[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aaki, żywe wampiry,leprekauny i podobne istoty zachorowały na grypę.Ludzie masowo umierali, podobnie jak elfy, którychpraktyka zwiększania liczebności poprzez tworzenie hybryd z ludzmi obróciła się przeciwko nim.Stany Zjednoczone popadłyby w taki sam chaos, jak kraje Trzeciego Zwiata, gdyby do akcji nie wkroczyliukryci Inderlanderzy, by powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, spalić zmarłych i podtrzymywaćcywilizację, dopóki resztki ludzkości nie odbyły żałoby.Nasz sekret znalazł się na granicy wyjawienia,ponieważ powstało pytanie, dlaczego ci ludzie są odporni, lecz Rynn Cormel, charyzmatyczny żyjący wampir,zauważył, że liczebność naszych połączonych gatunków jest równa liczebności ocalałych ludzi.Decyzja, byujawnić naszą obecność, by żyć otwarcie wśród ludzi, których udawaliśmy, by zapewnić sobie bezpieczeństwo,zapadła niemal jednomyślnie.Zmiana, jak została nazwana, zapoczątkowała trzy lata koszmaru.Ludzkość wyładowała strach przed namina ocalałych bioinżynierach całego świata, mordując ich na podstawie wyroków wydanych w procesachsądowych mających zalegalizować morderstwo.Następnie ludzie posunęli się dalej i zdelegalizowali wszelkieprodukty zmodyfikowane genetycznie oraz naukę, która je wytworzyła.Po pierwszej fali śmierci nastąpiładruga, powolniejsza, kiedy stare choroby otrzymały drugie życie, ponieważ nie istniały już leki, które stworzyłaludzkość do walki z nimi - od choroby Alzheimera po raka.Ludzie wciąż traktują pomidory jak truciznę, mimoże wirus już dawno nie istnieje.Jeśli nie wyhoduje się ich samemu, trzeba ich szukać w specjalistycznychsklepach.Patrząc na czerwone warzywo, pokrywające się skroploną parą wodną z gorącej wody z puszczonegoprysznica, zmarszczyłam czoło.Gdybym była sprytna, zaniosłabym pomidora do kuchni, żeby zobaczyć, jakGlenn zareaguje u Piscary'ego.Przyprowadzenie człowieka do inderlandzkiej knajpy nie było pierwszorzędnympomysłem.Gdyby zrobił scenę, moglibyśmy nie tylko nie zdobyć żadnych informacji, ale możliwe, żeskończyłoby się to dla nas zakazem wstępu lub czymś gorszym.Oceniłam, że woda jest dość gorąca i z cichym pojękiwaniem weszłam pod prysznic.Dwadzieścia minutpózniej stałam owinięta w duży różowy ręcznik przed moją brzydką komodą z płyt wiórowych, na której stało36kilkanaście starannie uszeregowanych flakoników perfum.Za szkłem tkwiło nieostre zdjęcie ryby Wyjców.Dlamnie wyglądała tak samo, jak ta pływająca w wannie Ivy.Przez otwarte okno dobiegały rozradowane piski dzieci Jenksa, poprawiając mi nastrój.Bardzo niewielupixy udawało się utrzymać rodzinę w mieście.Jenks miał silniejszego ducha, niż ktokolwiek przypuszczał.Zabijał już innych, by utrzymać ogród, żeby jego dzieci nie umarły z głodu.Miło było słyszeć ich radosnegłosy - dowód istnienia rodziny i bezpieczeństwa.- Który to był zapach? - mruknęłam, zawiesiwszy palce nad perfumami i usiłując sobie przypomnieć, zktórymi z nich eksperymentujemy teraz z Ivy.Co pewien czas pojawiał się bez słowa wyjaśnienia nowy flakonik - to Ivy znajdowała nowy zapach, żebymgo wypróbowała.Sięgnęłam po jeden z nich i natychmiast wypuściłam go z ręki, bo tuż obok mojego ucha rozległ się głosJenksa:- Nie te.-Jenks! - mocniej ścisnęłam ręcznik i obróciłam się w miejscu.- Wynocha z mojego pokoju!Odfrunął do tyłu, bo usiłowałam go pochwycić.Jego szeroki uśmiech zrobił się jeszcze szerszy, kiedyspojrzał w dół na moją nogę, którą przypadkiem pokazałam.Zmiejąc się, przemknął obok mnie i wylądował najednym z flakoników.- Te odnoszą skutek - stwierdził.- A będzie ci potrzebna wszelka dostępna pomoc, kiedy powiesz Ivy, żeznów zamierzasz się zmierzyć z Trentem.Zmarszczyłam brwi i sięgnęłam po perfumy.Jenks wzniósł się w powietrze, a czarodziejski pyłek zalśniłwśród błyszczących flakoników strzałami słońca.- Dzięki - powiedziałam obrażonym tonem, wiedząc, że węch ma lepszy ode mnie.- A teraz wynocha.Nie,zaczekaj.- Zawahał się przy moim niewielkim witrażowym oknie, a ja obiecałam sobie, że zaszyję otwór dlapixy w siatce.- Kto pilnuje Glenna?Jenks dosłownie pałał ojcowską dumą. Jax.Są w ogrodzie.Glenn strzela z gumki recepturki w górę pestkami czereśni, a moje dzieciaki jełapią, zanim pestki spadną na ziemię.Byłam tak zaskoczona, że niemal mogłabym zignorować fakt, że włosy ociekają mi wodą i jestem odzianatylko w ręcznik.- Bawi się z twoimi dzieciakami?- No.Nie jest taki zły, kiedy się już go pozna.- Jeńks przeskoczył przez otwór w siatce.- Przyślę go zajakieś pięć minut, dobrze? - powiedział już po drugiej stronie. Za dziesięć - poprawiłam go cicho, ale Jenks zdążył odlecieć.Marszcząc brwi, zamknęłam okno i dwa razy sprawdziłam, czy zasłony są dobrze zaciągnięte.Wzięłamflakonik wskazany przez Jenksa.Zapachniało cynamonem.Przez ostatnie trzy miesiące pracowałyśmy z Ivynad znalezieniem perfum, które zagłuszyłyby jej naturalny zapach zmieszany z moim.Ten zapach był jednym zprzyjemniejszych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]