[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Staram się jak najmniej pokazywać twarz.- Przezywają cię szofer"?- No tak.Poprosiłam, żeby zaczekał na mnie u kierownika, bojestem zmęczona, mam obolałe stopy i przydałoby się, żebymnie odwiózł do domu.Ale tak naprawdę nie chciałam,żeby szedł sam.Wyszliśmy z budynku tylnym wyjściem.Zastanawiałam się, czy nie poprosić o klucz.313Rozdział 19Wiedzma - powiedziałam raz do Tequili, kiedyoglądałyśmy wiadomości na starym śnieżącym telewizorzew schronisku.Pewien znany polityk kilka dni wcześniejogłosił, że rezygnuje z życia publicznego, żeby spędzaćwięcej czasu z rodziną.Tequila skrzywiła się, uniosła brwii, machnąwszy ręką, powiedziała: Ten facet coś knuje.Jeszcze wspomnisz moje słowa.Pewnie ma laskę na boku.Albo chodzi o pieniądze".No i się okazało, że i jedno, idrugie.Defraudował państwową kasę, żeby mócutrzymywać kochankę, byłą tancerkę egzotyczną, w ichmiłosnym gniazdku na Staten Island.- Normalnie wiedzma- powtórzyłam.- Posłuchaj, moja droga.My wiemy to i owo.- Kto: my?- Czarne kobiety.- Czekaj.To my tu mamy udawać, że wszyscyjesteśmy tacy sami, a teraz się okazuje, że tylko wy macieintuicję?- Wy za to macie pieniądze, władzę i proste włosy.Nie do mnie te teksty o równości, biała siostrzyczko.- Kiedy tak do mnie mówisz, mam wrażenie, że sięze mnie nabijasz.- I słusznie.- Tequila to jedyna osoba na świecie, zktórą mogę tak otwarcie rozmawiać o kwestiach rasowych.Niewykluczone, że jesteśmy jedynymi osobami w NowymJorku rozmawiającymi o tym szczerze.314Przypomniałam sobie twierdzenie Tequili, że intuicjajest uwarunkowana kolorem skóry, kiedy następnym razempojawiłam się na zajęciach kursu dla rodziców.Charissespojrzała na mnie i wywróciła oczy, jakby miała zemdleć.- No i? - zapytała.- Blizniaki - odparłam.W sali zapanowała potworna wrzawa.Starsza pani znaprzeciwka była właśnie w trakcie przygotowywaniazapiekanki ze słodkich ziemniaków, ale i tak przyszłazobaczyć, co się stało.- Myślałam, że ktoś wygrał na loterii - rzekła swymcichym głosikiem.Jedno trzeba tym kobietom oddać: choć całkiemmożliwe, że ich synowie i córki wylecą ze szkół albowylądują w więzieniu, ewentualnie, jeśli im się powiedzie,wyprowadzą się z tej dzielnicy, to urodzenie dwojga dziecinaraz uważają za szczęście równe co najmniej trafieniuszóstki w totolotka.Właśnie wtedy powiedziałam o tym Meghan.Wyszłam z gabinetu po obejrzeniu tych księżycowychkrajobrazów na ekranie ultrasonografu: serduszko, rączka,oko, stópka, serduszko, rączka, oko, stópka.Pomieszczeniewypełniały głuche odgłosy bicia dwóch serc, nie do końcaze sobą zsynchronizowane, więc brzmiało to jak nagranie zpogłosem.Ciocia Maureen wsiadła w pociąg i przyjechałami towarzyszyć.Obie musiałyśmy wyglądać jak postaci zniemej burleski: wyszczerzone zęby i uśmiech od ucha doucha, potem drżąca górna warga i wreszcie płacz.Tyle żemy robiłyśmy to w pełnej synchronizacji.- Uhm, jest dwoje - powiedziała lekarka.- Chodz, idziemy na lody - zarządziła ciocia.- Z dużąilością polewy karmelowej.315Tego popołudnia usiadłam i napisałam: KochanaMeghan, właśnie się dowiedziałam, że spodziewam sięblizniąt.To dla mnie szok i domyślam się, że dla ciebietakże.Proszę, wracaj.U Leo wszystko w porządku,przesyła pozdrowienia.XOXO.Bridget".Dwadzieścia minut pózniej usłyszałam rzężeniewysłużonego faksu.Tequila przyniosła mi pięć kartek,wszystkie zapełnione listami z nazwiskami neonatologów ipediatrów, nazwami ośrodków prowadzących zajęcia jogidla kobiet w ciąży, adresami miejsc, w których najlepiejkupić wózek, najlepszy oczywiście.- Jeden zero dla Leo Gratera - powiedziałam na głos.- Uważaj, zaczynasz mówić do siebie! - zawołałaTequila znad swego biurka.Na ostatniej stronie widniał tekst: Jezu, jak sięcieszę.XOXO.M".Przesłałam Meghan zdjęcie z USG, chociaż poprzejściu przez faks i tak już niewyrazna odbitka musiaławyglądać jak śnieżyca o północy.Wysłałam też listę imioni dostałam odpowiedz, na której połowa z nich byłapoprzekreślana grubymi kreskami; przede wszystkim nieprzeszły testu w zestawieniu z nazwiskiem Fitzmaurice -Lefkowitz.Innym razem posłałam jej kilka zdań na tematzajęć jogi, wyglądających, przynajmniej na pierwszy rzutoka, dość absurdalnie: grupa kobiet usiłująca zlokalizowaćswój środek ciężkości, mimo że z tygodnia na tydzień ulegaon przemieszczeniu w zupełnie nieprzewidywalny sposób
[ Pobierz całość w formacie PDF ]