[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądała naprawdę zachwycająco.Po lewej stronie stał Rafe.Patrząc na jego nieporuszoną twarz, Sabrina zastanawiała się, czycokolwiek jest w stanie wyprowadzić z równowagi szefa służb bezpieczeństwa Miasta Złodziei.A jeśli chodziło o nią, to była gotowa zrobić wszystko, co będzie konieczne, by ta wizyta okazałasię sukcesem Kardala.Wiedziała, jak trudne będzie dla niego spotkanie z ojcem i że psychicznienie jest przygotowany na taki wstrząs.Gdy helikopter wylądował, podbiegło do niego dwóch ludzi Rafe'a.Otworzyli drzwi iSabrina zobaczyła króla Givona.W szytym na miarę garniturze wyglądał raczej na biznesmena zEuropy niż na króla El Baharu.Był kilkanaście centymetrów niższy od Kardala, ale wydawał sięsilny.Jego ciemne oczy wyrażały mądrość i smutek, a usta zdradzały cierpienie.Czyżby dlatego,że przed laty zły los odebrał mu ukochaną kobietę i syna?Król ruszył w ich kierunku.Sabrina czekała na słowa Kardala, bo to właśnie on, jako władcaMiasta Złodziei, powinien pierwszy powitać gościa.Mimo to Kardal stał bez ruchu i milczał.Sytuacja stawała się kłopotliwa.Uratowała ją Cala, wysuwając się zza pleców syna iruszając niespiesznym, dumnym krokiem w stronę mężczyzny, którego nie widziała od ponadtrzydziestu lat.Na twarzy Givona najpierw pojawiła się radość, potem ból, na koniec tęsknota.Sabrina zrozumiała, że Givon całym sercem kocha matkę Kardala. Witamy w Mieście Złodziei powitała go ciepło Cala. Dawno się nie widzieliśmy. To prawda.Zacząłem się już zastanawiać, czy kiedykolwiek ujrzę to miejsce.Czy kiedykolwiek ujrzę ciebie.Sabrina usłyszała te słowa, chociaż Givon ich nie wymówił.Nie musiał, bo Cala również jeusłyszała, co można było poznać po ledwie zauważalnym geście dłonią i ruchu głowy.Księżna wyciągnęła rękę, aby uścisnąć dłoń gościa, po czym nagle ją cofnęła.Wtedy Givonzrobił pół kroku do przodu, Cala z cichym okrzykiem rozłożyła szeroko ramiona, a on rzucił sięw jej objęcia.Tęsknota malująca się na jego twarzy wydała się Sabrinie czymś tak intymnym, że szybkoodwróciła wzrok.Popatrzyła na Kardala, który również znalazł sobie coś bardziej interesującegodo oglądania.Ciekawiło ją, co myślał o tym powitaniu.Czy zaczęło do niego docierać, że niktnie ponosił winy za sytuację, w której się obecnie znajdowali?W końcu zarumieniona Cala wypuściła Givona z objęć i cofnęła się. Pora, abyście się poznali.Król Givon podszedł do syna i wyciągnął do niego rękę. Witaj, Kardalu.Kardal skinął głową i uścisnął podaną dłoń. Wasza Wysokość, witam w Mieście Złodziei.Givon w dalszym ciągu się uśmiechał, ale w jego oczach mignął smutek.Najwidoczniej miałnadzieję na cieplejsze i mniej oficjalne powitanie. Daj mu więcej czasu szepnęła do siebie Sabrina. Przedstawiam Sabrinę.Wasza Wysokość zapewne zna ją jako Sabrę, księżniczkę Bahanii. Sabrino. Givon ukłonił się. Cieszę się, że cię widzę. Zakłopotany zmarszczył brwi.Nie miałem pojęcia, że cię tu spotkam.Wczoraj rozmawiałem z twoim ojcem, ale nie wspomniało tym ani słowem. Sabrina jest moim gościem pospiesznie wyjaśnił Kardal. Przebywa tu, bo.jakospecjalistka w tej dziedzinie, od jakiegoś czasu prowadzi naukowe badania zgromadzonych wmieście skarbów. Aha! Sabrina roześmiała się, mając nadzieję, że choć trochę rozładuje napiętą atmosferę. Teraz tak mówisz. Uniosła do góry ręce.Szerokie rękawy jej sukni opadły, ukazujączatrzaśnięte na nadgarstkach złote kajdany. Nie tak to jednak wyglądało, kiedy schwytałeś mniena pustyni i przywiozłeś tu jako swoją niewolnicę. Uczyniłeś księżniczkę Bahanii swoją niewolnicą?! zawołał wstrząśnięty Givon.Kardal rzucił Sabrinie spojrzenie, które ostrzegało, że jeszcze się z nią policzy, lecz onatylko się uśmiechnęła.Mógł sobie być na nią zły, nie dbała o to.Ważne, że wprowadziła fermenti zmusiła Kardala do żywszej reakcji wobec ojca. Ta historia jest nieco bardziej skomplikowana usprawiedliwiał się Kardal, wciąż patrzącna Sabrinę wściekłym wzrokiem. To prawda, Wasza Wysokość ochoczo przyznała. Teraz zaprowadzę pana dojego pokoi, a po drodze chętnie opowiem wszystkie szczegóły.Proszę tędy, Wasza Wysokość.Król spojrzał na syna, potem na Calę, a w końcu skinął głową i stanął obok Sabriny. Mów mi Givon, proszę powiedział, kiedy ruszyli w kierunku zamku. Jestem zaszczycona.Jako zwykła niewolnica, no i w ogóle.Givon patrzył na Sabrinę, a na jego ustach błąkał się uśmiech. Widzę, że nie tego Kardal po tobie oczekiwał, bez względu na to, jakim sposobemznalazłaś się w Mieście Złodziei.Poczuła, że zaczyna lubić ojca Kardala.Wzięła go pod ramię. O tak.Czasami frustruję go do granic wytrzymałości.Pozwól, że ci o tym opowiem.Kardal przyglądał się, jak Sabrina i król Givon odchodzą w stronę zamku.Był wściekły, żetak łatwo dała się zwieść ujmującemu, wystudiowanemu do perfekcji sposobowi bycia jego ojca.Spodziewał się po niej więcej. No i co o tym wszystkim myślisz? zapytała Cala lekko drżącym głosem. Nie wiem, co mam myśleć.Za każdym razem, kiedy do miasta przyjeżdża ktoś ważny,wszystko staje na głowie.Sprawy bezpieczeństwa, zburzony rytm codziennego życia. Nie rozmawiaj tak ze mną, Kardalu.Jestem twoją matką.Pytam cię, co myślisz o swoimojcu.Nigdy dotąd się z nim nie spotkałeś, prawda? Nigdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]