[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Plaga wspolczesnego zycia - kretynska telewizja - nie byla jeszcze pod koniec lat czterdziestych glowna sila opiniotworcza.Obecnie zas swiat zdawal sie wylegarnia latwego seksu, pornografii, literatury obrazkowej dla analfabetow oraz monotonnej, pozbawionej wdzieku muzyki.Drugie, trzecie i czwarte dziesieciolecie dwudziestego wieku byly tak swieze i niewinne w porownaniu ze wspolczesnoscia, ze nostalgia Bena przechodzila czasami w melancholie.Zalowal wtedy, ze nie urodzil sie wczesniej.Teraz, gdy grajace najlepiej jak potrafia swierszcze rozpraszaly panujaca w domu Lebena cisze, gdy cieply wiatr od morza niosl ze soba delikatna won jasminu, Benny, stojac na werandzie, mogl przez chwile pomarzyc, ze oto znalazl sie w minionych, spokojnych i romantycznych czasach.Tylko architektura psula bloga wizje.I pistolet Rachael.On tez wszystko psul.To byla niezwykle pogodna kobieta, skora do smiechu, rozwazna w gniewie, wystarczajaco pewna siebie, by nie pozwolic sie latwo przestraszyc.Tylko jakies bardzo realne i powazne zagrozenie moglo wprowadzic ja w stan podwyzszonej gotowosci.Zanim wysiadla z auta, wyjela bron z torebki i odbezpieczyla.Ostrzegla Bena, zeby mial sie na bacznosci, chociaz nie chciala powiedziec, czego nalezy sie obawiac i na co uwazac.Widac bylo, ze bardzo sie boi, ale odmowila wszelkich wyjasnien - swych lekow nie chciala dzielic z nikim, nadal zazdrosnie strzegla tajemnicy.Benny opanowal zniecierpliwienie, ale nie dlatego, izby obdarzony byl wyrozumialoscia swietego.Nie mial po prostu innego wyjscia i musial zgodzic sie na stopniowe przekazywanie mu informacji.Gdy staneli przed drzwiami wejsciowymi, Rachael zaczela dzwonic kluczami, starajac sie w ciemnosci trafic w dziurke od zamka.Kiedy wyprowadzila sie rok temu, zachowala swoj komplet kluczy, by moc wrocic po rzeczy.Okazalo sie to jednak niepotrzebne, poniewaz Eric spakowal wszystko, co do niej nalezalo, i przeslal poczta.Do przesylki dolaczyl liscik, w ktorym wyrazil przekonanie, ze Rachael wkrotce zrozumie, iz zrobila bardzo glupio, i bedzie chciala pojednania.Jego pewnosc siebie bardzo ja zdenerwowala.Zimny, metaliczny szczek klucza o obudowe zamka wywolal w umysle Bena nieprzyjemne skojarzenie z dwoma krzyzujacymi sie, ostrymi jak kosy, nozami.Potem dostrzegl przy drzwiach kasetke alarmu przeciwwlamaniowego, ale nie byl on wlaczony, gdyz nie swiecila sie zadna z lampek kontrolnych.Rachael nadal grzebala kluczami przy drzwiach, totez Benny powiedzial:-A moze Eric zmienil zamki, kiedy sie wyprowadzilas?-Watpie.Byl swiecie przekonany, ze predzej czy pozniej wroce.Nie znalam nikogo bardziej pewnego siebie niz Eric.Wreszcie znalazla dziurke.Klucz pasowal.Otworzyla drzwi, nerwowo zbadala reka sciane w poszukiwaniu kontaktu, zapalila swiatlo i weszla do srodka z pistoletem skierowanym przed siebie.Ben postepowal za nia, czul sie dziwnie, poniewaz stereotypowe role kobiety i mezczyzny w ich wypadku odwrocily sie.Wszak to on - zdawaloby sie - powinien trzymac pistolet, a Rachael isc za nim.W hallu panowala absolutna cisza.-Chyba jestesmy tu tylko my - rzekla Rachael.-A kogo sie spodziewalas? - spytal Benny.Nie odpowiedziala.I chociaz skonstatowala, ze sa sami, ruszyla przed siebie z lufa wymierzona na wprost.Szla powoli, z pokoju do pokoju, zapalajac wszystkie swiatla.Ben odkrywal ciagle cos nowego, co czynilo w jego oczach dom Erica jeszcze bardziej imponujacym.Komnaty byly obszerne, wysokie i z dobra wentylacja.Sciany pomalowano na bialo, a podlogi wylozono meksykanskimi plytkami ceramicznymi.Wszedzie bylo duzo wielkich okien, a w niektorych pokojach znajdowaly sie kominki wykladane kamieniem albo glazura oraz mistrzowsko wykonane komody z drewna debowego.Gdyby w najwiekszym salonie oraz przyleglej bibliotece zorganizowac przyjecie na dwiescie osob, wszyscy pomiesciliby sie bez trudu.Pozostale meble byly rownie funkcjonalne i nowoczesne jak bezduszna architektura.Sofy z bialej skory oraz krzesla zupelnie pozbawiono elementow zdobniczych.Rozne rodzaje law i stolikow byly proste, czarne lub biale, i lakierowane na wysoki polysk.Troche barw i zycia wprowadzaly tu jedynie reprezentujace rozne style obrazy, antyki i inne dziela sztuki.Nie rzucajace sie w oczy tlo mialo uwypuklac wartosc artystyczna zgromadzonych przedmiotow.Wszystkie one byly znakomicie oswietlone - lagodnym swiatlem posrednim lub zawieszonymi pod sufitem lampkami punktowymi.Nad jednym z kominkow wyeksponowano cala serie recznie malowanej ceramiki przedstawiajacej ptaki, ktora - jak powiedziala Rachael - wykonal William de Morgan dla cara Mikolaja I.Gdzie indziej prezentowalo sie jaskrawe plotno Jacksona Pollocka oraz, pochodzacy z pierwszego wieku przed nasza era, wykuty w marmurze tors Rzymianina.Starozytnosc przeplatala sie tutaj ze wspolczesnoscia w bardzo niekonwencjonalny, ale robiacy wrazenie sposob.W innym miejscu podziwiac mozna bylo dziewietnastowieczne panneau1, prezentujace sceny z zycia najwiekszych szachow Persji, albo abstrakcyjne obrazy Marka Rothki, operujace tylko szerokimi plaszczyznami kolorow.Przy scianie staly dwie konsole o krysztalowych blatach i nogach z rogow jelenia, na ktorych wyeksponowano cudowne wazy z epoki Ming
[ Pobierz całość w formacie PDF ]