[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Coś jeszcze? - zapytał.- Sprawdziliśmy powiązania tego faceta z uroczystości wmurowaniakamienia węgielnego pod budowę szpitala, który podawał ci łopatę.Bezwątpienia jest członkiem rodziny Carbone.Gillette pociągnął łyk wody gazowanej.- Zatem mamy wreszcie odpowiedz na pytanie o bieżącą aktywnośćmafii w Las Vegas, prawda? Kontaktowałeś się z którąś z tamtejszychfirm konsultingowych? Jedna z tych, które gotowe byłyby nam pomóc wzałatwianiu wszelkich formalności?- Jest ich prawie dwadzieścia, ale skoncentrowałem się na dwóch, jako to prosiłeś.Jak tylko wrócimy na ląd, prześlę ci mejlem z mojegopalmtopa nazwiska oraz numery telefonów ludzi, z którymi rozmawia-łem.- Dzięki.- Gillette już w poniedziałek polecił Debbie, żeby dała Sti-lesowi jedno z urządzeń należących do firmy.- Pewnie pamiętasz, że wtym tygodniu tam lecimy.Spotkamy się z tymi ludzmi.Masz coś jesz-cze?- Owszem.Zrobiłem trochę szerszy wywiad na temat rodziny Carbo-ne.Przede wszystkim powinieneś wiedzieć, że boss rodziny, Joe Celino,to typek, przy którym John Gotti robi wrażenie grzecznego i kulturalne-go chłopczyka.Nie ma żadnych skrupułów.W środowisku nazywają go Dwudziestkądwójką od ulubionego kalibru broni.Lista jego domnie-manych ofiar jest bardzo długa, lecz do tej pory ani razu nie postawionomu żadnych zarzutów.W każdym razie z tego, co słyszałem, wynika, że288Celino troszczy się głównie o długofalowe cele.Należy więc zakładać,że będziesz się musiał z nim cackać nie tylko na etapie budowy stadionui kasyna.Na pewno będzie chciał mieć swój udział w zyskach z me-czów, może upomni się nawet o jakieś koncesje, a już z pewnością zażą-da haraczu z działalności kasyna.Nie pozbędziesz się go tak łatwo.- Tego się właśnie obawiałem.- Posłuchaj - dodał ciszej Stiles, pochylając się nieco w kierunku Gi-llette'a.- Jestem już blisko ciekawych informacji dotyczących działańrodziny Carbone.Pracuję nad tym z ludzmi z Filadelfii.To moi starzyznajomi, jeszcze sprzed założenia QS Security.Chyba będziemy mogliwykorzystać te informacje w rozmowach z Celinem, żeby go zniechęcićdo wtykania nosa w twoje sprawy.Jeśli wszystko pójdzie po mojej my-śli, te informacje, które zostaną ujawnione anonimowo, powinny dośćskutecznie wyłączyć Celina z wszelkich poczynań w Las Vegas.- Wspaniale.Co to takiego?- Na razie nie chcę o tym mówić - odparł Stiles, zerkając przez ramięna kapitana.- Nie żartuj, Quentinie.- Mówię poważnie.Wrócimy do tej rozmowy, gdy znajdziemy się zpowrotem na lądzie.- Gillette otworzył już usta, ale detektyw po-wstrzymał go, unosząc rękę.- Jeszcze jedno, Chris.- Co takiego?- Sprawdziłem jeszcze kilka nowych zródeł na temat Allison Walla-ce.Nadal nic nie wskazuje na to, by zażywała narkotyki.- Dzięki.Możesz już zakończyć to polowanie.- Wolał, żeby Allisonnie dowiedziała się, że nadal ją kontroluję.- A skoro już o tym mowa.-rzekł głośniej, gdyż Stiles skierował się już w stronę schodków prowa-dzących na niższe pokłady.- Tak?- Twoja przyjaciółka jest bardzo miła.I ma dobrze wychowanego289chłopaka - rzekł, komentując udział w rejsie znajomej detektywa, któraprzyjechała ze swoim sześcioletnim synem.- Cieszę się, że ją zaprosiłeś.Stiles uśmiechnął się szeroko.- Danny nigdy by mi tego nie darował, Chris.Po raz pierwszy jest najachcie.Dziękuję w jego imieniu za zaproszenie.- Nie ma za co.Gdybyś spotkał Wrighta, poproś go, z łaski swojej,żeby zajrzał tu do mnie na górę.- Oczywiście.Gillette cofnął się w głąb sterówki i poklepał kapitana po ramieniu.- Billy, chciałbym skorzystać z twojego telefonu komórkowego.Aparat leżał na półce przed kołem sterowym.Billy sięgnął po niego ipodał mu przez ramię.- Proszę bardzo.- Dzięki.- Wyczerpał ci się akumulator?- Owszem.- Nie było to prawdą, lecz Gillette wolał nie wtajemniczaćw swoje sprawy kapitana.Wybrał domowy numer Cathy Dylan.- Halo.- Cathy, tu Christian.- Cześć.- Chcę cię prosić o przysługę.- Wciąż nie mógł zapomnieć o odkry-ciu nadajników GPS przytwierdzonych do obu samolotów firmy.- Słucham.- Zadzwoń do naszego przyjaciela z Richmond i podziękuj mu w mo-im imieniu za to, że zechciał się ze mną spotkać.- Tylko tyle?- Jak to zrobisz, zadzwoń do mnie.Tylko dzwoń pod ten numer, któ-ry ci zaraz podyktuję.- Nie musisz - przerwała mu.- Nie jest zastrzeżony i widnieje na mo-im ekranie.290- W porządku.- Chciał się upewnić, że Scottowi Davisowi nic się niestało, że Boyd nie posunął się do jakichś brutalnych działań.Westchnąłciężko.Niepotrzebnie narażał ludzi na niebezpieczeństwo, coraz bardziejnie dawało mu to spokoju.- Dzięki.- Nie ma za co.Gdy tylko odłożył aparat, na mostku pojawił się Wright
[ Pobierz całość w formacie PDF ]