[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jedyna zmiana, jeśli to w ogóle jest zmiana, to ta,że Alice stała się jeszcze bardziej dziwna.Odrzuciła za-proszenie Honorii.Kiedy Minnie zapytała dlaczego,Alice spojrzała ze złością i zadeklarowała, że wszyscyjesteście diabłami. Nie ona pierwsza tak nas nazwała.Patience uśmiechnęła się. Odpowiadając na twoje następne pytanie, rozma-wiałam ze Sligiem.Mimo że była zupełnie sama, Alicenie zrobiła nic bardziej ekscytującego, niż wczesne pój-ście do sypialni, gdzie została przez cały wieczór. Modląc się o wybawienie nas od szatana, bez wąt-pienia.Czy Whitticombe był na balu? Tak.Whitticombe nie jest specjalnie purytański.Według Gerrarda, Whitticombe spędził większość cza-su, gawędząc z różnymi seniorami rodu Cyn sterów.Gerrard uważa, że szukał po tencjalnych darczyńców,jednakże po zostaje nie jasne, do ja kiego pro jektu.Oczywiście Gerrard nie jest najbardziej obiektywny, je-śli chodzi o Whitticombe a. Nie lekceważyłbym Gerrarda.Jego oko artysty jestniesamowicie dokładne.I wciąż ma słuch dziecka. On kocha słuchać.Niestety, nie słyszał nic na tentemat. Spojrzała na Vane a. Minnie zaczyna znowusię niepokoić.27422225642  Poprosiłem Lucyfera, by był wyczulony na te per-ły.Jeśli trafią do londyńskich jubilerów, usłyszy o tym. Naprawdę nie rozumiem, jak mogły tak zniknąćbez śladu. Razem z wszystkim innym.Jeśli jest tylko jedenzłodziej, a biorąc pod uwagę, że żaden ze skradzionychprzedmio tów jesz cze nie zo stał odnaleziony, wtedyprawdopodobnie wszystko zo stało ukry te w jednymmiejscu.Ale gdzie? Właśnie, gdzie? Sprawdzaliśmy wszędzie. Pa -tience spojrzała na Vane a. Czy mogę coś jeszcze zro-bić?Zgodzić się na małżeństwo, pomyślał.Teraz nie by-ło na to czasu, zmuszanie jej nie było dobrym wyjściem.Wiedział o tym, ale powstrzymanie się od wypowiedze-nia tych słów było dla niego wielkim wysiłkiem. Sprawdzić domowników jeszcze raz. Skierował siędo bram parku. Nie szukaj niczego konkretnego, ni-czego podejrzanego.Nie przesądzaj niczego z góry, tyl-ko przyglądaj się każdej rzeczy.Przyjdę po ciebie jutro.Patience pokiwała głową. O tej samej porze?Vane się zgodził.Zastanawiał się, jak długo będziesię powstrzymywał przed zrobieniem czegoś, powie-dzeniem czegoś zbyt jednoznacznego.* * * Panno Patience!Spiesząc się, by do łączyć do Va ne a czekającegona dole, Patience zatrzymała się i spojrzała na zbliżają-cą się panią Henderson.Ta podeszła bliżej i wyszeptała: Jeśli będzie panienka taka dobra, proszę powie-dzieć panu Cynsterowi, że piasek znów się pojawił.27522225642  Piasek?Pani Henderson pokiwała głową. Będzie wiedział.Tak samo jak wcześniej, smuga tui tam i obok barbarzyńskiego słonia.Błyszczące ziaren-ka są niemal wszędzie na podłodze.Nic nie spada z tejblaszanej bestii.Patience poprosiłaby o wyjaśnienie, gdyby nie to, żewiedziała, jak bardzo zniecierpliwiony był Vane, cze -kając na nią.Był niecierpliwy, zmagając się z czymśwmyślach.Uśmiechnęła się do pani Henderson. Powiem mu.I pospieszyła w dół schodami.* * * Piasek?Byli na zwyczajowej przejażdżce w parku. Skąd, do diabła, ona go bierze? Kto? Alice Colby.Vane opowiedział jej o piasku w pokoju Alice.Po-trząsnął głową. Bóg raczy wiedzieć, co to znaczy. Spojrzał na Pa-tience. Sprawdzałaś innych? Nie by ło nic dziwnego w za chowaniu żadnegoz nich, ani w tym, co robili.Dowiedziałam się tylko, żeWhitticombe zabrał książki z Hall.Myślałam, że zająłsię tutaj czymś nowym. Nie? Jest da leki od te go.Przy taszczył przynajmniejsześć wielkich tomów. Co teraz bada? Wciąż opactwo Coldchurch? Tak.Chodzi na przechadzkę każdego popołudnia.Wśliznęłam się do biblioteki i sprawdziłam.Wszystkie27622225642 sześć książek do tyczy likwidacji opac twa, opisują la tatuż przed lub zaraz po.Jedynym wyjątkiem był rejestrdatowany na blisko wiek wcześniej. Hm& Hm co? Tylko to, że Whit ticombe zda je się mieć obsesjęna punkcie tego opactwa.Można by pomyśleć, że wieo nim wszystko, co można wiedzieć, a przynajmniej ty-le, by napisać po tężną rozprawę.Nic podejrzanegowzachowaniu innych?Patience potrząsnęła głową. Czy Lucyfer dowiedział się czegoś? Wpewnym sensie, tak.Perły nie zostały przekaza-ne w Londynie.W zasadzie zródła Lucyfera są pewneco do tego, że perły nie wypłynęły. Co to znaczy? To znaczy, że ktokolwiek je ukradł, wciąż je ma.Nikt nie próbował ich sprzedać. Wciąż natrafiamy na ścianę.Policzyłam, jak dużomiejsca po trzeba, by zmagazynować wszystko, co zo -stało skradzione.Torba Edith Swithins, opróżniona zewszystkiego innego, ledwie by to wszystko pomieściła. To wszystko mu si gdzieś być.Ka załem Sligowiprzeszukać ponownie każdy pokój, ale wrócił z pusty-mi rękami. Ale to gdzieś jest. Tylko gdzie?* * *Vane był z powrotem na Aldford Street następnegodnia, pomagając chwie jącemu się Edmondowi wejśćna schody.Gerrard kie rował chichoczącym Hen rym.Edgar szedł, głupio się uśmiechając.27722225642 Generał, dzięki Bogu, został w domu.Sligo otworzył im drzwi i natychmiast zaczął sprawo-wać rządy absolutne.Mimo to minęło kolejne pół go-dziny, zanim po wysiłkach trzezwych członków grupyudało się zaprowadzić Edmonda, Henry ego i Edgarado łóżek.Westchnąwszy z ulgą, Ger rard oparł się o ścianęwkorytarzu. Jeśli wkrótce nie znajdziemy pereł i nie zawiezie-my tej bandy z powrotem do Hall, wpadną w na łógi pociągną nas za sobą.Vane chrząknął i zdjął kaftan.Gerrard ziewnął i po-kiwał głową. Idę się położyć.Zobaczymy się jutro. Dobranoc.Vane przeszedł przez korytarz do schodów.Przy ichszczycie za trzymał się, pa trząc w dół na ciemniejącygłówny hol.Dom był pogrążony w mroku.Vane czuł się zmęczony.Zmęczony przegrywaniem, brakiem sukcesu.Zbyt zmęczony, by zwalczyć przymus, który nim za-władnął.Przymus szukania pomocy, wsparcia w kocha-jących ramionach.Odetchnął głęboko.Starał się nie patrzeć w prawo,na korytarz, który prowadził do pokoju Patience.Po-winien zejść w dół po schodach, wyjść przez frontowedrzwi, przejść kilka ulic do własnego domu na CurzonStreet, wejść w ci szę pu stego holu, po eleganckichschodach do sypialni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl