[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie bardzo wiem, jak ci to powiedzieć, ale krowy tych placków nie jedzą,tylko.hm.produkują je.Można w nie czasem wdepnąć na łące, jak się nie patrzypod nogi.- I tym się rzuca?! - zakrzyknęła ze zgrozą Josie.- Jak wyschną, stają się twarde jak drewno.W dawnych czasach służyły na-wet jako opał.- W życiu nie zjadłabym niczego ugotowanego nad takim opałem.- Skrzywiłasię z tak zabawnym niesmakiem, że Luke nie mógł już dłużej powstrzymywać sięod śmiechu.Ku jego zdumieniu Josie wcale nie zaczęła się dąsać, tylko również wybuch-nęła perlistym śmiechem.Luke pomyślał, że mógłby go słuchać bez końca.I tendołeczek!- Ale się skompromitowałam! Chyba okazałam się najgorszym mieszczu-chem, jakiego w życiu widziałeś.- To zależy - odparł z przekornym błyskiem w oczach.- Od czego?SR - Od tego, czy myślisz również, że kaczki karmi się kaczeńcami - odparł zkamienną twarzą.Wyglądało to tak komicznie, że Josie zaczęła chichotać bez opamiętania, aLuke zawtórował jej.I jakoś tak się stało, że osłabła od śmiechu Josie oparła się oniego, on zaś, nie wiedzieć kiedy, otoczył ją ramionami i nagle ich wesołość znik-nęła bez śladu.Stali przed sobą, zapatrzeni w siebie.Była tak blisko, że czuł ten jej urzekający kwiatowy zapach, który miał dziw-ne właściwości plątania mu myśli i przyspieszania oddechu.Miał przed sobą prze-świetlone słońcem włosy, zaróżowione od wiatru policzki oraz rozchylone zapra-szająco usta i naraz wydało mu się rzeczą najnaturalniejszą pod słońcem pocałowa-nie tych drżących warg, delikatnych jak płatki róży.W momencie, gdy ich dotknął, porównania z kwiatami wyleciały mu z głowy.To przypominało raczej wyładowanie błyskawicy, istny grom z jasnego nieba! Wchwili gdy ich wargi zetknęły się, oboje jednocześnie stracili głowę i zaczęli cało-wać się jak szaleni.Zdyszani, rozgorączkowani i półprzytomni, tulili się do siebie zcałej siły, zapominając o całym świecie.Nagle coś wilgotnego dało Luke'owi z tyłu kuksańca.Odwrócił się gwałtow-nie, kompletnie zaskoczony i oprzytomniał na widok niewielkiej jałówki, którapróbowała wepchnąć pysk do tylnej kieszeni jego dżinsów w poszukiwaniu jakie-goś smakołyku.- Właśnie.miałem obejrzeć jej tę nogę - wymamrotał i przykucnął przyzwierzęciu, zadowolony, że będzie miał chwilę, by ochłonąć i dojść do siebie.Był na siebie wściekły.Jak mógł pozwolić, by do tego doszło? To, że dziew-czyna szaleńczo mu się podobała, to jeszcze nie powód, żeby się na nią rzucać przypierwszej okazji.Nie ma sensu się w nic wplątywać, bo żadne z nich nie uznajeprzelotnych przygód, zaś o ożenku oczywiście nie ma mowy.Luke zerknął na nią nieznacznie i zauważył, że niebieskie oczy Josie są jesz-cze nieco zamglone, policzki jej płoną, a usta ma nabrzmiałe od szalonych poca-SR łunków.Najchętniej kontynuowałby to, co przed chwilą przerwali, ale wiedział, żenie wolno mu tego zrobić.Czuł też, że powinien się jakoś usprawiedliwić, ale niebardzo wiedział, jak to zrobić.Podniósł się powoli, straszliwie zakłopotany i wbił wzrok w ziemię.- Słuchaj.Ja nie wiem, jak to się stało - wymamrotał i zaryzykował rzut okana jej twarz.Rumieńce na policzkach Josie pogłębiły się, a Luke ponownie spuściłoczy.