[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Faktem jednak było, że tak mniej więcej odśmierci Tymoteusza jej córka jeszcze bardziej zamknęła się w sobie.Stopnie nie pogorszyłysię znacząco, natomiast dużo rzadziej wychodziła z pokoju, prawie nie spotykała się zkoleżankami, tylko przez całe popołudnia i wieczory wgapiała się w komputer, postukując od czasu do czasu w klawiaturę.A w dodatku jej ulubioną odpowiedzią na każde pytanie stałosię  Wszystko jedno.Jajecznica czy sadzone? Wszystko jedno.Kupić ci ten sweter?Wszystko jedno.Jakie liceum wybierasz po gimnazjum? Wszystko jedno.Chcesz byćszczęśliwa? Wszystko jedno.Może to była zwykła reakcja na żałobę po ojcu, zastanawiała sięIlona, choć coraz silniejsze stawało się podejrzenie, że mogą być to również objawywyrzutów sumienia.Wiedziała, że zaraz będzie musiała ruszyć do domu, ale jeszcze przez chwilę chciałaponapawać się spokojem gabinetu lekarskiego - w takiej odległości od domowego terrariummoże uda jej się zebrać myśli.Pokryła pokłutą twarz chłodzącokojącą maseczką z alg.Zaszczypało, po czym skóra się napięła.Po piętnastu minutach znikną zaczerwienienia wokółśladów po wkłuciach.Wszystko jak w ulotce.Tego wieczoru w przychodni przyjmowało jeszcze dwóch lekarzy, na korytarzusłychać było kroki nielicznych pacjentów, a recepcjonistka warowała za kontuarem.Gdzieś zagodzinę wkroczą sprzątaczki, ale wtedy Ilona będzie już w drodze do domu.Pukanie do drzwi.Jeszcze jakiś pacjent czy ekipa sprzątająca? Tak czy siak nie miałazamiaru otwierać.I nagle zaniepokoiła się: czy zanim zaczęła swoje rytuały, na pewnoprzekręciła zamek w drzwiach?Nie przekręciła.W szparze uchylonych drzwi pokazała się wścibska twarz starszejpani w berecie.Beret, a więc nie sprzątaczka.Ilona chyba skądś znała tę kobietę.W takichsytuacjach zawsze obstawiała, że to dawna pacjentka i w dziewięćdziesięciu dziewięciuprocentach przypadków miała rację.- Dobry wieczór.Nie chciałabym przeszkadzać, ale.- zaczęła kobieta, po czymprzyjrzała jej się dokładniej i zamilkła.- Przepraszam, pani też tu czeka na panią doktor?Jakie też? Jakie też?! Ilona spojrzała w lusterko powiększające, które stało na biurku, ijej oczom ukazały się czerwone plamy na policzkach, nabierający fioletu siniak tuż przyspuchniętych ustach, a na tym wszystkim niechlujnie nałożone barwy wojenne w postacibiałych pasów maseczki.Jeśli wyglądała na pacjentkę, to raczej nie dermatologii, lecz ostregodyżuru urazowego.- Pani doktor już dzisiaj nie przyjmuje - powiedziała tak stanowczo, że aż zabolały jąwkłucia przy wargach.- To szkoda.- Starsza pani wycofała się z gabinetu, a Ilona podeszła do drzwi i jaknajciszej przekręciła zamek.Kiedy po półgodzinie ruszyła do domu swoją zwykłą trasą nadWisłą, wyglądała już prawie normalnie.Nawet lepiej niż normalnie - z większymi ustami ibardziej wysklepionymi kośćmi policzkowymi jej twarz zyskała trochę wyrazu, a straciła nieco lat.Opuchlizna trzymała się tylko przy górnej wardze, zaczerwienienia zbladły, asiniaczka nikt po ciemku nie zauważy - nie chciała smarować fluidem po świeżychwkłuciach.Szlak spacerowy nad Wisłą, mimo wiatru, przyciągnął tego wieczoru parę osób.Przewiesiła torebkę przez ramię i ruszyła w drogę.W pewnym momencie usłyszała za sobąlekkie kroki.Diabli nadali.Przyspieszyła.Kroki też.I wytrzymywały tempo.Uznała, że czasspojrzeć niebezpieczeństwu w oczy.Odwróciła się.Mimo ciemności widziała, że paręmetrów za nią idzie energicznym marszobiegiem nieduża, szczupła postać w sportowychbutach.Sądząc z postury i ruchów, na szczęście kobieta.Ilona ujrzała w trupim świetle latarnitwarz i beret pacjentki, która pół godziny temu nagabywała ją w gabinecie.- Dzień dobry, pani doktor - wysapała starsza pani.- Chciałam o coś spytać.- Nie udzielam porad poza godzinami pracy.- Nie przerywała marszu.Ludzie bywająnaprawdę bezczelni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl