[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie przeklinaj!I jeszcze jedno! Jesse! Przeciągnęłaś strunę, kochanie warczy.Zaciska ręce na moich nadgarstkach i raz po raz naciera namnie.Zamykam oczy. Oczy! Zaskoczona natychmiast je otwieram. Tak dobrze.Z jego twarzy spływa pot, którego krople spadają na moje policzki.Muszę się go trzymać, drapać igryzć, ale jestem kompletnie bezsilna.Taką właśnie mnie uwielbia. Pozwól się dotknąć! krzyczę, starając się wyswobodzić z jego uścisku. Kto ma władzę? Ty, cholerny dominatorze! Nie naciera na mnie wyrażaj się.Krzyczę. Cholera! Avo, dojdz! Nie mogę.Staram się skupić na orgazmie, które czai się blisko, ale zakażdym razem, kiedy myślę, że mnie ogarnie, Jesse naciera na mnie biodrami i orgazm znów się oddala.Zamykam oczy i mogę jedynie poddać się jego potężnemu ciału. Jezu, Avo.Zaraz dojdę!Krzyczy, zaciska zęby i opada na mnie, uwalniając moje nadgarstki z mocnego uścisku.Jegooddech jest nierówny, ciało drżące, a skóra mokra.U mnie jest tak samo, choć bez satysfakcjonującegoorgazmu. Nie doszłaś dyszy w moją szyję.Nie mogę mówić, więc jedynie mruczę i kręcę głową.Leżę zbezwładnie rozłożonymi rękami przy głowie. Kochanie, przepraszam.Ponownie mruczę i usiłuję unieść ręce, żeby go przytulić i powiedzieć w ten sposób, że nic się niestało.Niestety moje mięśnie nie słuchają mnie.Jesse dosłownie mnie unieruchomił.Nasze spocone ciałastykają się.Oboje głośno oddychamy w nierównym tempie.Jesteśmy kompletnie wycieńczeni.Mamochotę zostać w łóżku, ale czuję, że zszedł ze mnie i bierze mnie na ręce.Protestuję, lecz zanosi mnie dołazienki.Jesse odkręca wodę, bierze ręcznik z półki i kładzie go na prysznicowych kaflach.Po chwili układamnie na nim.Gdy zaczynam zbierać siły, żeby z niezadowoleniem spojrzeć na niego, pochyla się nademną i rozsuwa moje nogi. Przywróćmy cię do życia. Wkłada słuchawkę prysznica pomiędzy moje uda, a następnie delikatniezaczyna mnie lizać.Wyginam plecy, moje bezwładne ramiona ożywają oraz odzyskuję głos. Ooo Bożeee! Chwytam go za mokre włosy i pcham głębiej w siebie.Wcześniejszy, głębokoukryty orgazm zaczyna wypływać na powierzchnię.Nawet nie staram się kontrolować.Zaczynam dyszeć,drżeć i kręcić głową, gdy chłodna, ożywcza woda spływa po moim ciele.Jesse jest wszędzie, liże mnie,gryzie, ssie i całuje wnętrza ud, a ną koniec ponownie zanurza we mnie język. Już się rozbudziłaś? mruczy przy moim ciele, a po chwili lekko przygryza moją łechtaczkę. Więcej! żądam, ciągnąc jego włosy.Słyszę, że się cicho śmieje, ale spełnia mój rozkaz.Przywieraustami do mnie i ssie mnie łagodnie, aż ogarnia mnie orgazm.Eksploduję.Widzę gwiazdy.Jęczę i zarzucam ręce nad głowę.Jest mi tak dobrze.Za dobrze.Ogarniamnie dreszcz, po którym całkowicie słabnę.Chłodna woda jest boska, doskonale mnie relaksuje.Nie mamzamiaru za żadne skarby wstawać.Może mnie zanieść wprost do łóżka. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam czuć, jak drżysz. Całuje moje ciało, aż dochodzi do ust, którympoświęca szczególną uwagę.Odpowiadam mu tylko ustami, ponieważ nie mogę zmusić mięśni do ruchu,choć nie przejmuję się tym za bardzo. Czy się zrehabilitowałem?Kiwam głową.Jesse zaczyna się śmiać.Odsuwa się, żeby mi się przyjrzeć.Jest cholernie przystojny,o czym ten arogancki dupek doskonale wie. Kocham cię. Z trudem udaje mi się wypowiedzieć te słowa pomiędzy przerywanymi oddechami.Oślepia mnie swoim uśmiechem.moim uśmiechem. Wiem, kochanie. Jesse wstaje zbyt żwawo jak na mój gust. Chodz.Skoro spełniłem mójboski obowiązek, możemy pojechać do Rezydencji. Chwyta moją dłoń i podnosi mnie bez żadnegowysiłku, choć wcale mu nie pomagam.W proteście leżę bezwładnie, co nie stanowi dla niego żadnejprzeszkody. Muszę iść? pytam z niezadowoleniem, gdy wyciska odrobinę szamponu na moje włosy i zaczynamnie namydlać. Tak, musisz.Musimy nadrobić czterodniowe zaległości. Ignoruję jego słowa i pozwalam mu sięmasować, a potem spłukać. Kochanie, jesteś gotowa.Wychodzimy. Klepie mnie po pośladku, a sambierze prysznic.Z tęsknotą spoglądam w kierunku łóżka, ale jestem silna i wchodzę do olbrzymiej garderoby, żeby sięwyszykować.Mamy czas, żeby nadrobić zaległości, a wiele trudnych rzeczy trzeba wyjaśnić.Muszę zająćsię obecną sytuacją, bo jeśli pozostanę w ciąży, z pewnością znów zacznie traktować mnie, jakbym byłaze szkła.Wchodzę do kuchni, gdzie Jesse gorączkowo przeszukuje szafki.Widok jego umięśnionych rąk i szerokichpleców podkreślonych białą koszulką polo sprawia, że cała drżę i mrugam, aby upewnić się, czy nie śnię.Uśmiecham się.Jesse jest rzeczywisty i jest mój. Co robisz? pytam, związując bujne włosy na czubku głowy.Odwraca się i spogląda na mnie zaniepokojony. Skończył mi się Sun-Pat. Co? śmieję się z jego rozpaczy. Skończyło ci się masło orzechowe? Cholera, to nie jest śmieszne! Trzaska drzwiczkami szafki i podchodzi do lodówki.Przekładaliczne butelki wody w poszukiwaniu słoika z masłem. W co do cholery pogrywa sobie Cathy? mruczypod nosem.Nie potrafię się opanować.Zginam się ze śmiechu.To nie jest normalne zachowanie jak na osobę,która lubi niewiele rzeczy.Jesse jest uzależniony.Mój Lord jest uzależniony od masła orzechowego inajprawdopodobniej dostanie ataku, jeśli szybko nie przyjmie swojej działki.Radośnie chichoczę, kiedysłyszę trzask zamykanej lodówki.Natychmiast się prostuję i bezskutecznie próbuję powstrzymać uśmiech.Boleśnie przygryzam wargę, żeby zachować powagę. Z czego się śmiejesz? Patrzy na mnie gniewnie. Skąd ta chęć na masło orzechowe? pytam i szybko przygryzam wargę.Zakłada ręce na piersi i nadal patrzy na mnie pochmurnie. Lubię je. Lubisz je? Tak, lubię je. Jesteś podejrzanie podenerwowany, jak na osobę, która tylko je lubi. Wargi zaczynają mi drżeć ikompletnie tracę kontrolę nad uśmiechem. Nie jestem podenerwowany oświadcza z cichym śmiechem. To nic takiego. Okej wzruszam ramionami, uśmiechając się.To jednak nie jest nic takiego.Przechodzi przezkuchnię, obchodzi wyspę i idzie w moją stronę.Gdy spogląda na moją dolną część ciała, rozszerzaoczy. Co to do cholery ma być? wyrzuca z siebie.Spoglądam na swoje nogi i z powrotem na zszokowane zielone oczy. Szorty. Raczej majtki.Znów się uśmiecham. Nie, szorty. Chwytam koniec każdej nogawki dżinsowych szortów i podwijam je do góry. Gdybybyły majtkami, wyglądałyby tak.Wzdycha, nie przestając obserwować rażącej go części garderoby. Avo, daj spokój.Bądz rozsądna. Jesse wzdycham. Mówiłam ci, że jeśli chcesz być z kimś, kto chodzi w długich spódnicach igolfach, znajdz sobie osobę w twoim wieku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]