[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciocia Biddy, ulegając prośbom Queenie, opowiadała tę historię wiele już razy, a dziewczynkazawsze słuchała jej z jednakowym zainteresowaniem i rozbawieniem.Kiedy wreszcie śmiech cichł,ciocia Biddy zwykle potrząsała głową i dodawała zmęczonym, cichym głosem:- Tak, dziecino, tak.To był smutny rok, kiedy straciliśmy naszego króla.1952.Tego się niezapomina, dziecino.Postać króla Jerzego VI nie była Queenie zupełnie obca, ponieważ pewnego wieczora, gdy razemcięły gazety w długie prostokąty i nawlekały je na włóczkę do cerowania, żeby można je byłopowiesić w ubikacji, znalazły pewien artykuł, który ciocia Biddy wycięła i starannie wkleiła doalbumu.Był to wyjątek z amerykańskiego czasopisma  The Washington Post", przedrukowany przez Blackburn Telegraph".Jeżeli odwaga jest miarę wielkości ducha, to Brytyjczycy pod panowaniem króla Jerzego VI okazalisię narodem wybitnym, gdyż przetrwali terror i okrucieństwa podboju, jakich nie doświadczyło żadnewcześniejsze pokolenie.47 Josephine CoxJeżeli silna wola świadczy o człowieku, to zmarły król oraz cały jego lud w ciężkich czasach wojny ilatach powojennych wykazali się rzeczywiście niepowszednia.A jeśli chcemy mierzyć wielkość narodu dojrzałością polityczną, wówczas Brytania króla Jerzego VIzdała ten egzamin także.Należy przyznać, że więcej świetności zawarło piętnaście lat rządów królaJerzego VI niż sześćdziesiąt trzy lata panowania królowej Wiktorii!Queenie nie do końca rozumiała wymowę tego artykułu, lecz jeśli przywodził ciocię Biddy do łezdumy, musiał mieć jakąś szczególną wartość.Ostatni stosik czystej bielizny leżący w kuchni pełen był delikatnych, a jednocześnie przeładowanychozdobami drobiazgów.Były tam maleńkie koronkowe serwetki, cenne szydełkowe narzuty, pokrowcena zagłówki, jasnożółte, dziergane na drutach skarpetki na noc i delikatne lizeski.Tego stosiku również nie można było pomylić z żadnym innym.Queenie wiedziała, że należał dodwóch starych panien: Tilly i Fancy Carruthers.Idąc do nich zawsze zakładała się sama ze sobą, żezastanie je obie siedzące sztywno w wielkim łóżku z miedzianymi gałkami, wypełniającymzdawałoby się po brzegi malutki salonik.Obie będą mieć na głowach marszczone zielone czepeczki,obie będą się miło uśmiechać i przytakiwać jedna drugiej.I zawsze tak właśnie było!Queenie wyciągnęła stary wózek ze skrytki pod schodami i przyprowadziła go do kuchni, gdzie ciociaBiddy kończyła wkładać świeżo wypraną bieliznę do wielkiej blaszanej miednicy.- Pójdę to powiesić, dziecino.Możesz przez ten czas zapakować wózek.Tylko pamiętaj, ostrożnie!%7łeby się nie pogniotło.Queenie z całego serca pragnęła, by ona i ciocia Biddy mogły być bogate.Nikt prócz nich naParkinson Street nie48 Grzechy ojcaprał ani nie prasował bielizny obcych ludzi i dziewczynce wydawało się nie w porządku, że ciociamusiała to robić.- Pewnie by nie musiała, gdyby nie ten przeklęty George Kenney - wyrzekała zaciekle, wrzucającczyste pranie do wózka, na tyle ostrożnie, na ile pozwalała jej złość.Wkrótce Biddy cicho zamknęła za sobą drzwi wejściowe.Nie chciała obudzić George'a Kenneya.Zzaładowanym wysoko wózkiem oraz Queenie uczepioną jego boku ruszyła wzdłuż Parkinson Street.Dziewczynka przebierała szybko małymi nóżkami, by dotrzymać tempa jej zdecydowanym krokom.- Dokąd pojedziemy najpierw?- Cóż.właściwie najrozsądniej byłoby zacząć tam, gdzie najbliżej, ale pranie Dużego JackaRawtenstalla leży na samym wierzchu.pójdziemy teraz do niego.Jatka Dużego Jacka znajdowała się pomiędzy  Nawigacją" a domem wdowy Hargreaves, na samymkońcu Parkinson Street.- Mieszkają blisko siebie, więc szybko się uwiniemy -stwierdziła Biddy nieco zasapana.Kiedy dotarły do sklepu i Duży Jack je zobaczył, wytarł o fartuch uwalane krwią ręce i pośpieszył naspotkanie, mimo że właśnie obsługiwał klienta.Duży Jack był rzeczywiście ogromnym mężczyzną, promieniował spokojem i ciepłem.Czarne włosyi krzaczaste wąsy sięgające ogromnych uszu tworzyły ostry kontrast z żywymi ruebieskimi oczyma,które rozjaśniały się na widok Biddy.- Czekajcie! Zaraz wam pomogę! - Bez jednego zbędnego słowa podnosił stosik bielizny z wózka ispokojnym, ciężkim krokiem wracał do środka.Biddy szła za nim, a Queenie zostawała przy wózku.Przewiercała szarymi oczyma okno wystawowei obserwowała z zachwytem białe zęby Dużego Jacka, lśniące w wyjątkowo szerokim uśmiechu, kiedywkładał w dłoń cioci pięć szylingów i tłuściutką wieprzową nóżkę.Biddy wychodziła41 Josephine Coxze sklepu z twarzą o jeden odcień bardziej różową, a jej pośpiech wydawał się dziewczynce cokolwiekprzesadny.Wizyta u wścibskiej Parker Hindle zawsze była dla Queenie znienawidzonym przejściem i ciężkimorzechem do zgryzienia.Gdy zbliżały się do jej domu, czuła narastające ściskanie w żołądku.Wreszcie ciocia Biddy zastukała i drzwi, energicznie pchnięte, stanęły otworem.- Ach, to pani! - dobiegła ich jak zawsze taka sama odpowiedz na grzeczne powitanie.- Czekałam napanią.Muszę powiedzieć, że to niepodobne do pani tak się spózniać!Wścibska Parker Hindle niezadowolona podreptała żwawo od frontowych drzwi i śpiesznie zeszła pokilku stopniach, mijając dwie przybyłe.W szalonym pośpiechu, gnana żądzą, by nade wszystkozajrzeć do wózka i obejrzeć cudze pranie, o mało nie zderzyła się z Queenie.- Och! - wykrzyknęła, obrzucając dziewczynkę krytycznym spojrzeniem, odzwierciedlającym ogólnieprzyjętą opinię, że nie znosi dzieci - wszystkich, niezależnię od wzrostu, wieku czy płci.Wiele lattemu podjęła decyzję, by nigdy nie cementować swego małżeństwa obecnością  uprzykrzonychdzieciaków''.Ostatnio Queenie przyszło do głowy, że być może właśnie z tej.przyczyny wniewytłumaczalny sposób znikniął kiedyś jej mąż.Prawdopodobnie on chciał mieć  uprzykrzonedzieciaki".Ciocia Biddy podzielała tę opinię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl