[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy Jackson zamierza zaatakować? Czy teraz odsłoni sweprawdziwe oblicze?Lecz Jackson zwraca miecz przeciwko sobie, kalecząc się w lewy nadgarstek.Ponieważ nikt nie reaguje, Devon zakłada, że to część ceremonii.Tak też jest: Montaignepodchodzi ze złotą miseczką i chwyta w nią krople krwi Szaleńca.- Oddałem moją krew - mówi Jackson.- Wyzbyłem się pychy.Oczyściłem moją duszęz wszelkich nieprawości.Teraz wydobrzeję dzięki waszej dobrej woli.Miranda owija mu przegub kawałkiem złotogłowiu.- Zatem dołącz do nas! - mówi Randolph, teraz głośniej.- Już nie jesteś apostatą!Jesteś moim bratem, Jacksonem Muirem! Czarodziejem Skrzydła Nocy!Wszyscy prócz Randolpha klękają, Devon bardzo niechętnie.Jego wahanie nie umykauwagi Randolpha, który obrzuca go przeciągłym spojrzeniem, zanim każe wszystkim wstać idołączyć do siebie i Jacksona przy biesiadnym stole na dole.Po dwóch dniach Devon zaczyna się zastanawiać, jak długo będzie musiał przebywaćw przeszłości.Wszystko to jest interesujące i wypełnia luki w jego wiedzy o Muirach orazwłasnym dziedzictwie.Tylko jak ma mu to pomóc uratować Marcusa przed przekleństwembestii albo uwolnić Alexandra, ponownie opętanego przez Szaleńca? Gdyby tylko, cofając sięw czasie, miał na palcu pierścień ojca.Kryształ mógłby udzielić mu kilku wskazówek.Devon chciałby już wrócić do domu, do swoich przyjaciół.Zasypiając w pokoiku wkwaterach służby, mimo woli niepokoi się, co też się z nimi dzieje.ale zaraz przypominasobie, że oni wszyscy - Marcus, Cecily, Ana, D.J., Alexander - jeszcze się nie urodzili.Matylko nadzieję, że po powrocie do swojego świata nie okaże się, że zbyt wiele go ominęło.Wciąż ma przed oczami obraz bestii, wyjącej w pentagramie na środku gabinetu Rolfe'a.Uroczystości nadal trwają.Ucztowanie, szermierka na miecze, zawody w magii.Tocudowny widok, jak bracia zakładają zbroje, dosiadają koni i walczą na niewidzialne kopie.Na moment Devon zapomina o swoich obawach i podziwia zręczność Szaleńca w magii -choć, z braku wprawy lub z szacunku dla brata, Jackson zawsze przegrywa z Randolphem.Tomusi być dla niego upokarzające jako starszego, myśli Devon.Jednak Jackson błyszczy, gdy zabawia dzieci, dając magiczne przedstawienie.Chłopcyi dziewczęta z miasteczka patrzą, jak Jackson, przebrany za klauna, wyłania się zza czarnejaksamitnej kurtyny, zawieszonej w salonie.Devon musi mocno przytrzymać się krzesła, żebynie spaść z wrażenia.W taki sposób po raz pierwszy spotkał ducha Jacksona Muira:przebranego za okropnego klauna o twarzy ukrytej pod białym makijażem i bulwiastymczerwonym nosie.Zwał siebie Majorem Musickiem i udawał gospodarza programutelewizyjnego dla dzieci.Obserwując go teraz, Devon czuje ten sam strach.To nie jest wesołyi beztroski klaun, lecz demoniczna postać o ochrypłym głosie i ze złośliwym błyskiem woczach.Devon zauważa, że nawet mała Amanda boi się swojego wujka w przebraniu klauna.Zaczyna płakać i Miranda musi wziąć małą na ręce i wynieść.Jackson wygląda na rozbawionego jej strachem.Zaciera ręce.- Jest jakiś ochotnik? - chrypi.Devon już ma podnieść rękę, ale uprzedza go inny chłopak, jakiś wielkooki dzieciak zmiasteczka.Wszyscy sądzą, że to żarty, ale Devon wie lepiej: to prawdziwa magia i nikt znich nie jest bezpieczny.Chłopiec z miasteczka zajmuje swoje miejsce na prowizorycznej scenie.Jackson rzucasię do niego w swych bufiastych białych spodniach w czerwone grochy.- Wierzysz w istnienie innych światów? - pyta chłopca.- Wierzysz, że istnieją innekrólestwa oprócz naszego?Chłopiec kiwa głową.Klaun śmieje się.- To dobrze! Bo zaraz je zobaczysz!Nagle macha przed chłopcem dużym kawałkiem czerwonej satyny, a kiedy znów jązwija w dłoniach, chłopca już nie ma.Dzieci wydają głośny jęk.Nagle z aksamitnego tła wyłania się pysk demona - dzieci sądzą, że to dinozaur -kłapiącego zębami, warczącego i unoszącego się nad widownią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]