[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na tablicach informacyjnych Kompleksu-Matki wykazano wysoką, wynoszącą 82 % frekwencję w głosowaniu, w którym 97,54 % zarejestrowanych głosów oddano za wnioskiem, przyznającym Naczelnemu Inżynierowi Świata dodatkową władzę.Ot, niewielka notatka.Paul zmarszczył brwi.Notatka była ważna, on jednak nie uważał jej za aż tak ważną, by Super posyłał mu gazetę.Nie sądził również, by warto było ją przysyłać z powodu innych, opisywanych na pierwszej stronie, historii – tych o wzrastającym zasięgu rozruchów czy o zaburzeniach emocjonalnych.Machina nie została przystosowana do tego, by się chełpić, a jakiż byłby inny powód informowania go o wydarzeniach, na które nie miał najmniejszego wpływu?Nadal zaintrygowany, Paul otworzył gazetę, by przejrzeć stronę drugą i następne.I wtedy to zobaczył.Jakaś wada, czy celowe działanie spowodowały, że na tych dwu stronach druk był niewyraźny i nieczytelny, z wyjątkiem małej, równie niewielkiej jak ta z pierwszej strony, notatki, która jednak wyróżniała się właśnie dzięki temuSTRACONA SONDAKompleks-Matka otrzymał dziś doniesienie, że jedna z sond bezzałogowych, biorących udział w Operacji Odskocznia, zaginęła w przestrzeni kosmicznej.Sonda ta miała na swym pokładzie aparaturę automatycznego terminalu odbiorczego, przeznaczoną dla znanej jako Nowa Ziemia, czwartej planety w układzie Syriusza.Ostatnia znana pozycja statku wskazywała, iż wkrótce dotrze on do Nowej Ziemi.Sonda nie osiągnęła jednak wybranego lądowiska i trafiła poza orbitę planety.Nowy tor wyniesie statek poza układ Syriusza.Kompleks-Matka podkreśla, iż nie ma nadziei na nawiązanie kontaktu z sondą oraz na odzyskanie aparatury.Paul wypuścił gazetę z dłoni i zawróciwszy na pięcie, szybko przeszedł do drugiego pomieszczenia.Tam chwycił narzędzie podobne do dłuta i zaatakował plastykowy zgrzew wokół kręgu zamykającego przejście.Pod naporem dłuta plastyk ustąpił, ukazując wąską szczelinę w metalu.Paul wcisnął w nią ostrze.Pokrywa opierała się tylko przez chwilę, potem dłuto przeszło na wylot.Obok dłoni Paula rozległ się głośny świst zasysanego powietrza i plastykowy zgrzew puścił nagle na całej długości krawędzi.Niższa połowa pokrywy cofnęła się ze szczękiem.Na oczach Paula poprzez ścianę przemknęła pozioma szczelina i dolna połówka oddzieliwszy się gładko od górnej, wpadła do pomieszczenia.Paul przytrzymał ją.Była to cienka blacha z lekkiego stopu magnezu.Wciągnął ją do środka i położył płasko na podłodze.Potem postąpił krok do przodu i patrząc przez grube szkło, wyjrzał na zewnątrz.Zobaczył przed sobą pofałdowany krajobraz, przykryty żółtawym niebem.W atmosferze unosiła się lekka mgiełka.Podłoże porastał dywan roślin podobnych do paproci.Z ich gąszczu wyrastały rozrzucone tu i ówdzie kamienie oraz granitowe skałki.Dalej zauważył niskie, przysadziste drzewa, których pnie i konary wyglądały jakby poskręcano je z ciemnych żył.Całość oświetlały przedzierające się przez mgiełkę jaskrawe promienie dwu gwiazd typu AO, położonych tak blisko siebie, że wydawało się, iż lada moment wpadną jedna na drugą.Zobaczywszy słońca i przyjrzawszy się krajobrazowi, który oświetlały, Paul bez trudu odnalazł związek pomiędzy miejscem swego pobytu a znajdującymi się w artykułach popularnonaukowych opisami planet docelowych bezzałogowych sond Operacji Odskocznia.Podwójne słońce na niebie mogło być jedynie Syriuszem i jego towarzyszem.Co oznaczało, że znalazł się na Nowej Ziemi i jasnym stawał się sens przysłania mu tej gazety.Paula i sondę, w której go uwięziono, celowo, z rozmysłem i oficjalnie „stracono” dla zapisów.Czując nagłą słabość, oparł czoło o chłodną szybę.Bezsilnym gestem naparł palcami jedynej dłoni na powierzchnię przejrzystej płyty.Tam, na zewnątrz, zgodnie z doniesieniami oficjalnych raportów, była dusząca atmosfera dwutlenku siarki.Za plecami Paula znajdowało się zapakowane do skrzyń oprzyrządowanie, którego nie potrafił złożyć.I nagle zesztywniał.Cofnął dłoń od szklanej płaszczyzny i uniósł głowę.Z napięciem wpatrzył się w leżący za przejrzystą przegrodą krajobraz.Nie dalej niż o kilkanaście kroków od sondy, oparta o należący do innego świata głaz, stała solidna laska z ciemnego drewna.Laska Waltera Blunta! Jej główka była rozszczepiona i pęknięta, jakby użyto jej do rozbicia ludzkiej czaszki.Rozdział 19Widzę – rzekł spokojnie Paul w pustkę pokoju i do krajobrazu za szkłem.– Oczywiście.Poczuł się jak ktoś, kto w nocy jedzie przez nie znane mu miasto i jest przekonany, że północ leży po prawej.I nagle, szybki rzut oka na przypadkowo zauważony znak uliczny, drobny, lecz niepodważalny strzęp informacji, pozwala mu niezaprzeczalnie stwierdzić, iż północ znajduje się po lewej.Nagle i w ciszy, fizycznie nie ruszając się z miejsca, cały Wszechświat robi zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i pojmujesz, że zmierzasz na zachód, nie na wschód.Równie nieoczekiwanie, wydarzenia, w których Paul brał udział, złożyły się w konstrukcję jasną i przejrzystą aż do najdrobniejszych szczegółów.Wszystko, rzecz jasna, było dziełem Blunta.Przez cały ten czas Paul czuł instynktownie, że Blunt – człowiek, który ani razu nie odwrócił się i nie pokazał wprost swej twarzy, był demonem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]