[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odkryliśmy jedynie, żewszystkie dane są dokładnie tym, czym być powinny- skrupulatnym zapisem operacji finansowych De laGarzy.i wszystkie jego posunięcia są całkiem legalne.- Mężczyzna odchylił się w fotelu i stukał pióremw blat stołu.- Naturalnie, byliśmy tym zaskoczeni,zwłaszcza że poświęciliśmy tyle czasu na udowodnienieDe la Garzy udziału w przemycie narkotyków.Co124 ZEKEtakiego widziałeś podczas swego pobytu w Monterrey,że uważasz, iż popełniliśmy błąd w interpretacji naszych odkryć?- Po pierwsze jego styl życia.Ten facet żyje jakkról.Skąd, jeśli nie z handlu narkotykami, mógłbymieć na to pieniądze? Posiada prywatny samolot,utrzymuje armię strażników.Ma idealny parawan- swoje fabryki, gdzie rzekomo produkuje wyroby naeksport.- Tak, wszystko to wiemy, Zeke.Jego lokatyw pełni bilansują wydatki.Pytam, czy kiedykolwiekwidziałeś tam narkotyki? Czy kiedykolwiek byłeśświadkiem transakcji, widziałeś, jak wymieniano pieniądze i narkotyki?- Oczywiście, że nie! Ten człowiek nie ufał mi natyle, by wprowadzać mnie w takie sprawy.Jest na tozbyt przebiegły.- Czyż nie mówiłeś, że byłeś tam nie tylko po to, byusprawnić jego system ochrony, ale także jako goryl?Czyż nie podróżowałeś z nim razem?- Tak.- Czy były takie chwile, że zabierał cię ze sobą, gdyudawał się gdzieś sam?- Nie.W końcu byłem tam tylko kilka miesięcy.- Dwa miesiące to bardzo długo w narkotykowym interesie.Mogłeś zauważyć coś w tym czasie.- Zidentyfikowałem dwóch tajnych agentów! Niezapominajcie o tym!- Ale czy byli oni opłacani przez De la Garze?- Pracowali dla niego.tak.- Co robili?Zeke przerwał i otarł spocone czoło.Bolała gogłowa.Nie spał zbyt wiele minionej nocy.Leżąc obokAngie, zastanawiał się, jak powinien przekazać jejwiadomość o tym, że jej stryj był zamieszany w handelnarkotykami.Z przerażeniem myślał też o tym, jakZEKE125powiedzieć jej o swoim udziale w zdemaskowaniuLorenza.Teraz zaś mówią mu tutaj, że Lorenzo De la Garzawcale nie był szefem narkotykowego gangu, że był ondokładnie tym, za kogo się podawał - przedsiębiorczym biznesmenem, bardzo bogatym fabrykantem,mającym kłopoty z zawistnymi konkurentami, którzyza wszelką cenę chcieli go utrącić.Benito Perez oskarżył Lorenza De la Garze, że jestszefem kartelu narkotykowego.Prawdopodobnie towłaśnie Perez podrzucił narkotyki na statek Lorenza.Potem powiadomił patrol graniczny, by być pewnym,że narkotyki zostaną odkryte.Wystarczyło to dowszczęcia śledztwa.Teraz jednak okazało się, że niedało ono żadnych rezultatów.Zeke pomyślał o agentach, których zidentyfikował.- Dobrze, wiem, co macie na myśli.Jeden z agentów pracował jako parobek, drugi jako pomocnikw kuchni.- Dokładnie tak.Byli pracownikami takimi samymi jak ty.Otrzymywali pensje, ale nie były one aż takwysokie, by mogły ich skusić do ukrywania zdobytychinformacji.- Czyli mówicie mi, że wielka, międzydepartamen-towa operacja zaplanowana tylko po to, by zdemaskować De la Garze, wykazała jedynie to, że nie zrobiłnic złego? - Zeke potrząsnął głową.- Być może robił różne złe rzeczy, Daniels - wtrąciłFrank - ale na pewno nigdy nie handlował narkotykami.On jest czarodziejem w dziedzinie finansów.- Jego rejestry są niezwykle dokładne - zauważyłgłównodowodzący operacją.-Wiedział, dokąd poszłokażde jego peso, wiedział, skąd przyszło.W każdymmomencie miał doskonałe rozeznanie w swojej sytuacjifinansowej.Zeke pokręcił z niedowierzaniem głową.Jak mógłsię tak pomylić? Jak mogły - nawet niejeden, ale dwa126 ZEKEwydziały wywiadu - tak pomylić się w stosunku dotego człowieka?- No tak, oczywiście, wyszliśmy na głupców -mruknął.- Właściwie nie ma w tym winy Lorenza.Onwiedział tylko, że parobek znalazł lepszą pracę, a pomocnik kuchenny miał chorą matkę.- A co ze mną?- Dobre pytanie.W jaki sposób odszedłeś? Wręczyłeś wypowiedzenie czy uciekłeś?- Uciekłem z jego bratanicą.Lorenzo spodziewasię naszego powrotu do domu, gdy tylko rozprawi sięz człowiekiem Pereza.- Nie może zatem wiedzieć, że pracujesz dla nas.Wątpię także, by wiedział, że skopiowałeś jegoarchiwum.Od nas na pewno nie wyciekła żadnainformacja.Spodziewam się niezłej awantury w naszym departamencie.Zledziliśmy tego człowiekaponad trzy lata.Trzy lata! To jest właśnie tenrodzaj wiadomości, których najpilniej strzeżemyprzed prasą - na co wydajemy pieniądze podatników!- Z drugiej strony jednak sprawdzaliśmy tylkootrzymywane doniesienia - odezwał się kolejny z mężczyzn - i sytuacja wyglądała bardzo podejrzanie.Oczywiście były to tylko przypuszczenia.Przekazanenam informacje były tak wiarygodne, że pobudziłynasze apetyty i myśleliśmy, że powstrzymamy napływnarkotyków z Meksyku.- Wygląda na to, że kpicie sobie ze mnie, panowie- powiedział Zeke.- Pan Lorenzo De la Garzazamierzał uczynić mnie swoim następcą.Sądziłem, żemyślał o handlu narkotykami.Nie mogę uwierzyć, żetak bardzo się pomyliłem.- Nie bądz dla siebie zbyt surowy, Zeke - powiedział Frank po chwili.- Sukcesy w naszej pracyosiągnąć można tylko dzięki nieufności, szukaniuZEKE 127ukrytych pobudek tam, gdzie inni ich nie dostrzegają-- Nawet jeśli nie istnieją! - krzyknął Zeke.Wciążzastanawiał się nad skutkami sytuacji, w której sięznalazł.Jak powinien postąpić?Mógł pojechać do Meksykti i dalej pracować u Lorenza.Powinien wrócić do Angie i wytłumaczyć, że.Wytłumaczyć, że zbierał dowody, by wsadzić jejstryja za kratki, a odkrył jedynie, że Lorenzo niepopełnił żadnego przestępstwa?Niezbyt obiecujące.- Zeke?Spojrzał na Franka.- Wykonałeś piekielnie dobrą robotę.Wierzę, żetwoje dzisiejsze wyjaśnienia dały nam pełny obrazsytuacji.Myślę, że na tym możemy zakończyć twójudział w tej operacji.Jeśli postanowisz przyjąć propozycję Lorenza, zrozumiem to.Ostatecznie jesteś terazczłonkiem jego rodziny.Daj mi znać, cokolwiekpostanowisz, dobrze?Zeke odsunął krzesło i wstał.- Biorąc pod uwagę moją sytuację, nie mogę powiedzieć, że jest mi przykro z powodu wynikówśledztwa.Wiadomość, że Lorenzo jest zamieszanyw przemyt narkotyków, mogła zabić Angie.- Teraz mamy przynajmniej nową wskazówkę.Zobaczymy, co się stanie, gdy wezmiemy pod lupę tegoBenito Pereza - powiedział Frank.Zeke podał mu rękę, skinął głową pozostałymmężczyznom i wyszedł z pokoju.Powinien pojechaćdo Angie i powiedzieć jej, co się działo.Przeczuwał,że już wkrótce Perez będzie miał masę kłopotówi zabraknie mu możliwości, by nadal niepokoićLorenza.Czuł się tak, jakby zdjęto mu z ramion ogromnyciężar.Mógł już wyjaśnić żonie wszystko, co powinien jej wyjaśnić, i zacząć nowe życie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]