[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba uważać.Poczułem ją dopiero wtedy, jak na nią nadepnąłem.Słychać wtedy taki dźwięk, taki cichy trzask.(patrzy na nich)Takie miny.no wiecie, one nie wybuchają, jak się na nie nadepnie.Dopiero jak się z nich zejdzie.Reszta chłopaków tylko na mnie patrzyła.Powiedziałem im, żeby stamtąd zmiatali, zaczęli się więc wycofywać jeden po drugim, ale wszyscy patrzyli na mnie, gapili się na trupa, który stał i na nich wrzeszczał.Nawet jak już byli poza zasięgiem, dalej nie mogłem się ruszyć.Ale wszyscy na mnie patrzyli i w końcu nie mogłem już tego dłużej wytrzymać.Skoczyłem.(gorzki śmiech)Nigdy nie byliśmy za dobrzy w skoku w dal, prawda, Jeffy?ZBLIŻENIE NA JEFFAPrzez krótką chwilę panuje głęboka cisza.JEFFUratowałeś ich.Uratowałeś im życie.Z POWROTEM NA SCENĘWETERANAha.Dali mi za to medal.JEFFUratowałeś ich.(odwraca się)A ja ich nie uratowałem.O to chodzi, prawda? Nie było mnie tam.Odrzuca gwałtownie pogrzebacz, który uderza o ścianę.Jeff odwraca się z gniewem.JEFFNo dobra.Jestem winny.Wybrałem.tę drugą drogę.Ale jeśli trzeba.kogoś ukarać, to tylko mnie.Denise i Megan nie mają z tym nic wspólnego.Cokolwiek chcesz zrobić, nie mieszaj ich do tego.WIDOK NA DENISEKtóra słucha słów Jeffa ze strachem i przerażeniem.DENISENie!(spogląda na Weterana)Pojechałam z nim do Kanady.Razem podjęliśmy tę decyzję.Jestem częścią niego i wszystkiego, co się z nim stanie.WIDOK NA WETERANAKtóry po długiej chwili uśmiecha się łagodnie.WETERANWiem o tym.Za to właśnie cię kochałem, Denny.(do Jeffa)Nic nie rozumiesz, brachu.Myślisz, że bym je skrzywdził?(śmieje się)A mówią, że to weterani mają świra.Z POWROTEM NA SCENĘJEFFW takim razie po co.po co tu jesteś?WETERANCelne pytanie.(ponury uśmiech)Umieram, brachu.DENISEMój Boże.WETERANLekarze nigdy nie mówią prawdy, ale czuję, że koniec jest blisko.Nie dbam o to, bo już dawno straciłem wszystko, co ważne.nogi, dziewczynę, przyszłość.Nawet Jeffa.A Astronauta nie ma nic poza paskudnymi wspomnieniami.( pauza)Byłem w szpitalu dla weteranów.czekałem, aż to się skończy.ale ciągle myślałem o Denny.No wiesz? Zastanawiałem się, co by się stało, gdybym zrobił wszystko inaczej.Pewnie od myślenia o tym przeniosłem się tutaj.( śmieje się)Zawsze lubiłem historie o duchach, ale nigdy nie myślałem, że sam zostanę duchem.Weteran zwraca fotel w stronę Jeffa.WETERAN( kontynuuje)Chciałem po prostu.je zobaczyć.( pauza, uśmiech)Dobrze się spisałeś, McDowell.Jeff potrząsa głową, z wyraźnym poczuciem winy.Jest cały i zdrowy, ale jest także tym facetem na wózku i na jego twarzy maluje się zwątpienie.JEFFTo ty się dobrze spisałeś.Mnie tam nie było.Nie mogąc spojrzeć w oczy swemu kalekiemu odpowiednikowi, Jeff odwraca wzrok.WETERAN(cicho)A mnie nie było tutaj.Nie było mnie dla Denise.Ani dla Megan.Podjeżdża do komody, podnosi oprawioną w ramki fotografię Megan i spogląda na nią.WETERAN(mówi dalej)Jeśli, trzymając córeczkę w ramionach, możesz choć przez sekundę pomyśleć, że zrobiłeś coś złego, to jesteś najgłupszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek żył na Ziemi.Uwierz mi, Jeff.Niczego nie straciłeś.WIDOK NA JEFFAKtóry odwraca się w reakcji na słowa Weterana, na ich oczywistą prawdę.Brakuje mu słów.Denise podchodzi do niego i obejmują się.WETERANChyba.chyba już czas, żebym sobie poszedł.Denise zwraca się w jego stronę.DENISENie musisz.To znaczy możesz tu zostać.WETERAN(ze smutkiem)Nie.To niemożliwe.Ale teraz mam przynajmniej trochę wspomnień, tak?Jeff reaguje nagle: wpadł na pewien pomysł.JEFFTe wspomnienia.(pauza)Ty i ja jesteśmy tą samą osobą.To musi działać w obie strony.(pauza, potem stanowczo)Ja też mam wspomnienia.Jeśli się dotkniemy albo.Podchodzi bliżej, ale Weteran cofa się wózkiem od niego.WETERANNie! Nie wiesz, o czym mówisz.JEFF(cicho, ze współczuciem)Mówię o dniu, kiedy wzięliśmy ślub z Denise.O naszym miesiącu miodowym.Onarodzinach Megan.WETERAN(z goryczą)To nie jest przekaz w jedną stronę, Jeff.Pomyśl o tym, co dostaniesz w zamian.Będziesz pamiętał ginących kolegów, szpitale, lata spędzone na wózku.(pauza)Będziesz pamiętał, jak tam stałeś, a oni uciekali od ciebie i patrzyli na ciebie, wszyscy na ciebie patrzyli.Nie będziesz już spał tak dobrze, a czasami będziesz się budził z krzykiem.Jeff waha się, spogląda na Denise.Ta kiwa głową.Całuje ją i rusza w stronę Weterana.JEFFNie boję się paru koszmarów.(uśmiecha się z ironią)Zawsze mogę się schować pod kocem, prawda?Wyciąga dłoń.Weteran spogląda na niego, a potem, bardzo powoli, unosi obie ręce i ujmuje w nie dłoń Jeffa.Ten krzywi się nagle, jakby z bólu.Weteran zamyka oczy.Po jego policzku spływają łzy.ZBLIŻENIE NA DENISEKtóra na nich patrzy.WIDOK ZZA PLECÓW DENISEObaj Jeffowie McDowellowie rozjarzają się dziwnym, niebieskozielonym światłem.Migoczą wokół nich widmowe powidoki.Jej Jeff, który stoi, przez chwilę ma na sobiemundur, a potem wyrasta mu długa, potargana broda.Weteran jest ubrany w smoking w stylu lat sześćdziesiątych, a potem w cywilne ubranie.Jego nogawki WYPEŁNIAJĄ SIĘ, pojawiają się NOGI, widmowe i świecące, ale realne.Otwiera ze zdumieniem oczy, a potem WSTAJE z krzesła.WETERANWychodzi na to, że chyba obaj jesteśmy bohaterami, hę?Weteran, który stoi, OBEJMUJE Jeffa.Na obu pada dziwne światło.Potem ich ciała STAPIAJĄ SIĘ ze sobą i stają się jednym.Blask staje się tak intensywny, że Denise odsuwa się, zasłaniając oczy.Kiedy łuna gaśnie.Weterana i wózka już nie ma.Został tylko oryginalny Jeff McDowell.Denise podbiega do niego i obejmują się bardzo mocno.ZATRZYMUJEMY to ujęcie i słychać głos NARRATORANARRATORWszyscy podejmujemy decyzje i potem zastanawiamy się, jak wyglądałaby ta druga droga.Jeff McDowell dowiedział się tego i zapłacił za to.To była lekcja odwagi i kartografii udzielona przez rysowników map ze strefy mroku.KONIECPrzełożył Michał JakuszewskiNie z tego świataROZJAŚNIENIEPLENER – AUTOSTRADA – NOC – WIDOK Z LOTU PTAKANa drodze panuje intensywny ruch.Nagle słyszymy HUK, głośny jak uderzenie pioruna, ostry jak grom dźwiękowy.CIĘCIEZBLIŻENIE NA CATDziewczyna stoi pośrodku autostrady, a po obu jej bokach śmigają samochody.Nazwijmy ją CAT.Ma dwadzieścia lat.Jest szczupła, żylasta, o chłopięcej figurze.Włosy ma krótkie, nierówno ostrzyżone.Ma w sobie coś dzikiego, coś szybkiego, groźnego i nie do końca cywilizowanego.Nosi stare, skórzane spodnie, popękane i bardzo znoszone, oraz luźną, czarną bluzę mundurową, o kilka numerów na nią za dużą.Pod rozpiętą bluzą widać obcisły, srebrnoszary podkoszulek.Stopy ma bose.Sprawia wrażenie zagubionej, zdezorientowanej.WSTAWKA – PUNKT WIDZENIA CATREFLEKTORY zdają się zmierzać ku niej ze wszystkich stron.Samochody mijają ją tylko o centymetry.WIDOK NA CATCat próbuje przemknąć w stronę pobocza, ale błędnie ocenia prędkość samochodów.Jeden z nich omal na nią nie wpada, TRĄBIĄC głośno.Dziewczyna odskakuje.Drugi samochód SKRĘCA, żeby ją wyminąć.Hamulce PISZCZĄ.Słychać kolejne KLAKSONY.Cat obraca się wkoło, szukając drogi wyjścia.Posuwa się krok w przeciwnym kierunku, ale odskakuje, gdy dwa samochody ZDERZAJĄ SIĘ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]