spoważniał.- Pędz do domu, Kristin! Malmfrid nie powinnazauważyć twej nieobecności!Uścisnął ją jeszcze raz na pożegnanie, puścił niechętnie i razem pobiegli po wierzchowca. Na podwórzu Kristin natknęła się na matkę i ciotkę.- Wielkie nieba! - przeraziła się Malmfrid.- Przecież jesteś chora!- Bolała mnie głowa, musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza - pospieszyła z wyjaśnieniem Kristin.- Ale po co siadałaś na konia? - zwróciła jej uwagę Malmfrid.Kristin nie odpowiedziała i ruszyła do stajni.Ciotka Ingeborg spojrzała na siostrę.- Myślisz to samo, co ja? - spytała.Malmfrid nie zrozumiała.- Co takiego?- %7łe dobrze byłoby ruszyć już do Gotlandii.Tu, w Konghelle, Kristin nie zazna spokoju ducha.- Ze względu na miasto? Czy może Jona?- I to, i to - odrzekła spokojnie Ingeborg.- Jon to niezwykle przystojny młody człowiek.Ma te przy-mioty, które Kristin ceni najwyżej.- Ale przecież zdaje sobie sprawę, że są spokrewnieni - obruszyła się Malmfrid.- Czy to wielka przeszkoda dla miłości?- Chyba nie sądzisz, że.- przeraziła się Malmfrid.- Nic nie sądzę - przerwała jej siostra.- Zgaduję jedynie, że nie jest jej łatwo.Przez pięć lat nie wyrzu-ciła Jona z pamięci.Malmfrid westchnęła.- Dobrze mi u Torego i Olafa.I lubię opowieści Jona o naszych przodkach.- Ja też - przyznała Ingeborg.- Nie ma pośpiechu.Możemy zostać do świętego Jakuba.Tego samego wieczora Tore zapytał o cel wizyt Jona Loptssona.- Opowiada nam kroniki królewskie, który spisał jego dziadek - odrzekła Malmfrid.- Zna je wszystkie na pamięć.- A nas nie zaprosiłyście? - spytał Tore z lekką wymówką w głosie.- Nie wiedziałem, że tenmłodzieniec ma takie talenty.Nie możecie poprosić, by przyjechał wieczorem, tak by wszyscy mogligo posłuchać?Malmfrid obiecała, że tak uczyni.Następnego dnia, kiedy Jon przybył o umówionej porze, popro-szono go przez jedną z dziewek służebnych, by zjawił się wieczorem.Kristin nie ukrywała rozczarowania.Po pierwsze, nie mogła przywitać go na podwórzu.Po drugie,schadzka podczas wieczornego nabożeństwa nie wchodziła w grę.Wpadła w czarną rozpacz.Ta cudowna chwila, którą spędzili razem, zupełnie ją odmieniła.Chciałaprzeżywać ją od nowa i gotowa była podjąć wszelkie ryzyko, by tak się stało.Słowa Jona powróciłyechem: Miłość może być szalona.Chyba zaczęła odczuwać pierwsze oznaki szaleństwa!Tego wieczora, gdy Jon snuł swoją opowieść przed zauroczonym zgromadzeniem, Kristin nie mogłaoderwać od niego oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl