[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Spotkałyśmy ją w Lasku Cygańskim, jak zjeżdżała na tyłku po skarpie prosto do Olzy.- Po co do Olzy? - zdziwiła się moja mamusia.- Zamierzała się kąpać? O tej porze?- Nie, przyjechała na wezwanie ojca i zgubiła drogę.- Błagam was, wchodźmy cicho - powiedziała Lilka.- Tu na parterze mieszka jedna baba, która ma szmergla na tle tupania na schodach.Zaraz wyleci i zrobi piekło, bo już jest po dziesiątej, a jej mąż jest bratem mojej personalnej.Posłusznie ucichliśmy w drzwiach.Pół piętra przeszliśmy na palcach, żeby nie bruździć Lilce w jej kadrach, i drugie pół piętra zamierzaliśmy przebyć podobnie, ale na zamiarach się skończyło.Do przebywania czegokolwiek w jakikolwiek sposób staliśmy się nagle absolutnie niezdolni, zamurowało nas gruntownie, radykalnie i na fest.Cała rodzina zamarła w skamieniałym osłupieniu na podeście w połowie piętra.Przed drzwiami mieszkania Lilki stały jak byk ciocia Jadzia z Teresą!!!Lucyna potrząsnęła głową i przetarła oczy.Moja mamusia patrzyła na swoją siostrę jak na zjawę z tamtego świata.Zbyszek otworzył usta, ale głos mu z nich nie wychodził.- Ależ Janek na pewno jest w domu - przekonywała żałośnie ciocia Jadzia.- Może śpi, ale kiedyś się przecież obudzi.Podzwońmy jeszcze trochę porządnie!- Cicho! - powiedziała Teresa złym głosem i przytknęła ucho do drzwi.- Chyba go słychać.no, nareszcie!Mieliśmy doskonały widok na rozgrywającą się nieco wyżej scenę.Bardzo zaspany ojciec otworzył drzwi i w tym samym momencie Teresa schyliła się po torbę, stojącą u jej nóg.Ciocia Jadzia uczyniła to samo.Ojciec spojrzał w przestrzeń na wysokości swoich oczu, nie zobaczył nikogo i czym prędzej zamknął drzwi z powrotem.Nastawiona na ruch do przodu Teresa nie zdołała już odzyskać równowagi i walnęła w nie bykiem, aż zadudniło.Utracone na chwilę zdolności odzyskaliśmy wszyscy jednocześnie.To coś, co wybuchło na klatce schodowej, z całą pewnością bardziej przypominało zbiorowy atak epilepsji niż jakąkolwiek scenę powitania.Nadzieje na automatyczne wyjaśnienie wszystkich tajemnic z chwilą znalezienia Teresy okazały się najzłudniejszymi nadziejami świata.Wyjaśnienia padły, owszem.Zagmatwały sprawę do reszty.Na łagodne pytanie, co robiła tyle czasu w plenerze i dlaczego nie wracała, Teresa prychnęła jak rozzłoszczona kocica, omal nie rzucając się na nas z pazurami.- Narobiłam się jak koń za pługiem! - wrzasnęła z irytacją.- Szkoda, że nie mamy posiadłości wiejskiej, Tadeusz mógłby już spokojnie mną orać, nabrałam wprawy! I nic z tego wszystkiego nie rozumiem!- Co to za jakiś bubek woził cię na motorze? pytała moja mamusia surowo.- To już tak ci zależało na tych bocznych drogach, że nawet te nasze ci nie wystarczały? Zachciało ci się boczniejszych?- Naprawdę moczyłaś odciski w Odrze pod Raciborzem? - dowiadywała się z zainteresowaniem Lucyna.- To teraz się wreszcie dowiemy, skąd ona wzięła motorówkę - tłumaczył ojciec cioci Jadzi, która desperacko machała na niego ręką, usiłując go uciszyć.- Taki jakiś niedowarzony chuligan - mówiła z wyrzutem.- Nie mogłaś mu kazać jechać od razu do Polanicy?Teresa była bliska apopleksji.- Zamknijcie się wreszcie! Dacie mi dojść do słowa czy nie?! Jeżeli się natychmiast nie uspokoicie, nic wam nie powiem! Pójdę spać i będziecie czekać do jutra!- Zacznij od początku-zaproponowałam.- Nie zwracaj na nich uwagi i mów do nas.My obie z Lilką słuchamy.Najpierw powiedz, dlaczego zeszłaś z tych gór odwrotną stroną i z obcym facetem.- A skąd ja miałam wiedzieć, że obcy, tam wszyscy byli obcy! - zdenerwowała się Teresa.- To jakieś idiotyczne góry, siedemnaście razy wróciłam w to samo miejsce! Pięć razy pytałam o drogę, rozmaici ludzie pokazywali, szłam w następną stronę i furt wracałam tam, skąd wyszłam! Ten bubek mi się napatoczył jako szósty, powiedział, że był tu kiedyś przewodnikiem i że mnie wyprowadzi.No i wyprowadził!- Podobno całkiem nieźle ci się po tych turniach schodziło - zauważyła życzliwie Lucyna.- Tyle że cię cały czas za kuper trzymał.- Nie przerywaj jej, bo się zatnie.No mów, co było dalej?Siedzieliśmy przy kolacji, na którą bardzo przydały się ryby od Marka.Teresa umyła się już i odzyskała wigor
[ Pobierz całość w formacie PDF ]