[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Felter.Oczywiście powołanieprzez Kennedy'ego na wiceprezydenta Lyndona BainesaJohnsona nie liczyło się jako błąd, ponieważ w wyborachprezydenckich Johnson zapewnił demokratom głosy Teksasu ikilku innych stanów południowych.Po zamordowaniu prezydenta Kennedy'ego obaj bylimocno zdziwieni, gdy Felter nie znalazł się wśród osób, którezostały odwołane ze stanowiska.Wyglądało na to, że Johnsongo polubił, chociaż często zwracał się do niego grubiańsko.Jednak współpraca Johnsona z Felterem trwała i nic niewskazywało na to, że wkrótce się zakończy.Stało się jasne, żenowy prezydent traktuje pułkownika tak jak poprzedni: zdużym szacunkiem.A to już nie podobało się Bobby'emu.Cogorsza, Johnson ufał Felterowi jak nikomu innemu.Nikt nigdynie wiedział, co akurat robi Felter i gdzie się pojawi.Jednobyło pewne: zawsze realizował zadania zlecone mu przezprezydenta.Jedna z teorii głosiła, że Johnson, który wiedział, jakbardzo prokurator generalny i dyrektor USIA są nieprzychylniFelterowi, trzymał go przy sobie po to, żeby ani na chwilę niezapominali, kto jest prezydentem.Dyrektor Agencji Informacyjnej pomyślał, że nadzieja nato, iż prezydent poniży Feltera dlatego, że zaczyna być nimzmęczony, może być trochę przedwczesna.Istniała jednak takamożliwość i to cieszyło dyrektora.- Teraz chcę porozmawiać z Wheelerem - powiedziałprezydent, wyczerpawszy temat opinii publicznej.Wskazałpalcem na szefa Kolegium Szefów Połączonych Sztabów.-I z tobą, Earl.- Wskazał na dyrektora Agencji Informacyjnej.-1 jeszcze z tobą i z tobą.- Po kolei wskazał jeszcze nazastępcę dyrektora CIA, sekretarza stanu oraz pułkownika Sanforda T.Feltera.- Reszta może już iść.Prezydent Stanów Zjednoczonych chciał się dowiedzieć, cosię dzieje w Stanleyville i kto coś robi w tej sprawie.- Najlepsza informacja, jaką stamtąd mamy, panieprezydencie - odezwał się zastępca dyrektora CIA - brzmi tak,że naszym ludziom, którzy tam przebywają, nie grozibezpośrednie fizyczne niebezpieczeństwo.- Co z misją ratunkową? - Prezydent przerwał mu zezniecierpliwieniem.- Była niewykonalna, panie prezydencie - wyjaśnił Felter.- Panie prezydencie.- Do rozmowy włączył się dyrektorAgencji Informacyjnej.- Słyszę o tym po raz pierwszy.O jakąmisję ratunkową chodzi?- Felter, powiedz mu.- Rozważaliśmy niedawno możliwości ewakuacjipersonelu naszego konsulatu za pomocą helikopterów, poprzezskorzystanie z tych, które już znajdują się w Kongu.- Mówisz o użyciu amerykańskich wojsk? - dyrektorAgencji Informacyjnej przerwał mu w pół słowa.- Zamknij się, Earl, i słuchaj - warknął prezydent.-Kiedyskończymy, a będziesz miał jakieś pytania, będziesz mógł jezadać.- Popatrzył na Feltera.- Dlaczego akcja byłaniemożliwa?- Po pierwsze, nie byliśmy w stanie zgromadzić takichsił, jakie zagwarantowałyby powodzenie.Po drugie, nawetgdyby dopisało nam szczęście i zdołalibyśmy wydostać zmiasta personel konsulatu, prawie na pewno nie dotarlibyśmydo wszystkich; część mimo wszystko zostałaby w Stanleyville.I po trzecie, otrzymaliśmy sygnały, że za naszą akcję Olenganajprawdopodobniej zemściłby się na wszystkichEuropejczykach, nie tylko na Amerykanach.- Skąd są te sygnały?Felter najwyrazniej chciał uniknąć odpowiedzi na topytanie.- Chcesz powiedzieć, że ten człowiek wciąż z nimi jest? Inadal masz z nim kontakt?- Tak.- Czy mogę zapytać, kto to taki? - chciał wiedziećzastępca dyrektora CIA.- Kapitan Zielonych Beretów - odparł prezydent.- Bardzodzielny człowiek.- Jak zrozumiem - wtrącił się dyrektor AgencjiInformacyjnej - niezależnie od tego, jakie rozwiązania byłyrozważane, nie brano pod uwagę wykorzystania wojskamerykańskich.- Inaczej mówiąc, w najbliższych godzinach nic się niewydarzy? - powiedział prezydent, ignorując go.- CIA ma zamiar podjąć pewne działania, żeby pomóc tymludziom.Ja także mam plan, na którego realizację chciałbymotrzymać pańską zgodę.Szef Agencji Informacyjnej nie zamierzał odpuścić.- Jak rozumiem, kwestia wykorzystania wojskamerykańskich została już mniej lub bardziej postanowiona.Oile jednak.- To wszystko, Earl - przerwał mu prezydent.- Możesz jużiść.W niezręcznej ciszy, jaka zapadła, dyrektor AgencjiInformacyjnej Stanów Zjednoczonych zebrał swoje papiery,zamknął neseser i opuścił pokój
[ Pobierz całość w formacie PDF ]