[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zarówno dzięki świadomości występku,jakiego się dopuścili wobec Polaków, jak i wskutek ciągłych doniesień i relacjizwiadowców wiedzieli, że są przeznaczeni na zagładę i ciężkie kary.Przetonaradzali się bardzo dokładnie, w jaki sposób możnaw zjezdzie łęczyckim w 1180 r., wsławił się uposażeniem wielu klasztorów, fundacją kolegiatyw Kielcach.Imię w postaci: Gedeon lub Gedko występuje w Katalogach (III V) biskupówkrak.w Kron.książąt pol.i w Kron.pol.-śląskiej, MPH, t.III, s.350-353, 480, 636.Rocznikiróżnie podają rok objęcia rządów biskupich: 1161, 1165, 1166, różnie też datę śmierci; niektórewzmiankują o konsekracji w Rzymie.Zob.MPH, t.II, s.775, 798, 834, 875, t.III, s.52, 69,131, 156, 157, t.V, s.870, 891.1Cały ten ustęp wg Semkowicza, Rozbiór, s.184, jest wzięty z Kadłubka, ks.III, rozdz.30 iz Kron.wielk., rozdz.33, poszerzony i upiększony.Data wzięta z roczników, z których jednepodają 1166, inne 1167 r., jednak, jak przyjmuje J.Powierski, op.cit., s.113 (który zajął siębliżej datacją), wyprawa mogła przypadać na zimę 1166-1167 r.Sprawę zdrady Prusów uważaPowierski za bardzo prawdopodobną.przyjąć atak Polaków i uniknąć własnej zagłady.Ale kiedy oceniali swoje siły iwystępki, jakich się dopuścili wobec wierności i układów przyobiecanych Pola-kom, wszystkich ogarniał coraz większy lęk.Przekonani, że nie starczy im dostawienia oporu Polakom ani sił, ani uzbrojenia, ani odpowiedniej liczby wojska mogli bowiem wystawić 16 tysięcy konnych i 10 tysięcy pieszych, wysilająsię dla wymyślenia mądrego podstępu, by zgnieść potęgę Polaków sprytem ioszustwem, skoro nie mogą [tego dokonać] w otwartej bitwie.I nie zawiodły ichnadzieje i obliczenia.Ponieważ sprawiedliwy Bóg słusznie ukarał Polaków za ichwystępki, ich chytre zamiary osiągnęły w krótkim czasie powodzenie.Było wwojsku polskim czterech zbiegów pruskich, którzy w ciągu długiego pobytuzyskali sobie sympatię i życzliwość księcia polskiego Bolesława.Bolesławwkroczywszy do wrogiej sobie ziemi pruskiej, używał ich, jako znających dobrzeteren, za przewodników.Za ich radą i według ich uznania wybierano miejsce podobóz.Wskazywali też drogę, którą należało prowadzić wojsko, oraz, któremiejsca są dostępne, a których należy unikać.Zbiegowie ci przez szczere rady iwskazówki we wszystkich [sprawach] zdobyli tak wielkie zaufanie książąt icałego wojska, że kierowanie całą wyprawą, jej powodzenie, bezpieczeństwo izagrożenie wojska zależało całkowicie od ich zdania.Tych to ludzi Prusowieprzekupuj ą wielkimi darami, a większymi jeszcze obietnicami, i napominają,żeby przynajmniej teraz mieli na względzie swą ojczyznę i naród.Bo chodzi jużnie o poddanie się i płacenie trybutu Polakom, co już samo przez się byłobyhaniebnym nieszczęściem, ale o ich całkowitą zagładę.%7łeby też pomyśleli, że nieurodzili się w Polsce, ale w Prusach, i że tam żyją ich przodkowie i krewni.Byniezwłocznie zapobiegli zgotowanej im zgubie i zabiegali o ocalenie, które onijedynie mogą łatwo zapewnić.Bo przysługa wyświadczona przez nich Polakompo zakończeniu wojny pójdzie w zapomnienie, a dobrodziejstwo wyświadczoneswoim ziomkom i swemu narodowi pozostanie na zawsze ku ich wielkiej chwale.Zbiegowie przekonani tymi słowami i darami godzą się zdradzić wojsko polskie izgodnie z życzeniem Prusów przygotowują zdradę.Już książęta polscy