- W każdym razie przepraszam.I obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.Ateraz jedzmy już, mamy jeszcze sporo do zobaczenia - dodał szorstko i ruszył wstronę samochodu, marząc tylko o jednym.O tym, żeby móc zapaść się pod ziemię.ROZDZIAA PITYPikap podskakiwał na wyboistej drodze wiodącej z powrotem do domu.Byłojuż pózne popołudnie, promienie zachodzącego słońca złociły wiszące nad widno-kręgiem chmury, więc niebo wyglądało jak skąpane w ogniu, co tworzyło idealnetło dla stojących w jesiennej szacie lasów.Widok był jedyny w swoim rodzaju, leczJosie była zbyt zajęta siedzącym obok mężczyzną, by podziwiać choćby najpięk-niejszą scenerię.Od tamtej chwili na łące zachowanie Luke'a zmieniło się.Stał się chłodny inieprzystępny, choć nienagannie uprzejmy.Pokazał jej wszystko, co chciała i wy-czerpująco odpowiedział na każde jej pytanie, dzięki czemu dowiedziała się, żeuzyskał dyplom z zoologii, że prowadzenie rancza stanowi dla niego sens życiaoraz bardzo wielu innych rzeczy.Niby opowiadał o sobie, ale Josie cały czas miaławrażenie, jakby zamknął się przed nią na cztery spusty.A przecież dopiero co ca-łował ją tak żarliwie, że aż kręciło jej się w głowie.Prawdę rzekłszy, jeszcze teraz,kiedy sobie to przypominała, czuła dziwny skurcz w żołądku.Jak właściwie do tego doszło? Odwróciła twarz do okna i niewidzącym wzro-kiem zapatrzyła się w przestrzeń.Pół biedy, jak to się stało, że Luke ją pocałował,SR ważniejsza jest odpowiedz na pytanie, dlaczego ona na ten pocałunek odpo-wiedziała, i to równie żarliwie?Ani chybi jestem wciąż roztrzęsiona po wczorajszych wydarzeniach, pomy-ślała głęboko zawstydzona Josie.Nie zamierzała z nikim romansować, nie będziesię przecież pchała z deszczu pod rynnę.Tak, po prostu reagowała trochę zbytemocjonalnie, to wszystko.Trudno nie reagować emocjonalnie przy takim mężczyznie, pomyślała nagle,jakby na swoje usprawiedliwienie.Chociażby ten jego wygląd, ten tajemniczygłos.Josie nie mogła się oprzeć pokusie spojrzenia na Luke'a.Ogarnęła zachwy-conym spojrzeniem jego wyrazisty profil, delikatną siateczkę zmarszczek w kąci-kach oczu, wgłębienie na środku brody.Był szalenie męski i przez to nieprzyzwo-icie wprost seksowny.Jeszcze bardziej pociągało ją to, iż okazał się wrażliwy i sentymentalny, do-wiódł tego rozmową o swojej matce.Ale najbardziej zachwycił ją wtedy, gdy opo-wiedziała mu, jak się głupio i nieodpowiedzialnie zachowała, dając się namówić namałżeństwo wbrew swojej woli.Okazał jej wtedy wiele współczucia i zrozumienia,co więcej, przyznał się, że sam popełnił podobny błąd.Było to z jego strony bardzoszlachetne i Josie wiedziała, że nigdy tego nie zapomni.Wygląd wyglądem, ale towłaśnie charakter czynił tego mężczyznę tak nieodparcie atrakcyjnym.Luke rzucił na nią ukradkowe spojrzenie, ich oczy spotkały się i nagle znowujakby coś zaiskrzyło między nimi.Oboje gwałtownie odwrócili głowy, czując, jakich serca biją w przyspieszonym tempie.Josie musiała wreszcie przyznać sama przed sobą, że coś ich ku sobie popy-cha [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl