[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Dopiero co wróciłam do domu, a już chcesz się mnie pozbyć?W chwili gdy wypowiedziałam te słowa, momentalnie ich pożałowałam – na twarzy matkiodmalowały się szok i przerażenie.Nie przeprosiłam jej jednak, wyprostowałam się dumnie i wyszłam z domu.A moim śladem karnie ruszył Kevin.* * *Na lekcji matematyki agent usiadł ze mną w ławce, zasłaniając mi Jamesa.Zmiana wpostawie Kevina zaskoczyła mnie do tego stopnia, że odechciało mi się z nim rozmawiać.Zachowywał się teraz jak zwykły przedstawiciel Programu.Zastanawiałam się, czy ostrzeżono też Jamesa.Biorąc pod uwagę gwałtowną reakcję mojego agenta, było to całkiem możliwe.Wiedziałam jednak, że nawet gdyby zakazano Jamesowizbliżać się do mnie na odległość mniejszą niż piętnaście metrów, tylko dodatkowo by go to zachęciło, by szukać ze mną bliskiego kontaktu.Wcześniej wydawało mi się czasem, że to palant albo jakiś aspołeczny typ, ale po tym, co się wydarzyło wczoraj, mój stosunek do niego całkiem się zmienił.Nagle też moje serce przepełniła dziwna lekkość.Tak jakby James przypomniał mi, co znaczy dobra zabawa.Po lekcji Kevin nie odstępował mnie na krok.Niósł moje książki, jakbym byłaniepełnosprawna.W pewnej chwili, gdy szliśmy korytarzem, poczułam, że w mojej kieszeni wibruje komórka.Nie bardzo wiedziałam, kto mógłby do mnie wysłać SMS-a.Poza matką, z którą nie miałam ochoty rozmawiać.I nagle nieopodal dostrzegłam Jamesa.Stał oparty o szafki na książki, z komórką w dłoni, i jakby na coś czekał.– Muszę skorzystać z toalety – odezwałam się nagle do Kevina, który chyba nie był na to przygotowany.– Ale…– Czyżby Program określał też, ile razy mogę oddać mocz? – sarknęłam.– Nie – przyznał agent.– W tej kwestii nadal masz pełną wolność.Zaczekam na ciebie.Przystanął przy mojej szafce, a ja skierowałam się do damskiej toalety.Gdy zamknęłam się w kabinie, wyciągnęłam szybko komórkę.chyba masz adoratora.do twarzy mu w bieli.Nie znałam tego numeru, jednak byłam pewna, że to James.Oparłam się o ściankę kabiny i wystukałam odpowiedź:wygląda na to, że przynosisz pecha.nie wolno mi z tobą rozmawiać.nigdy więcej.Ze zdenerwowania przygryzłam wargę – nie wiedziałam, jak zareaguje.Może napisze, żemają rację i nie powinniśmy się spotykać.Już po chwili przyszła odpowiedź.cóż, mało prawdopodobne, żeby tak się stało.masz ochotę na wagary?Roześmiałam się pochylona nad komórką.Nie do wiary, jak łatwo odrzucił ten pomysł.jak się wymkniemy?odwrócę uwagę twojego kochasia.spotkamy się za dziesięć minut przy moim samochodzie, co ty na to?Nagle ogarnął mnie lęk, że przez niego zostanę oznakowana.Jednak równocześnie nieumiałam się Jamesowi oprzeć.Naprawdę całą sobą pragnęłam teraz uciec razem z nim z lekcji.Wspomniałam matkę… Jak śmiała donieść na mnie agentowi? Byłam na nią tak wściekła, że niemal pragnęłam, by mnie złapano, byle zrobić jej na złość.Już po chwili odepchnęłam od siebie tę myśl.Przecież tak naprawdę wcale nie chciałam wrócić do ośrodka Programu.Nie czułam się na siłach, by znowu przechodzić to piekło.Zwłaszcza że teraz nie byłoby przy mnie Realma.Zamknęłam oczy, wsłuchując się w oszalały łomot serca.Marzyłam o tym, by urwać się z Jamesem i dokądś z nim pojechać.Od mojej poprzedniej rzekomej sesji terapeutycznej minęło jednak zbyt mało czasu.Posłużenie się następnym zwolnieniem mogłoby wzbudzić podejrzenia.nie mogę teraz – odpisałam.– może innym razem?Upłynęła długa chwila, nim dostałam odpowiedź.Kiedy na nią czekałam, przepełniał mnie niepokój, że James się wkurzy albo że rozpoczął już realizację jakiegoś skomplikowanego planu, by nas wydostać.W końcu na ekranie pojawiła się nowa wiadomość.dobra, innym razem.* * *– Twój agent wygląda dzisiaj jakby połknął kij – zauważyła Lacey.Sięgnęła do torby z drugim śniadaniem, jednak zamiast zwyczajowych babeczek wyciągnęła z niej lśniące czerwone jabłko.Widząc moje zdziwienie, wyjaśniła: – Muszę dbać o linię.– Wyglądasz świetnie – zapewniłam, ale wykonała niecierpliwy gest.– Nie próbuj zmieniać tematu – powiedziała.– Na czym cię przyłapali? Kevin łazi dziś za tobą krok w krok.– To może mieć jakiś związek z tym, że widziałam się wczoraj z Jamesem Murphym –odparłam z westchnieniem.– Kiedy podrzucił mnie do domu, nie miał na sobie koszulki, za to cały umazany był w błocie.Jednak do niczego między nami nie doszło.– Jasne.Uśmiechnęłam się, ale po chwili przypomniałam sobie, skąd o całej sprawie dowiedział się Kevin, i uśmiech zgasł mi na ustach.– Zdradziła mnie matka – powiedziałam cicho.– Doniosła na mnie agentowi.– O kurczę, ostro – stwierdziła Lacey.Na chwilę zapadło milczenie.Apatycznie dziobałam widelcem jedzenie na talerzu, a Lacey polerowała jabłuszko.W końcu nasze spojrzenia się skrzyżowały.– Przykro mi – rzekła Lacey.– Nie wiem, jak bym zareagowała, gdyby moi rodzice zrobili takie świństwo.Naprawdę mi przykro
[ Pobierz całość w formacie PDF ]