przybyli zwojskiem do głębiej położonych terytoriów Prus, mordując w okrutny sposóbzarówno dorosłych, jak dzieci.Spalili też wiele miast i wsi.Zamierzali dotrzeć donajdalej położonych części Prus, mordując bez przerwy i paląc.Zbiegowie chcącdoprowadzić do skutku zamierzony podstęp i zdradę, prowadzili pierwszeoddziały wojska polskiego, którymi dowodził książę sandomierski Henryk, niezapewniając zaopatrzenia w żywność, nie przez znane przejścia, ale przezbezdroża leśne.Także pozostałe oddziały, na czelektórych stał książę Mieczysław i pozostali dowódcy, wreszcie ostatni, nad którymmiał pieczę monarcha Bolesław z doborowymi rycerzami, prowadzą najpierwprzez wąwozy, leśne ostępy i ustronia, wreszcie przez bagna pokryte ciągle grzą-skim, śliskim błotem, przez okolice podmokłe i oślizgłe wskutek stałych opadówdeszczów, na których trawa pokrywała tylko z wierzchu naturalne przepaście bezdna.By ich mniej nużyła droga, podstępni zbiegowie twierdzili, że po przebyciutego rodzaju miejsc znajdą wielką liczbę ludzi i bydła.Ale kiedy już pierwszyoddział Polaków znalazł się w ciasnym przejściu wskutek zdrady przewodników,wojska pruskie w różnych miejscach wyskoczyły z zasadzek i godząc z dalekastrzałami, rozpraszają łatwo bez wielkiego wysiłku pierwszy szereg ustawionyraczej tak, jak na to pozwalały okoliczności i teren, niż jak się tego domagaływzględy i dyscyplina wojskowa, i nie mogący się ani posunąć naprzód, aniwycofać.Zadawszy im śmiertelne rany, sami zabezpieczeni od wzajemnych ran,rozbili ich.Kiedy pierwsze szeregi wpadały w bagno i błoto, wrogowie atakowalinajszybciej jak mogli, by z całą swobodą przeszywać strzałami tych, którychzatrzymywała topiel.Sławny książę sandomierski Henryk, walcząc w szeregu,wielokrotnie ranny, zginął z wieloma znakomitymi rycerzami od niezliczonychran2.Pierwej wyzionął ducha, niż zaniechał wojny.Wolał, stawiwszy mężnieczoło, umrzeć, niż żyć w hańbie.Na próżno osłaniano go zbrojnie.Przebity,umierając, zsunął się na ziemię, by skonać.I choć drugi, trzeci i czwarty oddziałruszyły szybko wbrew rozkazowi książąt i wodzów z pomocą pierwszemu, tojednak niemal wszyscy, którzy nierozważnie wyrywali się naprzód z chęciprzyjścia z pomocą swoim, grzęzli i tonęli w błotnistej topieli, albo w ślepymszaleństwie, rzucając się na pewną śmierć, jak jakieś ofiary ginęli przebijanidzidami i oszczepami nieprzyjacielskimi.W tym wielce niedogodnym położeniu,nie było bowiem miejsca ani na wycofanie się, ani na ucieczkę wobec tego, żePrusowie napierali z przodu i z tyłu, z lewej i z prawej strony i zamkniętych wśrodku razili pociskami.W tym wszystkim jednak gorsza od wszelkiego wrogawydawała się błotnista i bagnista topiel.Liczba żołnierzy, obciążonych zbroją,pochłoniętych przez jej głęboką, otwartą czeluść, przewyższała znacznie liczbęwziętych przez wrogów do2Zmierć Henryka sandomierskiego w zasadzce zgotowanej przez Prusów stwierdzająroczniki: kapit.krak., lubiński, Sędziwoja i Katalog biskupów krak.pod 1167 r., MPH, t.II, s.834, 875, t.III, s.352 nie potwierdzają natomiast dwie wyżej wymienione kroniki.Balzer,Genealogia, s.169, 170, na podstawie dokumentu z 31 XII 1167 r.ustala tą datę na 18 X 1166r.Reszta opowiadania jest upiększeniem Długosza.Straty strony polskiej, jak stwierdzajązródła, były bardzo duże.niewoli i zabitych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]