[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zwietnie.- Usiadł na łóżku i zdjął spodnie, na cozresztą była już najwyższa pora.Portia wzięła go za rękę.- Czy mogę cię prosić o zgaszenie świec? A może już zapózno, żebym się zachowywała jak skromna dziewica?W jego oczach widać było trochę żalu, ale ucałował czulejej rękę i odrzekł:- Dla ciebie, moja pani, zgaszę nawet księżyc.Portia niemal pożałowała swojej prośby, kiedy podszedłdo kandelabru, rzucając przez ramię ostatnie spojrzenie najej nagie ciało.Kiedy jedna po drugiej gasił świece, napawała się kocią gracją jego ruchów, widokiem silnych mięśni naklatce piersiowej i brzuchu.Kiedy ostatnia świeczka zamigotała i zgasła, ogarnęła ich przytulna ciemność.Portia zezdumieniem odkryła, że mrok dodał jej śmiałości.KiedyJulian wrócił w jej objęcia, pierwsza dotknęła go śmiało.- Nic dziwnego, że za pierwszym razem czułam ból- stwierdziła po chwili z drżącym śmiechem.- Gdyby niefakt, że to już się kiedyś stało, nie uwierzyłabym, że tow ogóle jest możliwe.Wsparł czoło o jej czoło.- Bolało, ponieważ zachowałem się jak ostatni barbarzyńca, który po raz pierwszy zobaczył kobietę.Gdybym byłw pełni przytomny, potrafiłbym sprawić, że.przyjęłabyśmnie bez trudności.Pieściła go delikatnie, sprawiając mu tym przyjemność.- Pokaż mi, jak - zażądała Portia.Nie musiała dwa razy powtarzać.Zanim zdążyła chwycićoddech, już wziął ją w ramiona.- Julianie?- Mm? - wymamrotał, pieszcząc językiem czubki jejpiersi.- Zanim zaczniemy, chciałabym ci wyznać coś szokującego.- Myślałem, że tylko mnie wolno czynić szokujące wyznania.Usiadła, opierając głowę na kolanach.W ciemnościachczuła, że palą ją policzki.Julian usiadł obok niej i delikatnieodsunął jej włosy z czoła.- Co takiego chcesz mi powiedzieć, Pięknooka.Policzkici płoną.Westchnęła ciężko.Zapomniała, że wampiry doskonalewidzą w ciemnościach.- Chodzi o tę noc w krypcie.Znieruchomiał jak skamieniały i po raz pierwszy tej nocywidać było, że wcale nie musi oddychać.Po długiej chwilipowiedział:- Jeśli z powodu tego, co się tam wydarzyło, chcesz,żebym przestał, to zrozumiem.Do niczego nie będę cięzmuszał.Aż takim potworem nie jestem.- Nie będę kłamała.Wtedy zadałeś mi ból.Ale jest cośjeszcze.To.co wywołałeś we mnie, pieszcząc mnie rękamii językiem, kiedy już myślałam, że umrę z rozkoszy.-Zawa-hała się.- Wtedy też to czułam.Kiedy wbiłeś we mniezęby.kiedy.- Spojrzała nie niego, wiedząc, że nic sięprzed nim nie ukryje, nawet w ciemnościach.- Strasznie siębałam, że mimo wszystko mnie zabijesz.Ale przez te kilkasekund nawet to mnie nie obchodziło.Tym razem zamilkł na dłuższą chwilę.- Ja muszę ci wyznać coś jeszcze bardziej wstrząsającego.Portia zamknęła oczy, czując, że ze strachu ściska jąw gardle.- Kocham cię, Portio Cabot.- Objął jej twarz rękamii dotknął ustami jej ust, całując ją z taką czułością, że ażzaparło jej dech w piersiach.- Czy będę wampirem, czyznów stanę się śmiertelnikiem, będę cię kochał przez całąwieczność.Otworzyła przed nim ramiona i oboje opadli na puchowymaterac.Portia czuła się tak, jakby od czasów nocy w krypcie nic się nie zmieniło, jakby Julian nigdy nie poznał innychkobiet podczas swoich długich, samotnych podróży.Czując na sobie ciężar jego ciała, Portia zadrżała, spodziewając się, że tak jak poprzednim razem wniknie w nią szybkoi szorstko.Tymczasem on długo i z zapałem przygotowywałją na swoje wejście, aż w końcu jęknęła ponaglająco:- Julianie, proszę.już.- Jesteś gotowa, najdroższa? - wyszeptał ochryple, przywierając do niej.W odpowiedzi oplotła go ramionami i nogami, unoszącw górę biodra tak, że zanim się spostrzegł, był już w jejwnętrzu.Julian zadrżał z emocji.Choć wiedział, że to niesprawied-hwe, dodatkową przyjemność sprawiało mu, że jest jedynymmężczyzną, któremu kiedykolwiek oddała swoje ciało.Myślał, że już i tak zupełnie zatracił się w pieszczotach,ale dopiero teraz, czując jej aksamitne, gorące wnętrzei przyprawiający o zawrót głowy zapach, doświadczył dzikiego zapamiętania.To było jak przedsmak nieba, za którychętnie oddałby wszystko, nawet szansę na zbawienie.Poruszali się w hipnotycznym rytmie, jakby wiedzieli, żetak zawsze miało być.Nic ich nie powstrzymywało.Aączyłaich pierwotna namiętność, silna i niezniszczalna.Otworzył oczy i zobaczył, że ponad jego ramieniemPortia patrzy na fresk na suficie.Teraz, kiedy sama dałasię uwieść i zdobyć, rozumiała nieprzytomne spojrzenieoczu i wyraz ekstazy na twarzy Ledy.Każdym ruchembioder Julian doprowadzał ją coraz bliżej do słodkiegoszaleństwa.Zdziwiła się, kiedy nagle znieruchomiał, nadal pozostającgłęboko w jej ciele.- Co się stało? - wyszeptała.Spojrzał na nią.Nawet w ciemności dostrzegła błysk jegokłów i czerwony blask oczu.- Boję się tego, co mogę ci zrobić, jeśli.a raczej kiedystracę panowanie nad sobą.Wzięła głęboki oddech i powiedziała:- Nie bój się.Chcę, żebyś mi dał to samo, co innymkobietom, które spotykałeś, walcząc o przetrwanie.I chcę,żebyś wziął ode mnie to, co od nich brałeś.Gwałtowny dreszcz wstrząsnął jego ciałem.- Nie zrobię ci tego drugi raz! Nie możesz mnie o toprosić.- Czyżby? - Uniosła głowę, chwyciła zębami jego dolnąwargę i lekko ukąsiła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]