[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znalazłam ją! Całkiem ładne dziecko.Nie najładniejsze z nich wszystkich, ale na pewno nie tak odpychające jak to o wyjątkowo pomarszczonej buzi z sąsiedniego łóżeczka.Pomarszczone mogli sobie zatrzymać.Właściwie gotowa byłabym zakończyć etap W.C.Fieldsa* i zacząć myśleć o tych maleńkich formach życia jak o czymś więcej niż maszynkach do brudzenia pieluch, ale nie miałam zamiaru popaść w przesadę i dołączyć do armii głupawych istot, które gruchają nad każdym miniaturowym ubrankiem i uważają, że każdy poniżej lat sześciu powinien mieć zagwarantowaną licencję aniołka.Gdyby jednak przydarzyła mi się taka możliwość, przypuszczam, że mogłabym pogruchać nad Julią, dotknąć palcem jej policzka, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak delikatny.Dziwne: kiedy patrzyłam na te niemowlęta, czułam,* W.C.Fields (1880-1946); amerykański aktor komediowy, autor m.in.takiego aforyzmu o dzieciach: „Lubię dzieci.Jeżeli są dobrze przyrządzone"(przyp.tłum.).247jakby się we mnie coś ruszało.I nagle przestały mi się wydawać istotami z innej planety.Były nadzieją.Nie chodziło o to, jak wyglądają, i naprawdę, zdecydowanie, absolutnie nie zamierzałam upodobnić się do tych zdziecinniałych ludzi, którzy twierdzą, że one wszystkie są śliczne, ale patrzenie na nie było jak oglądanie małego oceanu możliwości.Każde z tych dzieci było jakimś potencjałem ludzkim.Przypuszczam, że nie byłam pierwszą osobą, której przyszła do głowy ta myśl, ale przeze mnie nie przemawiał romantyczny idealizm: wiedziałam, że nie wszystkie wyrosną na świętych Augustynów; wiedziałam, że jedno z nich może zostać Kubą Rozpruwaczem.Ale pięknie było na nie patrzeć, wiedząc, że każde jest jeszcze pustą kartą, a czym się staną, okaże się w przyszłości.Moje dziecko mierzyło teraz, statystycznie rzecz biorąc, czterdzieści pięć centymetrów i ważyło ponad dwa kilogramy.Bardzo intensywnie rozwijał się jego mózg.Słyszało i widziało.(Wyobrażacie sobie, co by było, gdybym naprawdę nosiła w sobie dziecko, które widziałoby i słyszało, jakie szaleństwa wyprawia jego mamusia?Pewnie skończyłoby się pierwszym w historii przypadkiem, w którym płód wystąpiłby o rozwód z matką z orzeczeniem jej winy).Większość jego narządów była dobrze ukształtowana, ale płuca mogły być jeszcze nie w pełni dojrzałe.Gdyby dziecko urodziło się teraz, miało znakomitą szansę na przeżycie.Jednak w mojej sytuacji, zabrnąwszy tak daleko, równie dobrze mogłam je donosić, gdyby to w ogóle było możliwe.dziewiąty miesiącZmierzając nieubłaganie ku nieuniknionemu zakończeniu tego, co lekkomyślnie rozpoczęłam blisko dziewięć miesięcy wcześniej, znalazłam się w stanie przypominającym schizofrenię.Miotałam się pomiędzy krańcowym stadium zmęczenia i szaleńczej aktywności, czując coraz większe podniecenie, a jednocześnie coraz większy lęk.Miałam jeszcze poważniejsze trudności z zasypianiem, a kiedy już zasnęłam, moje sny były tak błogie, że budziłam się z uczuciem strachu.Byłam zniecierpliwiona, nie mogłam się doczekać chwili, kiedy to wszystko się skończy, i czułam się udręczona niecierpliwie wyrażanym pragnieniem ze strony innych, żebym miała to wreszcie za sobą.Najczęściej jednak z ulgą myślałam, że to już niedługo.Trwały ostatnie przygotowania do przyjścia na świat, co mogło z pełnym bezpieczeństwem nastąpić w każdej chwili.Płuca były dojrzałe.Dziecku przybyło następnych pięć centymetrów długości i ponad kilogram wagi.Statystyki wykazują, że przeciętna waga urodzeniowa wynosi około trzech i pół kilograma, a długość ciała około pięćdziesięciu centymetrów.Oczywiście, ponieważ ja byłam drobna i tak bardzo uważałam, żeby w swojej ciąży nie przybrać nadmiernie na wadze, miałam nadzieję, że moje dziecko będzie mniejsze, a tym samym łatwiej je będzie urodzić, chociaż nie chciałabym raczej, żeby było maleńkie jak lalka.Płód mógł się wydawać teraz mniej 249ruchliwy, ale to był tylko spokój przed burzą - a burza mogła nadejść naprawdę w każdej chwili.Robiłam zakupy spożywcze w najbliższym Marks& Spencer, kiedy popchnęłam swoim dziewięciomiesięcznym brzuchem poręcz wózka (efekt domina), wózek ruszył do przodu i zatrzymał się na tyłku wysokiego mężczyzny, który oglądał coś na najniższej półce.- Ty głupia krowo.- zaczął, odwróciwszy do mnie wściekłą twarz, ale cofnął się gwałtownie, jakby w obawie, że spróbuję go najechać powtórnie.Wtedy zobaczył, kim jest głupia krowa.- Boże! - wrzasnął Trevor.- Jane!- Boże! Trevor! - Ja też się cofnęłam, burząc piramidę puszek z kukurydzą.- Co ty tu robisz? Myślałam, że jeszcze kilka miesięcy będziesz robił jakieś interesy giełdowe w Azji.- Ja też tak myślałem, ale ściągnęli mnie z powrotem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl