[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ChcÄ™, żeby to byÅ‚o jasne. OczywiÅ›cie  zgodziÅ‚ siÄ™ Strange bez wahania.Lund wzięła zdjÄ™cie Anne Dragsholm i nic nie powiedziaÅ‚a.*DowódcÄ… kompanii Poulsena byÅ‚ porucznik Said Bilal, mÅ‚ody czÅ‚owieko posÄ™pnym wyrazie twarzy; sÄ…dzÄ…c po wyglÄ…dzie  syn obcokrajowców,sÄ…dzÄ…c po akcencie  wychowany w Danii.Bilal zabraÅ‚ ich do sali, którÄ… Poulsen dzieliÅ‚ z siedmioma innymimężczyznami, gdy byÅ‚ na sÅ‚użbie.Prycze, jakieÅ› rzeczy osobiste.CaÅ‚ość pustai nijaka jak klub weterana, w którym zginÄ…Å‚. WiÄ™kszość ludzi jest teraz w domu  powiedziaÅ‚ Bilal, wprowadzajÄ…cich do Å›rodka.WskazaÅ‚ górnÄ… pryczÄ™ pod oknem. To byÅ‚o jego łóżko.I wysokÄ… metalowÄ… szafkÄ™. To byÅ‚a jego szafka.Lund otworzyÅ‚a drzwiczki.Ubrania, buty.Bielizna.Fotografie kobiet wbikini. Dobrze go pan znaÅ‚?  spytaÅ‚ Strange. Niezbyt. Bilal staÅ‚ przy pryczy, wyprostowany, markotny.MiaÅ‚bardzo ciemne wÅ‚osy i twarz znudzonego nastolatka. Nikt go dobrze nieznaÅ‚.Nie utrzymywaÅ‚ wielu kontaktów. ProwadziÅ‚ klub weterana, prawda?  spytaÅ‚a Lund.Bilal kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Pewnie lubiÅ‚ coÅ› robić dla ludzi, którzy odeszli. Kiedy go pan widziaÅ‚ po raz ostatni?  ciÄ…gnÄ…Å‚ Strange.Lund wróciÅ‚a do szafki i zaczęła przeglÄ…dać rzeczy. Na apelu wczoraj rano. A pózniej? Nie.Przez resztÄ™ dnia mieli przepustkÄ™.Strange dalej zarzucaÅ‚ go pytaniami. Kiedy siÄ™ zgÅ‚osiÅ‚, że chce wrócić do Helmand?Bilal zastanawiaÅ‚ siÄ™ chwilÄ™. W zeszÅ‚ym tygodniu  odrzekÅ‚ wreszcie. NiedÅ‚ugo po tym, jak ponownie siÄ™ zaciÄ…gnÄ…Å‚. Czy to byÅ‚a nagÅ‚a decyzja? Nie sÄ…dzÄ™.ZadzwoniÅ‚ telefon Strangego.Lund przeglÄ…daÅ‚a grafik spotkaÅ„:szkolenie, badania lekarskie, odprawy.Na poprzednie popoÅ‚udnie wpisano jakieÅ› nazwisko. Kim jest Raben?  spytaÅ‚a.Bilal rozejrzaÅ‚ siÄ™ po pokoju, wyjrzaÅ‚ za okno i, nie patrzÄ…c jej w oczy,odparÅ‚: Nie wiem. To nikt z koszar? Już powiedziaÅ‚em.Nie wiem.Strange zakoÅ„czyÅ‚ rozmowÄ™. Znalezli drukarniÄ™.Ulotki dostarczono do ksiÄ™garni w Nørrebro.Mamy nazwisko.Aisha Oman. CoÅ› jeszcze?  spytaÅ‚ Bilal. Nie  odrzekÅ‚ Strange.Lund zamknęła szafkÄ™. Brix mówi, że mamy siÄ™ rozejrzeć  przekazaÅ‚ jej Strange. Zwietnie  odparÅ‚a, po czym stanęła przed Saidem Bilalem,uÅ›miechnęła siÄ™ i powiedziaÅ‚a bardzo grzecznie:  DziÄ™kujÄ™ za wszystko.*Buch siedziaÅ‚ w biurze, choć minęła wÅ‚aÅ›nie dwudziesta druga.KarinaposÅ‚aÅ‚a wczeÅ›niej po japoÅ„skie jedzenie.Dwa brudne talerze i kilka parrozrzuconych paÅ‚eczek zaÅ›cieÅ‚aÅ‚o stół wraz z rosnÄ…cym stosem dokumentów.Buch zadzwoniÅ‚ już do domu, potwierdziÅ‚, że jego rodzinÄ™ objÄ™to ochronÄ….Nie można powiedzieć, żeby jego żonie siÄ™ to spodobaÅ‚o.A pakiet antyterrorystyczny  ta dziaÅ‚ka, z którÄ… chciaÅ‚ sobie poradzić znowu zawisÅ‚ w próżni.PoczÄ…tkowo miaÅ‚ nadziejÄ™, że po wiadomoÅ›ciach oatakach Krabbe i Agger wrócÄ…, by stanąć u boku rzÄ…du.Powoli docieraÅ‚o doniego, jak naiwne z perspektywy wÅ‚adzy wydawaÅ‚o siÄ™ jego przeÅ›wiadczenieo jednoÅ›ci narodowej, które żywiÅ‚, gdy jeszcze zasiadaÅ‚ w tylnych Å‚awachposelskich. Oboje mówiÄ…, że popierajÄ… ogólne stanowisko. zaczęła Karina,skoÅ„czywszy drugÄ… z dwóch dÅ‚ugich rozmów telefonicznych.  Do diabÅ‚a z ogólnym stanowiskiem.ZagÅ‚osujÄ… za pakietem? ChcÄ… być informowani o sprawie, panie ministrze. Na miÅ‚ość boskÄ…, mów mi po imieniu. Nie mogÄ™  odrzekÅ‚a bÅ‚agalnie. To niestosowne.I nie powinien siÄ™pan zwracać do Plougha po imieniu.On siÄ™ czuje wówczas niezrÄ™cznie.Buch dokoÅ„czyÅ‚ sushi. Mam zamówić jeszcze?  zapytaÅ‚a. Nie.To byÅ‚oby Å‚akomstwo.Dlaczego wszyscy tutaj sÄ… tacy sztywni?To pytanie wywoÅ‚aÅ‚o w oczach Kariny psotny bÅ‚ysk ubawienia. To sÅ‚użba cywilna.Tak to siÄ™ tu odbywa. Mów do mnie Thomas, kiedy nikt nie sÅ‚yszy. Nie.Przykro mi. To Å›mieszne.Zatem dzisiaj nie wydadzÄ… oÅ›wiadczenia o ugodzie? Nie, dopóki nie dostanÄ… od pana wiadomoÅ›ci, nie wydadzÄ….ZwinÄ…Å‚ serwetkÄ™, bardzo uważnie rzuciÅ‚ jÄ… do kosza w kÄ…cie i ucieszyÅ‚siÄ™, że trafiÅ‚ w sam Å›rodek. Plough miaÅ‚ racjÄ™  powiedziaÅ‚. Tylko czekajÄ… na jakÄ…Å› wymówkÄ™,żeby zacząć swe polityczne gierki.Krabbe zażąda czegoÅ› nowego.Agger też.Albo bÄ™dzie próbowaÅ‚a nas jakoÅ› potÄ™pić.SpróbujÄ™ jeszcze raz.Zobaczymy,czy dam radÄ™ obudzić w nich choć resztki poczucia przyzwoitoÅ›ci.Na to Karina wybuchnęła Å›miechem, co Bucha ucieszyÅ‚o.WydawaÅ‚asiÄ™ za mÅ‚oda, żeby pracować do tak póznych godzin.ZadzwoniÅ‚ do Krabbego. ChciaÅ‚ pan być informowany. Jak wyglÄ…da sytuacja? Bardzo zle? W tej chwili wolaÅ‚bym nie mówić.To ważne, żebyÅ›myzaprezentowali jednolity front.Trel innego telefonu.PodniósÅ‚ wzrok.Karina trzymaÅ‚a swojÄ… komórkÄ™. ChwileczkÄ™. Buch zawiesiÅ‚ poÅ‚Ä…czenie z Krabbem. Policja wie już, do kogo należy witryna z nagraniem  powiedziaÅ‚a.KiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i wróciÅ‚ do Krabbego. Spotkajmy siÄ™ jutro rano.Powiem panu tyle, ile mogÄ™. Dlaczego nie teraz? Bo jestem zajÄ™ty.A spodziewaÅ‚ siÄ™ pan, że jest inaczej? Nie dojdziemy do porozumienia, prawda?Thomas Buch siÄ™ żachnÄ…Å‚. Ależ oczywiÅ›cie, że dojdziemy.Mam nadziejÄ™.Dla dobra wszystkich. Co pan powie na ósmÄ… rano? ChciaÅ‚bym, żeby Agger wzięła udziaÅ‚ wspotkaniu. Ósma  potwierdziÅ‚ Krabbe i siÄ™ rozÅ‚Ä…czyÅ‚.*Szeregowiec po drugiej stronie Søerne, czyli Jezior, przy moÅ›cieDronning Louises.Na parterze tradycyjna knajpka z pizzÄ… i kebabem.Nadnim mieszkania, co najmniej piÄ™tnaÅ›cie.Szli od drzwi do drzwi aż na piÄ™tro. Gdzie ta ksiÄ™garnia?  gderaÅ‚a Lund.Do schodów podeszÅ‚a kobieta.MÅ‚oda, o bliskowschodniej urodzie, wfioletowym hidżabie. DzieÅ„ dobry  powiedziaÅ‚a Lund, wyjmujÄ…c odznakÄ™. SzukamyAishy Oman.Za kobietÄ… pojawiÅ‚ siÄ™ mÅ‚ody mężczyzna z dzieckiem na rÄ™ku.LunddomyÅ›liÅ‚a siÄ™, że to mąż. TrafiliÅ›cie pod niewÅ‚aÅ›ciwy adres  powiedziaÅ‚. My tu mieszkamy. Prowadzi ksiÄ™garniÄ™.Mężczyzna zastanawiaÅ‚ siÄ™ chwilÄ™. Spróbujcie na parterze  odezwaÅ‚ siÄ™ w koÅ„cu. Za pizzeriÄ….Tamchyba ktoÅ› trzyma książki. Kto?  dopytywaÅ‚ Strange. Kodmani.Dzisiaj go nie widziaÅ‚em. A jego żonÄ™?  spytaÅ‚a szybko Lund. UmarÅ‚a kilka lat temu.Lund zerknęła na Strangego. MyÅ›laÅ‚am, że pukaÅ‚eÅ› do tamtych drzwi. PukaÅ‚em.Nikt nie otwieraÅ‚.ZeszÅ‚a na dół, znalazÅ‚a przycisk dzwonka, przycisnęła go raz, odczekaÅ‚akilka sekund, po czym przyÅ‚ożyÅ‚a do niego kciuk i trzymaÅ‚a, sÅ‚uchajÄ…ccienkiego trelu zza drzwi.Nic.CofnÄ™li siÄ™.W Å›rodku paliÅ‚y siÄ™ Å›wiatÅ‚a.SkÄ…dÅ› dobiegaÅ‚a muzyka.Lund zerknęła na Strangego.PodniosÅ‚a ciemnÄ… brew.CzekaÅ‚a.PatrzyÅ‚a, jak on kopniakiem wywala drzwi, wpada z wrzaskiem, zpodniesionÄ… broniÄ…. Przynajmniej w tym wydawaÅ‚ siÄ™ dobry.Zciany jasno oÅ›wietlonego pomieszczenia byÅ‚y zakryte egzotycznymigobelinami w orientalne wzory, zasÅ‚ony z koralików oddzielaÅ‚y przestrzeÅ„jadalni od niewielkiej czystej kuchni.Kroki.Pistolet drgnÄ…Å‚.Wysoki, silnie zbudowany mężczyzna o gÄ™stejczarnej brodzie wyszedÅ‚ zza koralików i zaczÄ…Å‚ na nich krzyczeć, najpierw wobcym jÄ™zyku, a potem po duÅ„sku. Moje dzieci Å›piÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl