[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- O ile wiem, opiekowała się pani ojcem przed jego śmiercią - odezwał się.Gdy odwróciła się ku niemu, by odpowiedzieć, ujrzał pod gęstymi, lekko skośnymibrwiami szare oczy zdające się wyrażać w tej chwili żal i troskę.Miał jednak wrażenie,że głębiej kryją się również błyski świadczące o poczuciu humoru i zdecydowaniu.Zaskoczyło go, że tak wiele zdołał wyczytać z pary oczu, wiedział jednak, że się niepomylił.Zwrócił też uwagę na lekko uniesione kąciki ust.Ciekawe, czy łatwo byłoskłonić tę pannę do śmiechu, zastanowił się.- Tak, moja matka zmarła ponad siedem lat temu.- Wyrazy współczucia.- Dziękuję.- Nigdy nie wyszła pani za mąż?- Nie - zabrzmiała burkliwa odpowiedz.- I została pani sama?- Mam Maksa.- To prawda.O ile jednak wiem, on ma żonę i dzieci.- Tak.- Zamieszka pani u nich?Dostrzegł lekkie drżenie jej ramion, które wydało mu się wymowniejsze niż słowa.- Rozważam również taką możliwość, ale jeszcze nie podjęłam decyzji.- Są inne?- Tak sądzę.- %7łyczę więc pani powodzenia.- Dziękuję.RLT- Moja siostra zastanawia się nad przyjęciem posady damy do towarzystwa -wtrącił Maks i ściągnął tym na siebie wściekłe spojrzenie Rosamundy.Nie zwrócił na touwagi i mówił dalej: - Nie jestem jednak pewien, czy to dla niej dobre rozwiązanie.- Na pewno nie - mruknął pod nosem Harry.- Jeszcze nie jest dla niej za pózno na zamążpójście - ciągnął Maks.- Będąc wżałobie, Rosamunda nie może jednak odwiedzać balów i przyjęć, czyli bywać wmiejscach, gdzie mogłaby spotkać odpowiednich kawalerów.Znalezliśmy się więc wimpasie.- Maks! - rzuciła się na niego Rosamunda.- Jego lordowskiej mości i sir Ashleyamoje problemy bez wątpienia nie interesują.- Przeciwnie - powiedział Ash.- Ja w każdym razie jestem zainteresowany.Wydaje mi się to bardzo niesprawiedliwe, że świat zmusza kobiety do życia wzależności, ale kiedy odchodzi opiekun, nagle ich położenie staje się nie dopozazdroszczenia.Podziwiam je za hart ducha i odporność, skoro nawet wtedy starają siępokonać przeciwności losu.Panno Chalmers, wyrazy współczucia.Przyłączysz się,Harry?Harry był równie wściekły na Asha, jak Rosamunda na Maksa, ale mógł tylkouprzejmie odpowiedzieć:- Tak, naturalnie.Rosamunda otworzyła usta, gotowa do ciętej riposty, ale szybko je zamknęła.Dumnie się wyprostowała i przyspieszyła kroku z nadzieją, że wystarczy to jako sposóbna okazanie niezadowolenia.Była przekonana, że brat ściągnął ją do parku w myśl planui z góry wiedział, że spotka tych mężczyzn - jednego złotoustego, z surową twarzą, wtypie marynarza, i drugiego, fanfarona, który potrafił dotrzymać jej kroku mimowysokich obcasów.Sir Ashley był całkiem przyjemnym dżentelmenem, choć wydawał się miećkonszachty z jej bratem, ciekawe jednak, jak miał się do tego lord Portman? Jegopróżność wydawała się niemal namacalna.Bez wątpienia wydawał mnóstwo pieniędzyna krawca, perukarza i szewca, sprawiał też wrażenie powszechnie znanego człowieka,bo nawet w Green Parku często kłaniał się innym spacerowiczom.Niemożliwe, żebyRLTcieszyło go, że jest widziany w jej towarzystwie, a jednak nie został za nią z tyłu, choćAsh z Maksem tak właśnie zrobili.- Milord skończył mnie przepytywać? - odezwała się.- Przebóg! Nie zamierzałem pani przepytywać.Starałem się po prostu prowadzićuprzejmą konwersację.Jeśli pani tego nie lubi, będę milczał.- Nie, bo teraz pan odpowie na moje pytania.- Z przyjemnością, proszę pani.- Jak długo zna pan mojego brata?- Mam zaszczyt być jego znajomym od wczorajszego popołudnia, chociaż odnoszęwrażenie, że sir Ashley zna go dłużej.- I od wczoraj zdążył pan poznać moją sytuację.Dziwi mnie, że Maks jest takibezpośredni.- Wszystko zaczęło się od kondolencji, które Ash złożył pani bratu w związku ześmiercią sir Joshui.Sir Maksymilian wytłumaczył mu wtedy, w jakim położeniu panipozostała.- Nie miał powodu tego robić.- Bez wątpienia czuje się za panią odpowiedzialny, skoro ojciec nie zabezpieczyłpani przyszłości.- Rozumiem, że i to wie pan od Maksa.- Naturalnie.Przypuszczam, że wskutek zatroskania stał się bardziej skłonny dozwierzeń niż zwykle.- A kto zaproponował to dzisiejsze spotkanie?Zastanawiał się, czy nie zaprzeczyć, że zostało ono umówione, zrozumiał jednak,że panna jest zbyt bystra, by w to uwierzyć.- Nie przypominam sobie dokładnie.Mógł to być pani brat, ale mógł być równieżsir Ashley.- Nie pan?- Z pewnością nie ja.- Z braku zainteresowania?RLT- Ojej, i jak mam na to odpowiedzieć? Tak" byłoby mało rycerskie, prawda? A nie" sugerowałoby pewne zainteresowanie z mojej strony, a to też nie byłoby rycerskie.Proszę więc zwolnić mnie z odpowiedzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]