[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy ju\ siedzieli, popędził do chaty z zapasami i wrócił niemal równie szybko,niosąc pięciofuntowy worek ziarnistej kawy i młynek.Rozpaliwszy ognisko, porucznikDunbar nasypał ziaren przez wycięcie w lejku młynka i zaczął kręcić korbką.Zobaczył, \e w miarę, jak ziarna znikają z metalowego sto\ka młynka, WierzgającyPtak i Wiatr W Jego Włosach pochylają się z ciekawością.Nie zdawał sobie sprawy, \e cośtak zwyczajnego jak młynek do kawy mo\e być magią.Ale dla Wierzgającego Ptaka i WiatruW Jego Włosach był magią.śaden z nich nigdy nie widział młynka do kawy.Porucznik Dunbar był przejęty ludzkim towarzystwem po tak długim czasie i pragnął,\eby jego goście chwilkę zostali, więc wydusił z operacji mielenia kawy wszystko, co siędało.Przerwawszy ją raptownie, przesunął maszynkę parę stóp bli\ej Indian, dając im lepszywgląd w proces mielenia.Kręcił korbką powoli, pozwalając im się przyglądać, jak znikająziarenka, a kiedy zostało tylko kilka na dnie, zakończył ozdobnikiem, kręcąc z dzikim,teatralnym zacięciem.Potem przerwał z dramatycznym efektem magika, zostawiając publiceczas na reakcję.Wierzgający Ptak był zaintrygowany samą maszyną.Przesunął lekko końcami palcówpo gładkich drewnianych ściankach młynka.Zgodnie ze swoją naturą Wiatr W Jego Włosachuznał mia\d\ącą maszynę za nader interesującą.Wsadził długi ciemny paluch do lejka iobmacał otwór w dnie w nadziei, \e dowie się, co stało się z ziarenkami.Był ju\ czas na finał i Dunbar przerwał te dociekania, unosząc rękę.Obracającmaszynką, przekręcił w palcach małą gałkę na dnie.Indianie nachylili głowy, zaciekawienijak nigdy.Wyczekawszy mo\liwie do ostatniego momentu, gestem, jakim mo\na by odsłaniaćjakiś bajeczny klejnot, porucznik Dunbar, otwierając szeroko oczy i uśmiechając się, raptemwydobył szufladkę napełnioną świe\ym, czarnym kawowym proszkiem. Obaj Komańcze byli pod silnym wra\eniem.Ka\dy wziął małą szczyptę zmielonychziaren i powąchał.Potem ju\ siedzieli spokojnie, podczas gdy gospodarz zawiesił imbryk nadogniskiem i nastawił wodę do zagotowania, czekając na dalszy rozwój wypadków.Dunbar podał kawę, wręczając ka\demu z gości parujący, czarny kubek.Mę\czyznipoczekali, a\ aromat dojdzie do ich nozdrzy, i wymienili doświadczone spojrzenia.Topachniało jak dobra kawa, o wiele lepsza ni\ to, co rabowali od tylu lat Meksykanom.O wielemocniejsza.Dunbar patrzył wyczekująco, gdy zaczęli siorbać, i był zaskoczony, \e się skrzywili.Coś było nie w porządku.Obaj równocześnie powiedzieli kilka słów, chyba o coś pytali.Porucznik potrząsnął głową.- Nie rozumiem - powiedział wzruszając ramionami.Indianie naradzali się krótko, ale bez wyraznych efektów.Wówczas Wierzgający Ptakwpadł na pomysł.Zwinął dłoń w pięść, przytrzymał ją nad kubkiem, a potem rozwarł dłoń,jakby upuszczał coś do kawy.Potem uda wał, \e miesza patyczkiem to, co wrzucił.Porucznik Dunbar powiedział coś, czego nie zrozumie li, a potem Wierzgający Ptakpatrzył, jak biały człowiek zrywa się, idzie do niedbale skleconej ziemianki, wraca z innymworkiem i puszcza go w obieg wokół ogniska.Wierzgający Ptak zajrzał do środka, pochrząkując, gdy zobaczył brązowe kryształki.Porucznik Dunbar spostrzegł, \e na twarzach Indian błąka się uśmiech, i wiedział ju\,\e odgadł właściwie.Właśnie cukru chcieli.6Szczególnie Wierzgającego Ptaka ośmielił entuzjazm białego \ołnierza.Chciałprowadzić rozmowy, a kiedy się przedstawiali, Por Rucz NIK spytał ich kilkakrotnie oimiona, zanim zaczął zwracać się do nich bezpośrednio.Biały człowiek wyglądał dziwnie irobił dziwne rzeczy, ale słuchał z zapałem i chyba były w nim du\e pokłady energii.Mo\edlatego, \e Wierzgający Ptak był tak wielkim zwolennikiem pokoju, wielce cenił siłę i energięu innych.Mówił więcej, ni\ Wierzgający Ptak przywykł słuchać.Kiedy o tym myślał, odnosiłwra\enie, \e biały człowiek przez cały czas nie przestaje mówić.Ale był zabawny.Odtańczył dziwne tańce i robił dziwne znaki rękami i twarzą.Zrobiłnawet parę min, które rozśmieszyły Wiatr W Jego Włosach, a to nie było łatwe.Niezale\nie od ogólnego wra\enia, Wierzgający Ptak dowiedział się paru rzeczy.PorRucz Nik nie mo\e być bogiem.Jest na to o wiele za ludzki.I jest sam.Nikt inny tu nie mieszka.Ale nie dowiedział się, dlaczego jest sam.Ani nie dowiedział się, czy ma nadejśćwięcej białych ludzi i jakie mają plany.Wierzgający Ptak z niecierpliwością czekałodpowiedzi na te pytania.Wiatr W Jego Włosach był na przodzie.Jechali gęsiego szlakiem wijącym się poprzeztopolowy zagajnik nad rzeką.Słychać było tylko gąbczasty plusk końskich kopyt na mokrym piasku i zastanawiałsię, o czym te\ to myśli Wiatr W Jego Włosach.Nie porównali jeszcze swoich obserwacji zespotkania.To go trochę niepokoiło.Wierzgający Ptak niepotrzebnie się martwił, bo Wiatr W Jego Włosach odniósłrównie\ korzystne wra\enie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl