[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pracuję w Imperium".Claire nie wiedziała, w jakim imperium.Otworzyła usta,żeby zapytać, czy to posada państwowa.Isobel widząc jej zaintrygowaną minę,, wyjaśniła niecierpliwie:- W kinie Imperium".Pamiętasz je? Jestem bileterką.Płacą mi trzydzieści szylingów tygodniowo.Wreszcie poskutkowało.Claire wybałuszyła oczy.- Chyba mogłaś załatwić sobie coś lepszego!- Nie, Claire, nie mogłam.Jasne, że ty nie masz pojęcia, jakie tłumy kobiet ubiegają się o każdą posadę.Zgłaszałamsfę w pięćdziesięciu trzech miejscach i udało mi się dopiero w Imperium", tylko dlatego że ten człowiek poczuł domnie sympatię.Nie miałam żadnego doświadczenia.- Co to znaczy, poczuł sympatię?Przypominając sobie pana Rose'a, tę uczciwość wcieloną, jego omawiane przez bileterki przywiązanie do domu irodziny, przypominając sobie dużą fotografię jego żony na biurku, Isobel rzuciła siostrze spojrzenie pełnepolitowania.-Daj spokój z podejrzeniami.To przyzwoity człowiek.Dowiedział się, że ja podziwiam Imperium".Bo i kto niepodziwia.Tak czy owak, moja posada ci się nie podoba, ale gdybyś poszła po rozum do głowy, zrozumiałabyś, wjakiej jestem sytuacji.Nie mam żadnego przeszkolenia.- Możesz malować - pisnęła Claire.Isobel roześmiała się pogardliwie.Ten śmiech zdradził nabożną cześć, z jaką odnosiła się do malarstwa, ale przecieżmusiała je przeciwstawić potrzebom swoim i Viv.Czy Claire się spodziewa, że ona by malowała na chodniku?-Praca bileterki nie jest taka zła.Dostałam tę posadę, chociaż było jeszcze szesnaście dziewczyn, i to, co zarabiamjest bardzo ważne dla Viv, możesz mi wierzyć.Claire wyciągnęła rękę, zaczęła przestawiać solniczki i pieprzniczki.Były srebrne, należały do rodziny Locktonówod stu iluś lat.Stały na srebrnych nóżkach.Claire ustawiła dwa kom-plety w dwóch prostych rzędach jak stojące przed sobą pułki żołnierzy.Marszczyła brwi w skupieniu wyrównując terzędy.Jak dobrze, Claire, ja ciebie znam, pomyślała Isobel ze ściśniętym sercem.Kochała tę siostrę i potępiała ją.Claire zawsze ustawiała rzeczy na stole, gdy była zakłopotana.Dawno w Kniei" Julie wołała: Claire znowuprzesuwa ocet!"Po wyrównaniu tych srebrnych rzędów Claire patrzyła na swoje dzieło.W końcu zapytała:- Czy Viv już napisała do Carlosa?Do diabła, pomyślała Isobel, powinnam była przewidzieć, że ona o to zapyta.- Jasne, że nie.- Nie pojmuję, jak możesz tak mówić.Ostatecznie to dotyczy Kita.Isobel się rozgniewała.-Dobrze wiesz, co ona czuje.Odeszła od Carlosa.Nie chce nawet rozmawiać o nim; pozwala, żeby widywał Kita, bomusi.- Ale to było, zanim.-.straciłyśmy nasze pieniądze - dokończyła Isobel szyderczo.- Właśnie.Więc teraz ona zbankrutowana ma wrócićdo niego? Ty nic nie rozumiesz!Z kolei Claire się najeżyła.Obrażona, nie rozgniewana.Zawsze chlubiła się swoim przywiązaniem do sióstr, tym, żezna ich kłopoty i przejmuje się wszystkim, cokolwiek je spotyka.To prawda, że one zostały bez grosza, a ona jestbogatsza niż była, ale próbowała dawać Julie do zrozumienia, by sprzedały lokaty amerykańskie, a Julie tylko stroiłasobie żarty.Czy Julie kiedykolwiek jest poważna? - myślała Claire, nic nie wiedząc o pełnym zawziętości rozłamie,następnie pojednaniu w Domu Dysarta".Zaczęła mówić dosyć ponuro i niepewnie z początku, a potem z większym entuzjazmem i nawet życzliwie oCarlosie.Przyszło jej na myśl, że mogłaby pomóc kontaktując się z mężem Viv, i to ją ożywiło.Wstała bardzociężka, uroczysta, jak kobieta z obrazu renesansowego, i poprowadziła siostrę do salonu.Isobel raczej wstydziła sięswego wybuchu; nie mogła niewidzieć, że Claire ma dobre chęci.Siedziała w wygodnym fotelu i słuchała.Claire była nudna i chciała jak najlepiej.Z pewnością Isobel, jeżeli się nad tym zastanowi, zrozumie, że to zadrażnienie z Carlosem trzeba załagodzić, a terazwłaśnie jest odpowiednia chwila, mówiła.Nie wiedziała nic o tym małżeństwie, tyle że lubiła swego hiszpańskiegoszwagra, kochała Viv i pragnęła wszystko doprowadzić do porządku, więc nie przestawała mówić.Isobel czuła się bezradna.Nie zdołałaby siostrze tego wyperswadować.Claire była nieugięta do szpiku kości.Choćby jej tłumaczyć i tłumaczyć, jak dawniej w dzieciństwie - Julie często na nią wrzeszczała - ona nie zmieniałazdania, gdy już je sobie wyrobiła.Im więcej kontrargumentów, z tym większym uporem obstawała przy swoim.Odpoczątku potępiała rozstanie Viv z mężem, a teraz oto środkiem spajającym rozbity przez Viv sakrament mogły byćpieniądze.Claire po swojemu kochała siostry serdecznie.Lejąc potoki słów, raz po raz mówiła do Isobel kochanie".Ta w popłochu słuchała planu kampanii.-Myślę, że jestem tą właściwą osobą, która może pomóc.Ostatecznie mnie Carlos zawsze lubił.I znów Claire powiedziała to tak, jakby szwagier świata poza nią nie widział.Isobel przytaknęła głupawo.Protestynie zdadzą się na nic, kiedy ta siostra dosiada swego wysokiego rumaka.Napisze miły list do Carlosa i wszystko muwyjaśni.- Byłoby cudownie dla nich - powiedziała, sama przez siebie już przekonana - znów szczęśliwi we dwoje.Isobel nadal siedziała bezradnie, gdy usłyszały podjeżdżający samochód.Claire wstała.- Stuart ucieszy się, kiedy cię zobaczy.Jej urodę ukradła ciąża, ale Stuart, pomyślała Isobel, wygląda upiornie.Rzeczywiście Stuart miał cerę jak pożółtaczce i fioletowoczerwone sińce pod oczami.Przywitał się z Isobel dosyć wesoło, powiedział kilka zabawnychdowcipów.Ale wysilając się, by pokazać, że jest nadal dziarskim Stuartem, tym bardziej był godny litości.Isobeł powiedziała, o której ma pociąg i dodała, że na stację pojedzie autobusem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]