[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Caroline miała słuszność co dokorzyści płynących z udawania, że wypiło się dużo płynów.-Wybaczcie na chwilę, moje panie - powiedział, nie patrząc na żadną znich, po czym skierował się do drzwi, starając się nie chwiać.Ledwo wszedł do holu, kiedy jakaś ręka złapała go za ramię ipociągnęła na bok.Wyrwał się zaskoczony.- Caro - zaczął, po czym zamknął usta, kiedy zobaczył, że to nieona.- Cii, chłopcze - wyszeptał pan Witfeld.- Tędy! -Ale ja.Patriarcha rodu wskazał gestem drzwi frontowe.- Chodz szybko, inaczej ruszą w pościg.Chociaż pewien był, że pan Witfeld żartuje, Zachary nie mógłpowstrzymać płochliwego zerknięcia przez ramię, kiedy z lekkimuśmieszkiem kamerdyner Barling otworzył przed nimi drzwi.100RS Wymknęli się z domu.Od czasu przyjazdu tutaj Zachary czuł się jaklis ścigany przez sforę psów.- Dziękuję za ocalenie.- Cała przyjemność po mojej stronie.Obiecałem panu oglądaniemoich wynalazków.Ach, więc było to nie tyle ocalenie, ile zmiana rodzaju męki.Przynajmniej jednak w towarzystwie pana Witfelda było spokojniej imiał czas pomyśleć o planie, jak pomóc siostrom Witfeld.Kiedyprzeszli przez główny podjazd, podniósł wzrok, by popatrzeć na rządokien pracowni.Caroline na pewno nie wyjrzy przez okno,poświęcając całą swoją uwagę szkicownikom, płaskim jednobarwnymkreskom, nad którymi spędziła pracowicie pół dnia.Tak, stanowczopotrzebowała jego interwencji, jego ust na swoich wargach i twardegoczłonka w środku.Skup się, Zach.Jesteś w towarzystwie cholernegoojca.A ona musi pytać o zgodę.Po godzinie oglądania wynalazków Edmunda Witfelda Zacharygotów był ozłocić kogoś, by interweniował w jego sprawie.- To krowa - stwierdził, patrząc na łąkę.- Tak - Witfeld złożył ręce na łęku siodła i wyprostował siędumnie.- Dlaczego jej się przyglądamy? - spytał Zachary.- Bo to wymyślona przeze mnie krzyżówka.Jest w połowie rasyguernsey i południowodewońskiej, z domieszką różnych innychprzodków ze strony matki.Pochodzi z trzeciej próby.Staram sięuzyskać buhaja.Ma świetne mięso.- Przez chwilę Edmund patrzył na101RS krowę z miłością, po czym się otrząsnął.- Chodzi o mleko.Daje dwarazy więcej mleka niż jej matka.Dzięki Bogu.Zachary zaczynał już myśleć, że Edmund Witfeldjest niespełna rozumu i że resztę dnia spędzą, podziwiając krowę bezżadnego powodu.Miała porządne wymię, jak przypuszczał, leczznacznie bardziej odpowiadało mu podziwianie innych biustów,niepokrytych białą sierścią i niezwisających tak nisko nad trawą.Zdał sobie sprawę, że Witfeld mu się przygląda i że oczekujejakiejś pochlebnej uwagi na temat przeklętej krowy.- Wygląda bardzo zdrowo - zaryzykował.Uśmiech i skinieniegłowy powiedziały mu, że uczynił właściwą uwagę.- A jakże.Skrzyżowałem ją z buhajem podobnie mieszanej rasy.Urodziła jałówkę, dzięki Bogu.Ha, dobre sobie, ja cieszący się z płciżeńskiej.ale musi minąć rok, zanim będę mógł ją dopuścić dobuhaja.Gdy się przyglądali, z trawy wyłoniło się cielę i podbiegło domatki.Zaczęło ssać.- Czy pana krowa ma jakoś na imię? - zapytał Zachary, główniedlatego, iż pomyślał, że brak zainteresowania rozczaruje jegorozmówcę.- Dimidius.Z łaciny.- Czy to nie był czasem pomysł pana najstarszej córki?Witfeld roześmiał się.- Tak, w rzeczy samej.Skąd pan wie?- Odgadłem.102RS Spędzili w siodle jeszcze chwilę, przyglądając się Dimidius ireszcie stada.Zachary starał się symulować zainteresowanieczerwono-białymi zwierzętami, lecz prawdę mówiąc, wolałby jużślęczeć nad jedną z rozpraw Melbourne'a na temat życia w wyższychsferach.Zobaczył już tego popołudnia ciągnięty przez konia siewnik,wialnię napędzaną przez kozy, stare, nieudane transportery do jajek iwstępną konstrukcję nowego, krowę dającą nadmierną ilość mleka ipewnie dobrą wołowinę.Był mistrzem w udawaniu zainteresowania,lecz po siedzeniu pod lawiną panien Witfeld i Gorman i po tejarcyciekawej wycieczce z trudem powstrzymywał ziewanie.- Jestem wdzięczny, że pomaga pan Caroline - przerwał ciszęWitfeld.- To bardzo szczęśliwa okoliczność, że pojawił się panwłaśnie teraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl