[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.  Sprawiłam ją sobie w Holiday.Chciałam coś zielonego, tak mało zieleninam tu zostało. W życiu nie słyszałam, żeby pasikoniki tak się zachowywały.Nie tutaj.Wpółnocnym i zachodnim Teksasie, to i owszem, może i w Oklahomie, ale tutaj, tonigdy o czymś takim nie słyszałam. Zeżarły wszystko, co było tam, więc przyleciały tutaj. Oj, zaraza  Marilyn odciągnęła siatkowe drzwi. Co tak będziesz stałana progu, kochana.Wchodz.Słonko weszła, znalazła sobie krzesło.To samo, z którego Marilyn zwaliła jąjednym ciosem kilka tygodni temu.Słyszała, jak tyka wielki zegar. Gdzie Karen?  spytała Marilyn. U Wuja Rileya.Teściowa rozgryzała to przez chwilę. Względem dziecka? Ciotka Cary jej z tym pomogła. Znaczy.spędziła dziecko? Karen nie chciała jego dzieciaka.Nie po tym wszystkim.Marilyn pokiwałagłową, zamilkła na chwilę. Chyba słusznie.Nie sądzę, żeby Bóg miał o to do dziewczyny pretensje. Ano nie  odparła Słonko. Raczej nie. A Clyde?  Marilyn spróbowała zmienić temat. W Holiday.Wciąż jest tam szeryfem.Chyba zatrudnią go już na stałe. A twój tata? Wciąż w szpitalu.Nie odejmą mu nogi, ale będzie chroma.Od ciebie jadęwłaśnie do Tyler, zabrać go stamtąd. Szkoda, że z nogą tak wyszło, ale mogło być gorzej. Ano, mogło.Choć Byku pewnie by się z tym kłócił. Nawet nie wiedziałam, że on istniał naprawdę. Oj, był z niego prawdziwy kawał chłopa. Był w to zamieszany jeszcze zastępca szeryfa. Klocek.Będzie miał proces.Trochę próbował mi pomóc, więc możepotraktują go nieco łagodniej.Szczerze mówiąc, wcale mnie to nie obchodzi. Słyszałam, że po tym wszystkim Zendo gdzieś się wyniósł  powiedziałaMarilyn. A przecież cała ta ropa jest jego.Tyle się tu wydarzyło, a onwyjechał. Przeprowadził się na północ, ale ropa wciąż jest jego.Clyde zarządzaterenem pod jego nieobecność.Tutejsi nie będą się czepiali Cly- de'a, ale nic a nic by się im nie podobało, gdyby to kolorowy załapał się natakie złoże.Będzie mu łatwiej żyć z tym majątkiem na północy niż tutaj, a zazarządzanie oddał Clyde'owi mały udział w zyskach.No i domy, i ten, gdziemieszkał, i ten przy złożu.Clyde zajmie jeden, drugi chce komuś wynająć.Zendowi taki układ też pasuje. Clyde strasznie się w tobie kocha, co? No i niezła z niego partia.Szczególnie teraz. Pewnie tak.Chciałam, żeby tak się ułożyło, ale kiedy już było powszystkim, kiedy tyle przeżyliśmy.jakoś nie mam ochoty na to, żeby się z nimwiązać.Czegoś brakuje, rozumiesz, Marilyn? Odrobinki, takiego szczególnegouczucia.Kiedy już tylu ludzi zginęło, o włos i ja sama, jakoś nie mam chęcizmarnować ani chwili życia, popełnić błędu, który sprawi ból mnie czy jemu.Marilyn uśmiechnęła się ze swojego krzesła. Oj, wiem.Bez tego się nieobejdzie.Bez tego szczególnego uczucia.Jak Jones był młody, jak Pete z tobą, towłaśnie przy nim tak się czułam. Wsiowy też to we mnie budził.Pewnie w ostatecznym rozrachunku tojednak za mało.Clyde nie był szczęśliwy, kiedy mu to tłumaczyłam, ale chybazrozumiał.Na ile potrafi.Zresztą z niego chyba jednak jest wieczny kawaler. Znajdzie się też za kratkami paru gości, którym się Wsiowy spodoba stwierdziła Marilyn. No wiesz, taki ładny, młody. Nie do końca  odparła Słonko. Nie wiem, czy będzie taki ładny, jakjuż wydobrzeje.Tata spuścił mu srogie manto.Ale przede wszystkim już nawiałz aresztu.Z Tyler, tam gdzie go zabrali na proces.Szef więzienia miał córkę. A niech mnie diabli porwą. Dziewuchę już złapali.Wsiowy nawiał, zostawił ją w niezapłaconympokoju w Texarkana.Myślą, że się zadekował gdzieś w Arkansas. Ogier jak cholera  mruknęła Marilyn.Słonko pokiwała głową. Zachowujesz się tak, jakby coś cię gryzło  podjęła teściowa. Sama nie wiedziałam, czy o tym wspominać.Jak tu jechałam, nawet niebyłam pewna, czy chcę o tym mówić.Nie do końca.Ale chcę.Obudziłam sięwczoraj rano, i coś chodziło mi po głowie.Dręczyło mnie od jakiegoś czasu i nieodpuszczało.Gdzieś tam, w środku głowy, na wpół zapomniane.Wczorajwylazło, ale odpuściłam sobie.A dziś już chyba nie potrafię.  Rany boskie, co znowu? Skąd wiedziałaś, że Jimmie Jo miała dzieciaka? Co? Powiedziałaś mi, że miała dzieciaka, a ja ci o tym nie wspominałam. Chyba z plotek w osadzie.Może od kaznodziei. I że zabito ją z trzydziestki ósemki. O tym też mówili.Słonko, do czego właściwie zmierzasz? Chyba wszyscyo tym słyszeli. Też tak myślałam, że to wszystko z plotek.Ale były i inne rzeczy.Pokazywałaś mi, jak wiercić dziury tymi świdrami do słupów, że się kopiepionowo łatwiej niż szpadlem.Tak właśnie pochowano Jimmie Jo.Pionowo.Adzieciak.gdzie jest ta doniczka, co stała tam na werandzie, Marilyn? Potłukła się. Aha.Jej kawałki widziałam tam w grobie dzieciaka. Krzywdzisz mnie tu, Słonko. Bardzo bym chciała, żeby tak było, ale wątpię.McBride wiedział, żeJimmie Jo była uwalana ropą, ale nie miał pojęcia, że dostała też z trzydziestkiósemki.Gdyby wiedział, toby mi powiedział, mam wrażenie.Olewał mnie.Alenie miał pojęcia o tym, że dostała kulkę.Kiedy Pete przyszedł do ciebie zpłaczem, to właśnie po to, żeby ci opowiedzieć o Jimmie Jo? Nie on ją zabił, jeśli o to ci chodzi. Nie o to.Podpuszczałaś mnie, bym uwierzyła, że to on, ale nie. To i tak nieważne.Przynajmniej wtedy było.Ona nie żyła, i onteż. Wytłumacz mi przynajmniej, Marilyn.Dlaczego?Ta zamilkła na dłuższą chwilę.Stojący zegar wybił południe. Nie zrobiłam tego, co myślisz  odezwała się wreszcie. Więc co? Pete przeżywał to, co miał z tobą.Płakał z twojego powodu.Myślał, że niejesteś taką żoną, jaką mogłabyś być, no i poznał tę kobietę, znaczy, kurew,Jimmie Jo.a ja chroniłam ciebie.I jego.Ale nie.to nie tak, jak się wydaje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl