[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I niczego się nie bał.To ostatnie podziwiałam i zarazem się tym martwiłam.Nick był człowiekiem, który posługiwał się magią.Powinien się bać.Wielu rzeczy.A nie bał się.A najlepsze jest to, pomyślałam, przytulając się do niego, że w ogóle go nie obchodzi, że nie jestem człowie-kiem.Poczułam jego miękkie wargi na moich ustach.Naszego pocałunku nie psuł ani jeden włosek zarostu.Złączyłam dłonie za jego plecami i przyciągnęłam go znacząco do siebie.Straciliśmy równowagę, ale jąodzyskaliśmy, kiedy oparłam się plecami o ścianę.Poczułam, jak jego usta wyginają się w uśmiechu.- Jesteś bardzo zepsutą czarownicą  szepnął. Wiesz o tym, prawda? Wpadłem, żeby dać ci bilety, a tymnie napastujesz.Jego proste włosy szeptały miękko pod moimi palcami.- Tak? To chyba powinieneś coś z tym zrobić.- I zrobię.- Rozluznił uścisk.- Ale będziesz musiała poczekać. Cofając się, rozkosznie delikatnymruchem przeciągnął ręką w poprzek moich pleców.- Czy to nowe perfumy?Mój wesoły nastrój prysnął.Odwróciłam się.-Tak.Tego ranka wyrzuciłam cynamonowe perfumy.Kiedy Ivy odkryła, że dzięki flakonikowi perfum, trzydzieścimililitrów który kosztuje trzydzieści dolarów, nasze śmieci pachną Gwiazdką, nie powiedziała ani słowa.Zawiodły mnie; nie miałam ochoty użyć ich ponownie.- Rachel.To był początek znajomej sprzeczki.Zesztywniałam.Ponieważ Nick wychował się w Zapadlisku, mimo żebył człowiekiem, wiedział więcej ode mnie o wampirach i ich głodzie wywoływanym przez zapach.- Nie wyprowadzę się - stwierdziłam stanowczo.- Mogłabyś chociaż.Zawahał się, a na widok moich zaciśniętych zębów zaczął wykonywać swymi szczupłymi dłońmi pianisty ner-wowe ruchy. Dobrze sobie radzimy.Jestem bardzo ostrożna.Przepełniona poczuciem winy, że nie powiedziałam muo przyciśnięciu mnie przez Ivy do kuchennej ściany, wbijałam wzrok w podłogę.Westchnął. Proszę.- Sięgnął do tylnej kieszeni spodni.- Trzymaj bilety.Ja gubię wszystko, co leży u mnie dłużej niżtydzień. To przypominaj mi, żebym się ruszała  zażartowałam dla rozładowania atmosfery.Wzięłam bilety i zerknęłam na numery miejsc. Trzeci rząd.Fantastyczne! Nie wiem, jak ty to robisz, Nick.181Błysnął zębami w uśmiechu, a oczy zalśniły mu przebiegłością.Na pewno mi nie powie, skąd je zdobył.Nickumiał znalezć wszystko, a jeśli mu się to nie udawało, to znał kogoś, kto to potrafił.Miałam wrażenie, że stądsię brała pełna rezerwy nieufność, jaką okazywał władzom.Wbrew samej sobie uznałam tę jeszczeniezgłębioną cechę Nicka za dowód wspaniałej śmiałości.A dopóki nie wiedziałam na pewno. Chcesz kawy?  zapytałam, wsuwając bilety do kieszeni. Nick zerknął do pustego kościoła. Ivy wciąż tu jest? Ona naprawdę cię lubi  skłamałam. Nie, dziękuję. Przesunął się w stronę drzwi.Ivy i Nick nie przypadli sobie do gustu.Nie miałampojęcia, dlaczego. Muszę wracać do pracy.Mam przerwę na lunch.Rozczarowana, opuściłam ramiona. Dobra.Nick miał pełny etat w muzeum w Eden Park.Czyścił tam eksponaty, kiedy nie dorabiał na boku wbibliotece uniwersyteckiej, pomagając przy katalogowaniu księgozbioru i przenoszeniu co wartościowszychwoluminów w lepiej zabezpieczone miejsce.Bawiło mnie, że przenosiny te spowodowało zapewne naszewłamanie do uniwersyteckiego pomieszczenia ze starożytnymi księgami.Byłam pewna, że Nick przyjął tępracę, żeby móc  wypożyczać" właśnie te księgi, które personel starał się zabezpieczyć.Miał ciągnąć obieprace do końca miesiąca i wiedziałam, że był zmęczony.Odwrócił się, by wyjść z kościoła, ale zatrzymałam go, bo nagle przyszła mi do głowy pewna myśl.-Wciąż masz mój największy kociołek do zaklęć, prawda?Przed trzema tygodniami zrobiliśmy w nim chili con carne do maratonu  Brudnego Harry'ego" u Nicka ijeszcze go nie odebrałam.Zawahał się z ręką na klamce. Potrzebujesz go? Edden zmusza mnie do chodzenia na kurs magii linii - wyjaśniłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl