[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I co mam z tym zrobić? - spytał niepewnie.- Nie wiem.Niech pan może ogląda, jako niezwykłość.Widzi pan sam, jakie mają podejście, słowiańska gościnność, nie możemy ich rozczarować!- Dobra.Jakby dali kiełbasę, niech pan też bierze.Na poczcie kłębił się tłum, wszyscy równocześnie usiłowali zamawiać rozmowy błyskawiczne z rozmaitymi miastami.Wygrany był facet, który wpadł na ten pomysł pierwszy.Przedarł się na zewnątrz, poprawił na sobie przekręconą odzież i z satysfakcją popatrzył na kłębowisko.Pół godziny wcześniej wrzeszczał do słuchawki:- Jak Boga kocham! Mówię ci, że to prawda! Nie jestem pijany, w ustach nic nie miałem, własnymi oczami na to patrzę! Wsiadaj w cokolwiek, pociąg, samolot, samochód,.! Draka nie z tej ziemi! Nie wiem, jest telewizja i kronika, ale oni przypadkiem, pytałem.Prasy chyba jeszcze nie ma, zaraz pewno nadlecą z Warszawy! Co.? Rysują na budynku figury geometryczne! Nie, nie ludzie, mówię przecież! Nie wiadomo skąd, podobno z kosmosu.!W Gdańsku, w redakcji dziennika, odłożył słuchawkę osobnik z ogłupiałym wyrazem twarzy.Rozejrzał się po otoczeniu.- Pojazd kosmiczny wylądował w Garwolinie - oznajmił, wyraźnie wstrząśnięty.- Mój brat dzwonił.- Jaki pojazd kosmiczny? - zaciekawił się sprawozdawca sportowy.- Amerykański?- Nie, podobno w ogóle nie nasz.To znaczy, nie z Ziemi.Nie wiadomo skąd.Na chwilę zapadła cisza.- Twój brat jest całkiem zdrowy? - spytał troskliwie krytyk teatralny.- Jak byk.I w zasadzie nie pije.Teraz też był trzeźwy.Wszyscy gapili się w milczeniu przez parę sekund.Potem zaczęli mówić równocześnie.- Przybysze z kosmosu.?- W Garwolinie? Dlaczego w Garwolinie?!- A dlaczego nie? Jeśli z kosmosu, to im chyba ganc pomada, gdzie lądują!- E tam, balona z ciebie zrobił!- Kiedy przysięgał, że nie, że to fakt, na własne oczy widział i cały czas patrzy.- Niemożliwe.Gdyby w ogóle cokolwiek do nas leciało, już by zauważyli.Dawno byśmy mieli informację!- W duchy wierzysz.?- A czy ja mówię, że od naszych.?- Może się tam gdzie zaplątał między sputnikami i przeoczyli.- Jedni i drudzy ukryli wiadomość.- Może tak szybko przeleciał, że nie zdążyli rozpowszechnić.?- Bzdura! Pomyłka albo pić na wodę! Wszystkie badania wykazują.- Pocałuj ty mnie w badania! Już miałaś Miczurina i Łysenkę!- Kochani - mówił rzewnie i marząco sprawozdawca od połowów i rekordów rybackich.- Gdyby coś takiego faktycznie nadleciało.Te obrazki Majów i Azteków.Inne życie.- Albo wysoko rozwinięty komunizm.- podsunął kąśliwie krytyk teatralny.- Coś tam w każdym razie chyba nadleciało i na tym rynku siedzi.- Ale przecież nie z kosmosu, kretyństwo, kto uwierzy w takie brednie, pomyłka w lądowaniu sputnika, to jeszcze, błąd w nawigacji.- Zamknijcie te głupie gęby!!! - wrzasnął okropnie odbiorca telefonu.- Mój brat mówi, że oni z tego wysiedli!!!- No to co, że wysiedli.- Z każdego czegoś wysiadają.- Ale on mówi, że to nie są ludzie.!!! Znów zapanowała cisza.Nagle poderwała się z krzesła specjalistka od wywiadów z naukowcami.- Mój mąż.!!!- krzyknęła zdławionym głosem.- Co twój mąż.?- On to widział! Mówił dziś rano! Widział w nocy! Leciało w stronę Garwolina.!!!W ciągu trzech minut wydarto z żony lekarza wszystkie informacje, jakich udzielił jej mąż razem z zającem.Komunikat z Garwolina nabrał cech prawdy.- I dopiero teraz to mówisz, ty kretynko! - zawołał z oburzeniem sprawozdawca sportowy.- Ona w ogóle nie rozumie, o czym się dyskutuje.!- Odczepcie się! Nie słuchałam! Zajęta jestem! Z jednego akapitu mam zrobić trzy szpalty.!- Wszystko jedno, cokolwiek to jest, na wszelki wypadek trzeba zobaczyć! Jazda, może jeszcze zdążymy!W mgnieniu oka redakcja opustoszała.Cztery osoby wepchnęły się do opla sprawozdawcy sportowego, który wystartował z wizgiem opon.Żona lekarza odetchnęła i zabrała się do roboty.Eksperymenty międzykonstelacyjne na rynku garwolińskim nie tylko trwały, ale rozwijały się ku powszechnemu zainteresowaniu.Sekretarz redakcji i fotoreporter odnaleźli się wzajemnie i stali w grupie ludzi w pobliżu pojazdu kosmicznego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]