[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bojowy strój.Oczy miaÅ‚a mocno pokreÅ›lone na czarno, twarz bielusieÅ„kÄ…,rzÄ™sy utuszowane, usta jak trzydniowe siÅ„ce.- Posterunkowy Joe! - Eve praktycznie przegalopowaÅ‚a przez pokój, \eby go uÅ›ciskać.Shane iClaire wymienili spojrzenia.Tak, czegoÅ› takiego nie widzi siÄ™ codziennie.- Joe, Joe, Joe!ZastanawiaÅ‚am siÄ™, gdzie siÄ™ podziewaÅ‚eÅ›!- Cześć chudzielcu.PamiÄ™tasz Travisa, prawda?- Wielki T! - Kolejny uÅ›cisk.Tego ju\, pomyÅ›laÅ‚a Claire, zawiele, nawet jak na surrealistyczneMorganville.- Tak siÄ™ cieszÄ™, \e was widzÄ™, chÅ‚opaki!- My te\, maÅ‚a - powiedziaÅ‚ Lowe.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i jego twarz zmieniÅ‚a siÄ™, nabraÅ‚a wyrazuniemal anielskiej dobroci.- Nadal nasz do nas namiary, prawda?Eve klepnęła siÄ™ dÅ‚oniÄ… po komórce zawieszonej u paska w futerale w ksztaÅ‚cie trumny.- O, tak.Klawisz szybkiego wybierania.Ale ostatnio nie byÅ‚o.Hm.Claire nagle ogarnęło dziwne uczucie, \e Eve ukrywa coÅ›, o czym nie chciaÅ‚aby rozmawiać przynich.MiaÅ‚a wra\enie, \e gliniarze te\ tak uwa\ajÄ…, bo wymienili szybkie spojrzenia, a potem HesspowiedziaÅ‚:- Chcesz posÅ‚uchać nowin? To mo\e poka\esz nam swój ekspres do kawy?- Jasne! - przytaknęła Eve i wyprowadziÅ‚a policjantów do kuchni.- No có\ - odezwaÅ‚ siÄ™ Shane, kiedy drzwi siÄ™ za nimi za mknęły.- Dziwnie jakoÅ›.- Czy ja przeoczyÅ‚am jakiÅ› rozdziaÅ‚? - spytaÅ‚a Claire.- I czy jest do tego jakiÅ› bryk?- Nie mam pojÄ™cia.Z kuchni dobiegaÅ‚ szmer rozmowy, taka melodia bez słów.Claire powierciÅ‚a siÄ™ chwilÄ™, a potemwstaÅ‚a i podeszÅ‚a do drzwi na palcach.- Hej! - zaprotestowaÅ‚ Shane, ale sam te\ nie wytrzymaÅ‚.Hess mówiÅ‚ coÅ› o jakimÅ› Jasonie.Shane zareagowaÅ‚ na to, kÅ‚adÄ…c dÅ‚oÅ„ na ramieniu Claire iunoszÄ…c palec drugiej dÅ‚oni do ust.- No co? - spytaÅ‚a go samym ruchem ust.- ChcÄ™ posÅ‚uchać.Teraz mówiÅ‚ Lowe:-.pewnie wolaÅ‚abyÅ› wiedzieć, \e jego dzisiaj zwolnili.SÅ‚uchaj, zanim cokolwiek powiesz,dostaÅ‚ ostrze\enie.Nie bÄ™dzie siÄ™ zbli\aÅ‚ do ciebie ani do twoich rodziców.Jest pod staÅ‚Ä…obserwacjÄ….- ObserwacjÄ….- GÅ‚os Eve dr\aÅ‚.- Ale.Ja myÅ›laÅ‚am, \e on jeszcze dÅ‚ugo bÄ™dzie siedziaÅ‚ wwiÄ™zieniu! Co z tÄ… dziewczynÄ….?- WycofaÅ‚a zarzuty - powiedziaÅ‚ Hess.- Kochanie, nie mogliÅ›my trzymać go wiecznie zakratkami, przykro mi.- Ale on jest winien!- Ja wiem.Ale teraz to jest twoje sÅ‚owo przeciwko jego sÅ‚owu, i ty wiesz, co siÄ™ w takichsytuacjach robi.Ty do nikogo nie jesteÅ› przypisana.On tak.Eve zaklęła.BrzmiaÅ‚o to tak, jakby usiÅ‚owaÅ‚a siÄ™ nie rozpÅ‚akać.- Czy on wie, gdzie mieszkam? - Znajdzie ciÄ™ - dodaÅ‚ Hess.- Ale, jak mówiÅ‚em, jest obserwowany, a my bÄ™dziemy mieć was tuna oku, dzieciaki.JeÅ›li ty nie bÄ™dziesz siÄ™ czepiać Jasona, on nie bÄ™dzie siÄ™ czepiaÅ‚ ciebie.Okay?JeÅ›li Eve wyraziÅ‚a zgodÄ™, to zrobiÅ‚a to bez słów.Claire o maÅ‚o siÄ™ nie przewróciÅ‚a, kiedy ShanepociÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… za ramiÄ™, potem odzyskaÅ‚a równowagÄ™ i poszÅ‚a za nim na kanapÄ™.- Kim jest ten Jason? - wypaliÅ‚a z pytaniem zanim jeszcze na dobre usiedli.- Cholera - westchnÄ…Å‚.- Jason to jej brat.Kiedy ostatnio o nim sÅ‚yszaÅ‚em, siedziaÅ‚ w wiÄ™zieniu zato, \e zaatakowaÅ‚ kogoÅ› no\em.Jest pogiÄ™ty, a Eve go podkablowaÅ‚a.Nic dziwnego, \e teraz siÄ™denerwuje.- To jej starszy brat? - Bo Claire przed oczyma miaÅ‚a obraz jakiegoÅ› ubranego w czerÅ„,muskularnego piÅ‚karza, wysokiego na dwa metry i Å‚ykajÄ…cego sterydy.- MÅ‚odszy - powiedziaÅ‚ Shane.- Ma chyba z siedemnaÅ›cie lat.Chudy, wredny dzieciak.Nigdy gonie lubiÅ‚em.- MyÅ›lisz, \e.?- Å›e co?- MyÅ›lisz, \e on tu przyjdzie? Å›eby zrobić Eve krzywdÄ™?Shane wzruszyÅ‚ ramionami.- JeÅ›li tak, to bÄ™dzie tego \aÅ‚owaÅ‚ przez caÅ‚Ä… drogÄ™ do szpitala.- WyraziÅ‚ to tonem rzeczowym, wtaki sposób, \e Claire zrobiÅ‚o siÄ™ dziwnie ciepÅ‚o.Z trudem zÅ‚apaÅ‚a oddech.JeÅ›li Shane to zauwa\yÅ‚, niedaÅ‚ po sobie nic poznać.- O ile nie bÄ™dzie my siÄ™ ruszać z domu, jesteÅ›my bezpieczni.- PodniósÅ‚ wzrokw stronÄ™ sufitu.- Prawda, Michael?SkórÄ™ Claire owiaÅ‚ chłód.- Prawda - potwierdziÅ‚a w imieniu Michaela.Ale miaÅ‚a wÄ…tpliwoÅ›ci.RozdziaÅ‚ 5P olicjanci odjechali, Shane byÅ‚ pochÅ‚oniÄ™ty grami wideo, a Claire wzięła siÄ™ do nauki.DzieÅ„ byÅ‚zwyczajny.Shane od czasu do czasu wÅ‚Ä…czaÅ‚ wiadomoÅ›ci, szukajÄ…c informacji o ojcu, ale programlokalnej stacji w Morganville (byÅ‚a tylko jedna) byÅ‚ wyprany z treÅ›ci, nawet audycje informacyjne.Wieczorem Michael pojawiÅ‚ siÄ™ w ludzkiej postaci, zjedli obiad.Normalne \ycie, takie, które za normalne uchodziÅ‚o w Morgan ville.W Domu Glassów.Nie wybiÅ‚a jeszcze północ, kiedy Claire odpÅ‚ywaÅ‚a w sen przy dzwiÄ™kach gitary Michaela.MyÅ›laÅ‚ao tym, co zrobi nastÄ™pnego dnia.Nie mogÅ‚a wiecznie siÄ™ ukrywać, mimo \e Michael twierdziÅ‚ coinnego.MiaÅ‚a swoje \ycie  w pewnym sensie -i w tym semestrze opuÅ›ciÅ‚a ju\ du\o zajęć.MusiaÅ‚aalbo zacząć na nie chodzić, albo rzucić studia, a zrezygnowanie ze studiów nie byÅ‚o dobrym pomysÅ‚em.Nigdy nie zdoÅ‚aÅ‚aby dostać siÄ™ na którÄ…Å› uczelniÄ™ z Ivy League*, o czym marzyÅ‚a.Zasnęła, myÅ›lÄ…c o wampirach, ich kÅ‚ach, o Å‚adnych dziewczynach uÅ›miechajÄ…cych siÄ™ wrednie i o zapalniczkach.O po\arach.O mamie Shane'a unoszÄ…cej siÄ™ w wannie.O Shanie skulonym w kÄ…cie, zapÅ‚akanym.To nie byÅ‚a udana noc.OtworzyÅ‚a oczy o Å›wicie, zastanawiajÄ…c, czy Michael ju\ zniknÄ…Å‚.Ziewnęłai zwlokÅ‚a siÄ™ z łó\ka do Å‚azienki.Wszyscy jeszcze spali, oczywiÅ›cie.Prysznic dobrze jej zrobiÅ‚, a gdywysuszyÅ‚a wÅ‚osy i ubraÅ‚a siÄ™ w czysty biaÅ‚y T-shirt, d\insy i sportowe buty, zapakowaÅ‚a do plecakanotatnik i podrÄ™czniki, byÅ‚a gotowa stawić czoÅ‚o Å›wiatu.Shane spaÅ‚ w salonie na kanapie.Minęła go na palcach, ale skrzypniÄ™cie deski w podÅ‚odzezaalarmowaÅ‚o go; usiadÅ‚ gwaÅ‚townie i spojrzaÅ‚ na Claire nieprzytomnym wzrokiem.Po kilkusekundach westchnÄ…Å‚:- O, Claire.Dwie godziny snu to naprawdÄ™ za maÅ‚o -jÄ™knÄ…Å‚.- Co robiÅ‚eÅ› caÅ‚Ä… noc?- GadaÅ‚em.Michael chciaÅ‚ pogadać.MÄ™skie rozmowy.Sprawy, których Michael nie chciaÅ‚ dzielić z dziewczynami.Zwietnie, to nie jejsprawa.Claire ruszyÅ‚a w stronÄ™ holu.- DokÄ…d siÄ™ wybierasz? - spytaÅ‚ Shane.- Przecie\ wiesz dokÄ…d.- O nie, wykluczone!- Shane, idÄ™.Przepraszam, ale nie masz prawa mówić mi, co mam robić.- PrawdÄ™ mówiÄ…c, chybamiaÅ‚ prawo; byÅ‚ od niej starszy i pod nieobecność Michaela byÅ‚ kimÅ› w rodzaju opiekuna.Ale.Nie.Nawet w takim przypadku.JeÅ›li raz pozwoli czy raczej kolejny raz, to straci niezale\ność, jakÄ… sobiewywalczyÅ‚a.- MuszÄ™ iść na zajÄ™cia.Nic mi siÄ™ nie stanie.JesteÅ›my pod ochronÄ… Amelie, a kampus toneutralne terytorium, sam wiesz.O ile nic nie schrzaniÄ™, wszystko bÄ™dzie dobrze.- Dla Moniki nie istnieje coÅ› takiego jak neutralne terytorium.Claire, ona próbowaÅ‚a ciÄ™ zabić.Prawda.Claire staraÅ‚a siÄ™ nie okazać, \e tak naprawdÄ™ jest przestraszona.- PoradzÄ™ sobie z MonicÄ….- Wcale tak nie uwa\aÅ‚a, ale mogÅ‚a jej unikać.Ucieczka to te\ jakieÅ›wyjÅ›cie.Shane patrzyÅ‚ na niÄ… przekrwionymi, zmÄ™czonymi oczami i siÄ™ poddaÅ‚.RzuciÅ‚ siÄ™ na wznak nakanapÄ™, szeroko rozkÅ‚adajÄ…c rÄ™ce.- WygraÅ‚aÅ› - westchnÄ…Å‚.- ZadzwoÅ„, jeÅ›li wpadniesz w ta¬rapaty [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl