[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedno, wbrew rozsÄ…dkowi, czuÅ‚em bez żadnych wyjaÅ›nieÅ„i dowodów - że statek Hase'a i nieznajoma dziewczyna Bicze Seniwell muszÄ… mieć jakiÅ›zwiÄ…zek ze sobÄ….Gdybym byÅ‚ spokojny, uznaÅ‚bym podobnÄ… myÅ›l za jakiÅ› dziki przesÄ…d, aleteraz rzecz siÄ™ miaÅ‚a inaczej - przywidzenia byÅ‚y tak przekonywajÄ…ce, jak w chwili nieszczÄ™-Å›cia albo lÄ™ku.Noc przeszÅ‚a kiepsko.Sny miaÅ‚em ciężkie i zawiÅ‚e.MÄ™czyÅ‚o mnie pragnienie.BudziÅ‚emsiÄ™, piÅ‚em wodÄ™ i znów zasypiaÅ‚em, przeÅ›ladowany natÅ‚okiem myÅ›li tak nużących jak niepra-widÅ‚owe rozwiÄ…zanie, w którym gdzieÅ› tkwi bÅ‚Ä…d.ByÅ‚y to wzajemne obrachunki uczuć powstrzÄ…sie, który zmÄ…ciÅ‚ ich naturalny nurt.O godzinie dziewiÄ…tej rano byÅ‚em już na nogach i jechaÅ‚em do Filatre'a wynajÄ™tymsamochodem.Z nim jednym mogÅ‚em mówić o sprawach tej nocy i zależaÅ‚o mi jak na rzeczywielkiej wagi, by siÄ™ dowiedzieć, co on sÄ…dzi o takim obrocie  pÄ™kniÄ™cia na szybie.ROZDZIAA VIChoć godzina byÅ‚a wczesna, Filatre niedÅ‚ugo kazaÅ‚ mi czekać na siebie.Po trzech minu-tach zjawiÅ‚ siÄ™ w swoim gabinecie, już ubrany do wyjÅ›cia, i uprzedziÅ‚, że koÅ‚o dziesiÄ…tej musibyć w szpitalu.Od razu zwróciÅ‚ uwagÄ™ na mój wyglÄ…d i spytaÅ‚:- Zdaje mi siÄ™, że coÅ› siÄ™ panu przydarzyÅ‚o?- PomiÄ™dzy biurem Syndykatu WÄ™glowego a zakrÄ™tem nabrzeża stoi wspaniaÅ‚y żaglo- wiec.ZobaczyÅ‚em go w nocy po rozstaniu siÄ™ z panem.Statek ten nazywa siÄ™ -  BiegnÄ…ca pofalach.- Co? - spytaÅ‚ Filatre, zdumiony bardziej, niż siÄ™ tego spodziewaÅ‚em.- Czy to żart?Ależ.za pozwoleniem.Nic, nic, sÅ‚ucham pana.- Stoi tam jeszcze i teraz.SpojrzeliÅ›my na siebie i przez pewien czas siedzieliÅ›my w milczeniu.Filatre spuÅ›ciÅ‚oczy, powoli uniósÅ‚ brwi; przez jego wyrazistÄ… twarz przebiegÅ‚ nerwowy skurcz.ZnowupopatrzyÅ‚ na mnie.- Tak, to szokujÄ…ce - zauważyÅ‚.- Ale nie koniec na tym, prawda?UprzedzajÄ…c podejrzenie, którego jeszcze nie wypowiedziaÅ‚, mianowicie, że mogÅ‚emwidzieć  BiegnÄ…cÄ… po falach przedtem, zanim poszedÅ‚em do Stersa, zaprzeczyÅ‚em temu,nastÄ™pnie powtórzyÅ‚em rozmowÄ™ z Hase'em.- Zgodzi siÄ™ pan - dodaÅ‚em pod koniec mego opowiadania - że mogÅ‚em mieć tylko tojedno pragnienie.%7Å‚adna inna możliwość tu nie pasuje.Widocznie powinienem jechać, jeÅ›linie chcÄ™ zostać do koÅ„ca życia z bezradnym i gÅ‚upim żalem w sercu.- Tak - powiedziaÅ‚ Filatre siÄ™gajÄ…c cygarem w powietrzu do jakiejÅ› urojonej popielni-czki.- Na pewno tak.Ale sytuacja, z którejkolwiek strony na niÄ… spojrzeć - jest delikatna.Niemniej czÄ™sto decydujÄ… pieniÄ…dze.Zdaje siÄ™, że bÄ™dÄ™ mógÅ‚ panu pomóc.KiedyÅ› leczyÅ‚emżonÄ™ Browna, gdy, zdaniem lekarzy, żadne leczenie nie miaÅ‚o już sensu.Na zÅ‚ość im czyprzez uprzejmość dla mnie, wygrzebaÅ‚a siÄ™.Jak sÅ‚yszÄ™, Hase powoÅ‚uje siÄ™ na Browna, sambÄ™dÄ…c panu przeciwny a to nieomylna oznaka, że Brown powoÅ‚a siÄ™ na Hase'a.Dlatego proszÄ™oddać Brownowi list, który zaraz napiszÄ™.KoÅ„czÄ…c te sÅ‚owa Filatre szybko siadÅ‚ przy biurku i ujÄ…Å‚ za pióro.- Nie bardzo wiem, co napisać - rzekÅ‚ odwracajÄ…c siÄ™ ku mnie skroniÄ… i kÄ…tem oka.PotarÅ‚ czoÅ‚o i zaczÄ…Å‚ pisać, odczytujÄ…c na gÅ‚os każde zdanie.- Niech pan wezmie pod uwagÄ™, - rzekÅ‚ przerywajÄ…c pisanie - że Brown to czÅ‚owiekinteresu, pieniÄ…dza, inny niż my obaj, i że wszystko, co jego zdaniem, trÄ…ci fantazjÄ…, nie budziw nim zaufania.Teraz dalej:  KiedyÅ›, w dniu szczęśliwym dla pana i dla mnie, powiedziaÅ‚pan, że speÅ‚ni każdÄ… mojÄ… proÅ›bÄ™.MiaÅ‚em szczerÄ… nadziejÄ™, że taka chwila nie nastÄ…pi; uważa-Å‚em zawsze, że przysparzanie panu kÅ‚opotów byÅ‚oby niewybaczalnym egoizmem z mojejstrony.Jednakże traf zdarzyÅ‚, że mój pacjent i kuzyn. Ta dyplomatyczna nieÅ›cisÅ‚ość lub,mówiÄ…c krótko, nieszkodliwe kÅ‚amstwo chyba nie ma znaczenia? - zapytaÅ‚ Filatre, po czympisaÅ‚ dalej czytajÄ…c: - .kuzyn, Tomasz Harvey, oddawca tego listu, musi spÄ™dzić jakiÅ› czasna zwykÅ‚ym żaglowcu.Ma to bezwzglÄ™dnie zalecone po chorobie.Bliższe szczegóły podaosobiÅ›cie.DomyÅ›lam siÄ™, że chÄ™tnie odbyÅ‚by jeden lub dwa rejsy w kajucie. Jak dziwniewymawiać te sÅ‚owa - przerwaÅ‚ Filatre.- A ja nawet je piszÄ™: .w kajucie statku «BiegnÄ…ca pofalach», który jest pana wÅ‚asnoÅ›ciÄ….BÄ™dÄ™ gÅ‚Ä™boko wdziÄ™czny, jeÅ›li pan pójdzie na rÄ™kÄ™ Harve-yowi.Mam nadziejÄ™, że zdrowie paÅ„skiej wielce sympatycznej małżonki nadal nie budziobaw.ProszÄ™.-.i tak dalej - zakoÅ„czyÅ‚ Filatre pokrywajÄ…c kopertÄ™ zamaszystym pismem.WrÄ™czyÅ‚ mi list i siadÅ‚ obok mnie.Gdy pisaÅ‚, zaczęła mnie drÄ™czyć obawa, że statek Hase'a odpÅ‚ynÄ…Å‚.- ProszÄ™ mi wybaczyć, Filatre - powiedziaÅ‚em wyjaÅ›niwszy, o co chodzi.- Bardzo siÄ™niecierpliwiÄ™!WstaÅ‚em.Doktor wstaÅ‚ również, patrzÄ…c na mnie badawczo w gÅ‚Ä™bokim zamyÅ›leniu.DotknÄ…wszy mego ramienia, zrobiÅ‚ rÄ™kÄ… ruch na poÅ‚y zatrzymujÄ…cy; cofnÄ…Å‚ powoli rÄ™kÄ™, za-czÄ…Å‚ spacerować po pokoju, stanÄ…Å‚ przy biurku, spuÅ›ciÅ‚ oczy i z pewnym roztargnieniem potarÅ‚dÅ‚onie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl