[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A miał?- Taa.Zerbrowski trzasnął pięścią w oparcie fotela.- Wobec tego rozwalimy sukinkota.- Taa - przytaknęłam.Dolph tylko pokiwał głową.Zerbrowski uśmiechał się.W dłoniach ściskał policyjnąstrzelbę.- Masz do tego pociski ze srebrnym śrutem? - spytałam.Zerbrowski spojrzał na strzelbę.- Nie.- Powiedzcie, że nie jestem w tym aucie jedyną osobą mającą broń na srebrne naboje.Zerbrowski uśmiechnął się, a Dolph stwierdził:- Srebro jest droższe od złota.Miasto nie ma dość funduszy.Domyślałam się tego, ale miałam nadzieję, że się mylę.- Co byście zrobili, gdyby przyszło się wam zmierzyć z wampirami albo wilkołakami?Zerbrowski nachylił się do mnie.- To samo co w przypadku, gdy mamy przeciwko sobie gang nastolatków uzbrojonychw uzi.- To znaczy? - spytałam.- Wycofalibyśmy się na z góry upatrzone pozycje - odparł Zerbrowski.Nie wyglądał na rozbawionego.Mnie też nie było do śmiechu.Miałam nadzieję, żepracownicy szpitalnej kostnicy najzwyczajniej w świecie uciekli, opuścili budynek, ale wgłębi duszy wcale na to nie liczyłam.Gnębiły mnie złe przeczucia, które z każdą chwiląpogarszały mój i tak już nie najlepszy nastrój. 11715W moim zestawie do gromienia wampirów znajdowała się strzelba - obrzynek nasrebrne śruciny, kołki, drewniany młotek i tyle krzyży oraz wody święconej, że można by wniej utopić każdego krwiopijcę.Niestety, zestaw do gromienia został w szafie, w mojejsypialni.Wcześniej woziłam go w bagażniku, bez obrzynka ma się rozumieć, bo posiadaniego jest nielegalne.Gdyby złapano mnie z zestawem w dłoni, a bez sądowego nakazuegzekucji w kieszeni, automatycznie trafiłabym za kratki.Nowe prawo zaczęło funkcjonowaćzaledwie kilka tygodni temu.Miało powstrzymać garstkę nadpobudliwych i nazbytzapalczywych egzekutorów, którzy cechowali się tym, że najpierw wbijali kołek, a potempółgębkiem rzucali cichutkie:  Przepraszam.Jeżeli chodzi o mnie, na pewno nie możnamnie zaliczyć do ich grona.Serio.Dolph wyłączył syrenę jakieś dwa kilometry przed szpitalem.Wjechaliśmy naciemny, cichy parking.Z tyłu za nami jechał wóz patrolowy.Drugi już na nas czekał naparkingu.Przy samochodzie, z rewolwerami w rękach kulili się dwaj funkcjonariusze wmundurach.Wysiedliśmy z wyciągniętą bronią.Miałam wrażenie, jakbym znalazła się na planiefilmu z Clintem Eastwoodem.Nie zauważyłam samochodu Johna Burke a.Co oznaczało, żeJohn sprawdzał pager częściej ode mnie.Jeśli okaże się, że wampir wciąż przebywał wśródbezpiecznych metalowych ścian, obiecuję, że odtąd będę natychmiast odpowiadać na każdąprzesłaną mi wiadomość.Daję słowo.Tylko proszę, nie pozwól, Boże, aby ktoś zapłaciłżyciem za moje zaniedbanie.Amen.Jeden z tych mundurowych, którzy na nas czekali, podszedł na ugiętych nogach doDolpha i powiedział:- Panie sierżancie, odkąd się tu zjawiliśmy, nie zauważyliśmy żadnego ruchu.Cisza ispokój.Dolph pokiwał głową.- Zwietnie.Oddział specjalny dotrze tu najszybciej, jak będzie mógł.Jesteśmy na ichliście.- Co to znaczy, że jesteśmy na ich liście? - spytałam.Dolph spojrzał na mnie.- Oddział specjalny ma srebrne kule.Zjawią się tu możliwie szybko. 118- Będziemy na nich czekać? - spytałam.- Nie.- Panie sierżancie, w sytuacji nadnaturalnego zagrożenia zaleca się czekanie naprzybycie oddziału specjalnego - rzekł mundurowy.- Nie, jeśli należymy do Okręgowej Jednostki do spraw Dochodzeń Paranormalnych -stwierdził.- Powinniście mieć srebrne kule - wtrąciłam.- Złożyłem stosowne zamówienie - odparł Dolph.- Zamówienie na pewno bardzo się nam przyda.- Jesteś cywilem.Musisz zaczekać na zewnątrz.Więc nie marudz - burknął.- Jestem także legalną egzekutorką wampirów na stan Missouri.Gdybymodpowiedziała na wezwanie pagera, zamiast ignorować jego sygnał w celu zdenerwowaniaBerta, wampir zostałby już zakołkowany i nie musielibyśmy robić tego wszystkiego.Niemożesz mnie z tego wykluczyć.To bardziej moja robota niż twoja.Dolph przyglądał mi się przez kilka chwil, po czym bardzo wolno pokiwał głową.- Powinnaś trzymać buzię na kłódkę - rzucił Zerbrowski.- I zaczekać w samochodzie.- Nie chcę czekać w samochodzie.Spojrzał na mnie.- A ja chciałbym.Dolph zaczął iść w stronę drzwi.Zerbrowski pomaszerował za nim.Ja ubezpieczałam tyły.Byłam wszak policyjną ekspertką do spraw nadnaturalnych.Gdyby tej nocy sprawy przybrały kiepski obrót, mogłabym się wykazać i udowodnićniebieskim swoją przydatność.Wszystkie ofiary wampirów, nawet te spoza hrabstwa, przywożono do starego szpitalamiejskiego w St.Louis i umieszczano w piwnicy.Nie ma aż tylu kostnic przystosowanych doobsługi świeżo powstałych wampirów.Mają tam specjalne pomieszczenie o ścianachwzmocnionych grubymi stalowymi płytami i drzwiami zabezpieczonymi od zewnątrz przezkrzyże.Jest tam nawet zbiornik, którego zawartością ożywieńcy mogą zaspokoić pierwszygłód.Szczury, króliki, świnki morskie.Ot, przekąska dla uspokojenia nowo powstałych.W normalnych okolicznościach denat trafiłby do pomieszczenia dla wampirów imielibyśmy problem z głowy, ale ja zapewniłam tutejszych pracowników, że mężczyzna jestniegrozny.Miał być całkiem nieszkodliwy.Przemawiał za mną autorytet eksperta,egzekutorki, którą wezwano w celu zakołkowania trupa.Skoro powiedziałam, że denat jest 119niegrozny, to znaczy, że naprawdę tak powinno być.Uwierzono mi.A ja się pomyliłam.Boże, dopomóż mi, pomyliłam się. 12016Szpital miejski w St.Louis wznosił się niczym przysadzisty ceglany olbrzym, czającysię pośrodku strefy działań wojennych.Kilka przecznic na południe stąd możesz obejrzećnajlepsze, nagradzane musicale rodem z Broadwayu.Tu byliśmy jak po ciemnej stronieksiężyca.O ile na księżycu istniały slumsy.Szkło z wytłuczonych okien walało się po ziemi jak powybijane zęby.Szpital, jak większość tego typu placówek, nie miał funduszy i musiał zostaćzamknięty.Pozostawiono jednak czynną kostnicę, gdyż miasta nie było stać na przeniesieniepomieszczenia dla wampirów.Pokój ten został zaprojektowany na początku XX wieku, kiedyludziom wciąż się wydawało, że potrafią znalezć lekarstwo na wampiryzm.Zamknąćwampira w specjalnym pomieszczeniu, obserwować, jak powstaje i spróbować go z tegowyleczyć.Wiele wampirów poszło na ten układ, bo chciało zostać uleczonych.Doktor HenryMulligan był pionierem badań nad lekiem dla wampirów.Program jednak zawieszono, kiedyjeden z pacjentów pozbawił doktora Mulligana twarzy.To tyle, jeśli chodzi o pomoc dlabiednych, niewłaściwie rozumianych wampirów.Pomieszczenie wciąż było używane.Właśnie tu trafiała większość ofiar wampirów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl