[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Słodzisz? - zapytała.Anna ujrzała przed sobą nieduży salon z aneksem kuchennym i wąski korytarz, któryzapewne prowadził do sypialni.- Tak, poproszę.Jedną łyżeczkę.Dziewczyna poszła za Marią do pokoju i stanęła obok sofy.Gospodyni przeszła doczęści kuchennej i nastawiła wodę na herbatę.Na gzymsie kominka stały zdjęciaprzedstawiające dzieci.Anna przypatrywała im się z zainteresowaniem, ale szybko odwróciławzrok, gdy kobieta podeszła do niej i podała jej dymiącą filiżankę herbaty, zachęcając dozajęcia miejsca na sofie.- Niestety, mieszkanie nie jest duże - powiedziała, siadając na drugim końcu kanapy.-Ale tak to dziś wygląda.Wiesz, miałam kiedyś dom, wiele lat temu.Ale opłaty i rachunki zaenergię wciąż rosły.W końcu Władze przekonały mnie do przeprowadzki do mniejszegolokalu.- Uśmiechnęła się ironicznie.Anna odpowiedziała takim samym grymasem.Doskonale wiedziała, jak bardzoprzekonujące potrafią być Władze.- Jest nieduże, ale bardzo ładne - stwierdziła uprzejmie.- Dziękuję.Chyba jest dość wygodne - szepnęła Maria z zadumą.- A przecież naszkomfort to jeden z głównych celów Władz. Komfort, zdrowie, dobrobyt i edukacja.To bezwątpienia szlachetne zamierzenia.Dziewczyna uśmiechnęła się zakłopotana.Nienawidziła świadomości, że w wielukwestiach jest ignorantką.Peter z dużym zainteresowaniem śledził dekrety Władz iorganizowane przez przywódców konferencje prasowe.Codziennie włączał komputer -pochłaniający cenne talony energetyczne - i sprawdzał wiadomości oraz bieżące analizy.Anny to w ogóle nie obchodziło.Pragnęła, żeby wszyscy troje byli bezpieczni i żeby było imciepło.Nic innego nie miało dla niej takiego znaczenia.Teraz jednak żałowała, że nieinteresowała się sprawami państwowymi.Mogłaby odpowiedzieć coś mądrego.- Oczywiście domyślam się, że nie przepadasz zbytnio za Władzami - dodała Maria.-Nie sądzę, żeby wielu mieszkańców zakładów dla nadmiarów żywiło do nich ciepłe uczucia.Dziewczyna potrząsnęła głową.Tak naprawdę w Grange Hall Władze były zaledwieniejasnym, odległym pojęciem.Jedyną liczącą się władzą była przełożona zakładu.- Teraz już na szczęście jesteśmy na Zewnątrz - odparła cicho.Nie odniosła się wprostdo tego, co powiedziała Maria, ale miała nadzieję, że kobieta nie zwróci na to uwagi.- WGrange Hall nie było zbyt.komfortowo.Gospodyni ponownie obdarzyła ją smutnym uśmiechem.- Masz rację.Wyobrażam sobie, że nie było tam wygodnie.Wiesz, kiedy powstałyzakłady dla nadmiarów, mówiono nam, że będą przypominały szkoły.Odseparowanie dzieciod rodziców było niezbędne, żeby zniechęcić ludzi do posiadania potomstwa.To znaczy.żeby nie rodziły się nadmiary.No i był to sposób na ich odizolowanie.Pokazanie, żejesteście.że nadmiary są kimś innym.Ale nikt nie zamierzał traktować zle wychowankówzakładów.Ostatecznym celem miało być ich zatrudnienie, a nie niewolnicza praca.Toprzyszło pózniej.- Pózniej? - powtórzyła z zainteresowaniem Anna.Z reguły ludzie nie rozmawialiotwarcie o nadmiarach ani o dzieciach.Nie chcieli, by uznano ich za buntowników izagrożenie dla Władz.- Gdy ludzie przestali się już tym przejmować.Gdy już się przyzwyczaili.Wcześniej pamiętali o prawach obywatelskich, interesowali się kwestią opieki nadnadmiarami, sposobem traktowania nielegalnych imigrantów czy nawet przestępców.Dziśkażdego zajmuje już tylko to, jak wygląda, jak się czuje i przez ile godzin może miećwłączone centralne ogrzewanie.Myśli tylko o tym, jakich nowych ciekawych zajęć może siępodjąć, by potem je porzucić.Nie lubi dzieci, boi się ich.Sama widziałaś, jak ludzie patrzylina chłopczyka.Anna spojrzała na pyzatą buzię Bena i przytuliła go mocniej.- Te fotografie.- zaczęła i zaczerwieniła się lekko, bo miała właśnie zadać bardzoosobiste pytanie.- Na kominku.Nie obawia się pani o to, co pomyślą sobie inni?Maria podążyła za jej wzrokiem.Na twarzy kobiety zagościł smutek.- Oczywiście.Obawiam się o to przez cały czas, ale to nie powód, żeby je schować.Nikt nie może nas aż tak zastraszyć, żebyśmy popadły w apatię, prawda, Anno?- Nikt.- Dziewczyna zdecydowanie pokręciła głową.- Ale Władze.- Władze mają zbyt wiele.władzy! - odparła Maria.- Władzy, której nadużywają iktórej należy się przeciwstawić.Kobieta przysunęła się do Anny i ujęła jej dłoń, a potem spojrzała na towarzyszkę zufnością.- Mam nadzieję, że nie wezmiesz mi tego za złe, ale te dzieci.Te fotografie.Toprawdziwy powód, dla którego cię tutaj zaprosiłam.Ta dziewczynka.- Podeszła do kominkai ujęła jedną z ramek.Przycisnęła ją do piersi, a potem podała Annie.- Ta dziewczynka tomoja córka.Byłam młoda i głupia.Miałam nadzieję, że uda mi się ukryć dziecko.Alełapacze.Znalezli ją i mi odebrali.Wtedy jeszcze pobłażliwie traktowano tych, którzy złożylisamokrytykę.Dostałam karę pieniężną, ale poza tym udzielono mi jedynie nagany, bookazałam należytą skruchę.Uznano, że dostałam nauczkę, ale sama wiesz, że to tak niedziała.Anna wzięła do ręki oprawione zdjęcie.Do jej oczu napłynęły łzy, gdy przyglądała sięniemowlęciu zawiniętemu w kocyk.- Jest teraz nadmiarem? - spytała cicho.Maria przytaknęła.- Chodzi o to, że na początku, kiedy ją zabrano, przyjęłam to spokojnie.- Głos kobietyzałamał się.- Chciałam robić karierę, miałam życie przed sobą.Byłam wdzięczna Władzom,że udało mi się uniknąć więzienia.Mówiłam sobie: Upiekło mi się, miałam szczęście.Alelata mijały, a ja ciągle myślałam o mojej córce.Brakowało mi jej, i to bardzo.To śmieszne,bo właściwie nie zdążyłam jej poznać, miałam ją zaledwie przez parę tygodni.Zaczęłamszukać przedmiotów związanych z dziećmi, chodziłam po pchlich targach i kupowałam starezabawki i kocyki.Szyłam jej ubranka, a w myślach śpiewałam kołysanki, mimo że wtedymiała już pięćdziesiąt lat.O ile jeszcze żyła.W oczach Marii pojawiły się łzy, a jej głos się załamał.Anna spojrzała na zdjęcie ipomyślała o wszystkich nadmiarach w Grange Hall, o wszystkich nadmiarach w całym kraju.- Ty jednak żyjesz.- Kobieta zdołała odzyskać panowanie nad sobą.- Domyślam się,że masz teraz prawo do przyjmowania długowieczności?Anna pokręciła głową, ośmielona wyznaniem Marii.- Ja nie.To znaczy, my nie.- Urwała.- My dokonamy Rezygnacji - dodała zprzekonaniem.- Nie chcemy żyć wiecznie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]