[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tomas zawsze to podejrzewał.- Ciebie ona na pewno wysłucha - mówiła Liisa, okazując mu tym wielkie zaufanie.Chyba za wielkie.- Nas poprostu nie chce wpuścić.- I myślisz, że mnie otworzy? - spytał, unosząc swojeproste, czarne brwi, jakby nie chciał ujawnić tego, czegoLiisa się chyba domyślała.- Ty jesteś przyjacielem.- Jestem mężczyzną, chciałaś powiedzieć?- No, jesteś mężczyzną.Liisa potwierdziła i nawet nie mrugnęła, choć przecieżzdawała sobie sprawę, że Tomas domyślał się, co ona o tymwszystkim sądzi.Miała zupełnie nieruchomą twarz.- Ty myślisz, że ja już dawniej nie próbowałem z nią roz-mawiać? - westchnął Tomas.- Ale ona mnie też zatrzaskuje drzwi przed nosem.Jestem w tej samej sytuacji co wy.Nie wspominał ani słowem o tym, że leżał na tej rozkładanej kuchennej sofie, o której robotnicy w kopalniopowiadają sobie z taką wesołością.To nie był powód dodumy, ani też nic, o czym Liisa powinna wiedzieć.- Dlaczego ona to robi?Tomas westchnął.Czasami zdawało mu się, że rozumie Rozę.Innym razem uważał, że to niemożliwe.- Ona niszczy siebie - powiedziała Liisa ze wzburzeniemwidocznym na jej pyzatej twarzy.- Może właśnie tego chce - zastanawiał się Tomas.-Zniszczyć siebie.- Ale dlaczego?- Któż mógłby wytłumaczyć sprawy, które dotycząRozy? - spytał.- Ja nic dla niej zrobić nie mogę.Ona minie pozwala nic zrobić.- Ale ja nie chcę, żeby tak się działo! - oznajmiła Liisastanowczo.- Ona jest siostrą Olego.To w gruncie rzeczydobra dziewczyna.Ja ją lubię.Myślę, że jej świat się załamał, zresztą nic dziwnego, po tym wszystkim, co musiałaprzeżyć w ostatnim roku.- Na Rozę zawsze spadało wiele - dodał Tomas, uśmiechając się łagodnie.Ze smutkiem.Westchnął ciężko.- Roza nie chce, żeby ktoś kierował jej życiem.Robi, co chce.Jeśli chce się sama zniszczyć, to myślę, że zrobi to, a pozatym uważam, że ma do tego prawo.Moim zdaniem onawiele na ten temat myślała.- Nie mówisz poważnie! - Liisa wytrzeszczała oczy.Tomas skinął głową na potwierdzenie.- Ale ja nie chcę, żeby do tego doszło! - powtórzyła Liisa z naciskiem.- A jak zamierzasz ją powstrzymać? Jak masz zamiar z niąporozmawiać? Włamiesz się do niej, wyrąbując drzwi siekierą?Liisa zastanawiała się przez chwilę.- Tak - rzekła stanowczo.- Jeśli będę musiała, to zrobięto.Tylko najpierw muszę iść do domu po siekierę!Tomas patrzył w ślad za nią, jak biegła w stronę Kopalni, i nie miał wątpliwości, że akurat ona zrobi to, co zapowiedziała.Nietrudno jest szanować taką kobietę.Olemu się udało, pomyślał Tomas.Mattiasa znalazł w jadłodajni.Na szczęście tamten siedział sam, więc Tomas nie musiał wzbudzać sensacji, informując, że chciałby porozmawiać z nim w cztery oczy.- Gdzie indziej też są wolne miejsca - warknął Mattiasi jadł dalej, nie patrząc na Tomasa.Kruszył chleb do talerza z zupą.Odkąd Tomas wrócił, sprawy między nimi nie układałysię za dobrze.Padły jakieś słowa, może niepotrzebne, natemat Rozy.- Roza - powiedział Tomas i tym razem, siadając.- Roza? - Mattias wciąż nie podnosił wzroku.- Wiesz tak samo dobrze jak ja, w jaki sposób ona terazżyje.Mattias skrzywił się.- Jeśli o mnie chodzi, to przyznaję jej pełne prawo doukładania sobie życia wedle własnej woli - odparł.- NiechRoza robi, co chce.Dlaczego miałbym być jej sędzią? Dlaczego ty miałbyś być jej sędzią? Obaj kładliśmy ją przedsobą na plecach.To mogłoby z nas obu uczynić oszustów,Tomas.Ja pozwalam Rozie żyć własnym życiem.Ona pozwala mi żyć własnym.Nie czynimy sobie nawzajemkrzywdy.Uważam, że mamy bardzo dobre relacje.Tomas kręcił głową.- Nie myślisz tego poważnie - rzekł zgnębiony.- Może i nie.Ale pozwalam jej robić, co chce.Ona zresztą na nic innego się nie zgodzi.Nie mam żadnego prawamówić jej, jak ma żyć.Roza jest żoną Pedera Johansena.Nigdy nie dała mi o tym zapomnieć.No i zapamiętałemto bardzo dobrze.- Uważasz, że to w porządku, że Roza upija się codziennie do nieprzytomności? %7łe wpuszcza do siebie każdego,kto tylko chce, że się im sprzedaje i bierze za to pieniądze?Co z ciebie za przyjaciel, Mattias Mattiassen? Czy tyw ogóle nie masz przyzwoitości? Może to dlatego ty i Jenstak się zgadzaliście?Mattias mrużył oczy, patrząc na Tomasa, ale nie pozwolił mu wyprowadzić się z równowagi.- Myślę, że to straszne - powiedział.- Ale Roza ma prawo wybierać.A ja muszę szanować wybór, jakiego dokonała.Bo ona taka jest.- Przez jakiś czas myślałem, że ją kochasz - rzekł To-mas z drwiną.- Widzę jednak, że się myliłem.Wstał.Opuścił jadłodajnię.Znajdował się już w połowie drogi do Krety, gdy usłyszał za sobą kroki.I Tomas uśmiechnął się pod nosem.Nietrudno było się domyśleć, że Mattias zaczął myśleć inaczej.- Mów - powiedział tamten, kiedy dogonił Tomasai szedł dalej u jego boku.Tomas się zgodził.Nie był specjalnie gadatliwy.Jego dobrą cechą było to,że nie lubił tracić czasu na gadanie.Zresztą nie musiał jejtłumaczyć, dlaczego przyszedł do niej.Roza nie wiedziała, co się za tym kryje.I wcale nie chciała wiedzieć.W ogóle nic o nim nie chciała wiedzieć.Niepamiętała, jak on się nazywa.To była też jedna z tychspraw, o których nie chciała wiedzieć.Imię.Może powiedział je za pierwszym razem?W takiej sytuacji on mógł być tylko twarzą.Oni wszyscy byli twarzami.bezimienni.Nie pił jej piwa.Zawsze, kiedy widziała go pijącego, miałw butelce coś przezroczystego.Butelkę nosił w kieszeni.Alenie pił często.Przy większości wizyt był absolutnie trzezwy.Otworzyła natychmiast, gdy tylko znalazł się za drzwiami.Chwycił jej włosy tuż nad karkiem, szarpnął mocnow tył, zmusił, by skierowała twarz w jego stronę, a potemprzyglądał jej się, mrużąc oczy.Przyglądał się jej uśmiechnięty, bez słowa.Roza bardzo by chciała wiedzieć, co siękryje za tym uśmiechem.To jedyna rzecz, którą chciała o nim wiedzieć.Był chudy, w średnim wieku.Miał takie żylaste ciało, żew młodości musiał być bardzo zwinny.Twarz była taka sobie, nic szczególnego, ale kimże jest Roza, by oceniać wygląd innych?W każdym razie młode dziewczęta na pewno za nim nieszaleją, aż taki urodziwy nie jest.Pozbawiony wdzięku,szorstki w obejściu, nic właściwie nie przemawiało na jegokorzyść.Roza jednak uważała, że jego ciało zasługuje nauwagę.Kopalnia spowodowała te żyły.Zarabiał na życie pracą w kopalni.%7łył w świecie mężczyzn.Nigdy nic jej na ten temat nie mówił, ale Roza sama widziała.Miał taką białą skórę.Kamienny pył wżerał się głęboko na twarzy i na rękach, wszędzie tam, gdzie w kopalnima się skórę odsłoniętą.On nie budował dróg.On zawszeprzebywał pod ziemią.Obracał się tylko wśród innych mężczyzn.yle się czuł w towarzystwie kobiet, ale nie chciał żyćbez tego, co ona mogła mu dać.Co takie kobiety, jak ona mogły mu dać.Sprzedać mu.Ona była taka, że odważył się wejść do jej pościeli.Chyba rzadko bywał z innymi kobietami.Pospolitymi.Rozmawiać nie chciał.Rzucał pieniądze na stół, jak tylko się na nią napatrzył.Jak tylko odsłonił jej twarz tak, że zdawała się na pół umarła pod jego wzrokiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]