[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczy miał szare.Był bladym,spokojnym dzieckiem o oczach, które zdawały się nasłuchiwać, i wydatnej, nieco opa-dającej dolnej wardze.Wyglądał trochę za poważnie na swoje lata.Brał żywo do serca wszystko, co od-czuwali inni, przede wszystkim zaś jego matka.Gdy się martwiła, rozumiał ją i niemógł zaznać spokoju.Jego serce zdawało się stale nad nią czuwać.Z biegiem lat wzmocnił się trochę i zmężniał.Między nim i Williamem była zbytduża różnica wieku i starszy brat nie chciał przyjmować go za towarzysza zabaw.Takwięc młodszy chłopiec przylgnął z początku prawie całkowicie do Ani, która byłatrzpiotem i „roztrzepańcem”, jak ją nazywała matka, ale bardzo kochała młodszegobraciszka.Biegał więc za nią wszędzie jak cieńibrał udział w jej zabawach.Ania ganiała całymi dniami swobodnie i zapa-miętale, razem z innymi małymi urwisami z Bottoms, a za nią biegł zawsze Pawełek,pozostawiając jej główną rolę w zabawach, w których sam bezpośrednio jeszcze nieuczestniczył.Był spokojnym, nie zwracającym na siebie uwagi dzieckiem.Ale siostrago uwielbiała.Zdawał się zawsze gorąco przejmować wszystkim, na czym jej na-prawdę zależało.Ania miała dużą lalkę, z której była bardzo dumna, choć jej zbytnio nie lubiła.Pew-nego dnia ułożyła ją na kanapie i okryła do snu pokrowcem.Zapomniała o niej zupeł-nie.Właśnie w tym czasie Pawełek musiał ćwiczyć się w skokach z poręczy kanapy.Skoczył z trzaskiem prosto na twarz ukrytej lalki.Ania porwała się z miejsca, wydałagłośny okrzyk rozpaczy i usiadła z powrotem, szlochając żałośnie.Pawełek zamarł wmiejscu, bez ruchu.TLR— Skąd mogłem wiedzieć, że tam leży lalka, mamo.I ty nigdy byś się tego nie do-myśliła — powtarzał w kółko.Póki Ania szlochała z żalu nad lalką, Pawełek siedziałbezradny z rozpaczy.W końcu jej łzy się wyczerpały.Przebaczyła bratu widząc, jakijest nieszczęśliwy.Ale w parę dni potem zadziwił ją i przeraził swoim pomysłem.— Poświęćmy Arabellę w ofierze — powiedział.— Spalmy ją.Ania była przerażona, ale i olśniona zarazem.Chciała zobaczyć, co on zrobi.Pawe-łek wybudował ołtarz z cegieł, wyciągnął trochę wiórów z korpusu nieszczęsnej Ara-belli, napchał woskowymi szczątkami jej głowę, dolał kilka kropel stearyny i podpaliłwszystko razem.Patrzył z ponurą satysfakcją na krople wosku, wytapiające się z roz-trzaskanego czoła Arabelli i skapujące niby pot w płomienie.Dopóki wielka, głupiakukła płonęła, napawał wzrok tym widokiem w zupełnym milczeniu.W końcu roz-grzebał żar patykiem, wydobył z niego osmolone ręce i nogi lalki i potłukł je międzydwoma kamieniami.— Ofiara panny Arabelli skończona — oświadczył.— I cieszę się, że nic z niej niepozostało.Wstrząsnęło to Anią do głębi, choć nie była w stanie powiedzieć słowa.Zdawałosię, że znienawidził lalkę namiętnie za to, że ją popsuł.Wszystkie dzieci, a przede wszystkim Paweł, odnosiły się bardzo niechętnie do ojcai trzymały stronę matki.Morel w dalszym ciągu pił i znęcał się nad rodziną.Zdarzałysię całe tygodnie, a czasem miesiące, w ciągu których przemieniał życie rodziny wpiekło.Paweł nigdy nie mógł zapomnieć pewnego poniedziałkowego wieczoru, gdywróciwszy z kółka religijnego zastał matkę z zapuchniętym i podsinionym okiem, ojcastojącego na dywaniku przed kominkiem z szeroko rozstawionymi nogami i opusz-czoną głową — i Williama, który przed chwilą wrócił z pracy i stał patrząc na ojcapłonącymi oczami.Gdy młodsze dzieci weszły do izby, zapadło milczenie, ale nikt zestarszych nie spojrzał w ich stronę.William miał wargi pobladłe i pięści kurczowo zaciśnięte.Czekał, aż rodzeństwousiądzie i uciszy się, patrząc niemo na ojca z dziecięco bezradną wściekłością i niena-wiścią.Potem powiedział:— Ty tchórzu, nie ośmieliłbyś się tego zrobić, gdybym był w domu.Morel był bliski furii.Zatoczył się w stronę syna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl